Presja może powodować dziwne rzeczy w sporcie.
Może to zapewnić jasność – Trent Alexander-Arnold może spokojnie wykorzystać rzut karny przeciwko Szwajcarii i zapewnić Anglii miejsce w półfinale Mistrzostw Europy, a Keely Hodgkinson może perfekcyjnie wymierzyć czas swojego wyścigu i zdobyć chwałę na igrzyskach olimpijskich na 800 m.
Albo może wywołać chaos, co było niefortunnym skutkiem dla angielskich krykieciarzy podczas Pucharu Świata Kobiet T20 w Dubaju.
Szczególnie na boisku ugięli się pod ciężarem oczekiwań – pięć straconych piłek trafi na pierwsze strony gazet, ale niepokojący był sposób, w jaki ich głowy opadły tak szybko w obliczu agresji uderzeń ze strony Indii Zachodnich.
Tym bardziej, że nie jest to pierwszy raz.
W meczu z Republiką Południowej Afryki w 2023 roku mowa ciała podobnie się pogorszyła, gdy sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem, a na boisku zespół wyglądał jak 11 osób, a nie jeden zespół.
To samo wydarzyło się w Dubaju, pomimo nalegań trenera Jona Lewisa i kapitan Heather Knight, że Anglia stała się mądrzejsza, dostosowała swoją chęć atakowania krykieta do różnych sytuacji i poprawiła swoją komunikację na boisku.
Trudno przypisać wynik z 2023 roku Lewisowi, który rozpoczął swoją karierę na bardzo wczesnym etapie kariery, trudno natomiast przypisać ten wynik Knightowi, który nie pojawił się na boisku przez drugą rundę z powodu kontuzji łydki.
Jednak Anglia jest drugą najlepszą drużyną na świecie, po Australii, ze znacznie ulepszonym systemem krajowym i drużyną The Hundred, która zwiększa liczbę zawodników i zwiększa szanse na grę w sytuacjach wymagających dużej presji.
Oczywiście krykiet T20 jest nieprzewidywalny i w rozgrywkach, w których bierze udział 10 drużyn, w których skuteczność netto odgrywa tak kluczową rolę, w brutalnym formacie drużyna może zostać wyeliminowana tylko jedną porażką, jak przekonała się Anglia.
Mimo to dla Anglii cokolwiek innego niż półfinał jest rozczarowaniem, a wyjście z fazy grupowej jeszcze bardziej bezprecedensowe – szczególnie przeciwko drużynie, którą pokonali w 13 kolejnych turniejach T20, mając znacznie mniej inwestycji i zasobów.
Po niepokonanym lecie u siebie i ekscytującej serii Ashes w zeszłym roku, w której Anglia pokonała mistrza świata Australię w obu formatach białej piłki, drużyna Knighta powinna była być pełna pewności siebie i w pierwszych trzech meczach słusznie grała w ten sposób.
Ponownie jednak okazały się niewystarczające w chwili zastosowania tej intensywności. Rozmawiali, ale nie mogli chodzić.