U kobiety z Kentucky zdiagnozowano raka płuc w czwartym stadium i dano jej zaledwie sześć miesięcy życia, mimo że nigdy nie paliła i nie była aktywna fizycznie.
We wrześniu 2019 roku Leah Phillips miała zaledwie 43 lata, kiedy zachorował na suchy, dokuczliwy kaszel. Dwa tygodnie później lekarze odrzucili to jako pozostałość po generycznym wirusie, którym się zaraziła.
Kilkudniowe przyjmowanie kortykosteroidów złagodziło kaszel, który jednak powrócił po kilku tygodniach wraz z dusznością. Jako biegacz długodystansowy pani Phillips miała teraz problemy z dotrzymaniem kroku swojej grupie biegaczy i odczuwała „uczucie ciężkości” w klatce piersiowej.
Po powrocie do lekarza i naleganiu na dalsze badania, badania wykazały konsolidację prawego płuca, która występuje, gdy powietrze w drogach oddechowych zostaje zastąpione płynem, krwią lub innym materiałem. Może to być oznaką wielu powikłań zdrowotnych, a u matki trójki dzieci zdiagnozowano zapalenie płuc.
U Leah Phillips (na górze po prawej z mężem i dziećmi) w wieku 43 lat zdiagnozowano niedrobnokomórkowego raka płuc w czwartym stadium, mimo że nigdy nie paliła
„To powaliło mnie, moją mamę i mnie piórkiem, ponieważ nikt z nas nawet nie wiedziało, że nie paląc, można zachorować na raka płuc” – powiedziała Phillips w rozmowie z The Patient Story
Przepisano jej antybiotyki, ale w połowie leczenia zaczęła kaszleć krwią. Lekarze przepisali jej silniejsze antybiotyki, a później przyjęli ją do szpitala na cztery dni w celu dalszych badań i obserwacji.
Zespół medyczny upierał się, że pani Phillips miała po prostu uporczywy przypadek zapalenia płuc, mimo że teraz traciła na wadze, kaszlała, z trudem wchodziła po schodach oraz odczuwała ból prawego ramienia i prawego żebra.
„Wyglądałam okropnie” – powiedziała 47-letnia obecnie pani Phillips Historia pacjenta.
„Stałam w gabinecie lekarskim, płacząc do pań z frontu i mówiłam: „Coś jest ze mną bardzo nie tak. Potrzebuję, żeby ktoś się mną zajął. Potrzebuję, żeby ktoś mnie wysłuchał”.
Powiedziałam: „Nie wyjdę stąd, dopóki ktoś mnie nie zobaczy”.
Kilka miesięcy później, w grudniu 2019 r., tomografia komputerowa i biopsje kości ujawniły niedrobnokomórkowy rak płuc w czwartym stadium.
Powiedziała: „To powaliło moją mamę, mojego męża i mnie, ponieważ nikt z nas nawet nie wiedział, że bez palenia można zachorować na raka płuc.
„Ten onkolog powiedział mi, że zostało mi od sześciu do 12 miesięcy życia i że muszę uporządkować swoje sprawy. Miałem 43 lata i małe dzieci.
„Pamiętam, jak tam siedziałem i zalałem się łzami. Pomyślałem: „To nie może się dziać. Na raka z przerzutami umiera się, a ja teraz żyję”.
Według National Cancer Institute (NCI) rak płuc jest najbardziej śmiercionośną formą raka w USA. Jest przyczyną jednego na pięć zgonów z powodu nowotworu, a nieco ponad połowa przypadków jest rozpoznawana po rozprzestrzenieniu się choroby na inne narządy.
W przypadku pani Phillips rak rozprzestrzenił się na kręgosłup i miednicę.
Tylko co czwarty pacjent z rakiem płuc przeżywa pięć lat.
Niedrobnokomórkowy rak płuc jest najczęstszym typem i odpowiada za dziewięć na 10 rozpoznań raka płuc. Zwykle rozwija się wolniej niż drobnokomórkowy rak płuc i zwykle nie powoduje żadnych objawów, dopóki nie rozwinie się.
Matka trójki dzieci (po lewej), tutaj z rodziną, była aktywna fizycznie i należała do klubu biegaczy, kiedy zdiagnozowano u niej raka płuc
Stan pani Phillips na zdjęciu z synem jest stabilny, chociaż „nigdy nie będzie w remisji” ze względu na agresywny charakter nowotworu
Pani Phillips należy do rosnącej grupy osób, u których zdiagnozowano raka o wczesnym początku – diagnozę przed 50. rokiem życia.
Co dziesiąty przypadek raka płuc w USA dotyczy pacjentów poniżej 55. roku życia, jednak eksperci ostrzegają, że w ciągu ostatnich dwudziestu lat odsetek wczesnych przypadków tej choroby wzrasta.
I chociaż palenie papierosów pozostaje główną przyczyną raka płuc, rośnie także odsetek młodych pacjentów, którzy nigdy nie palili.
Badania genetyczne wykazały, że pani Phillips ma mutację w genie EGFR, która występuje najczęściej u niepalących kobiet chorych na raka płuc.
U około 10 do 15 procent z 234 000 pacjentów, u których rocznie diagnozuje się raka płuc, występuje mutacja EGFR.
Napisała także dla Project Environmental, że jej lekarz uważa, że narażenie na radon zwiększa ryzyko zachorowania na raka.
Radon, znany czynnik rakotwórczy, to niewidzialny, bezwonny gaz powstający w wyniku radioaktywnego rozpadu uranu w skałach, glebie i wodzie. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że radon jest odpowiedzialny za od trzech do 14 procent przypadków raka płuc.
Uważa, że życie w Kentucky zwiększyło jej narażenie na radon, ponieważ substancja ta jest tam powszechna.
Doktor Laura Mezquita, onkolog medyczny z Hiszpanii, powiedziała na konferencji onkologicznej, która odbyła się wcześniej tego lata: „Radon jest główną przyczyną nowotworów u osób niepalących. Radon jest czynnikiem ryzyka także w młodych populacjach.”
Powiedziała, że może to wynikać z narażenia na radon od urodzenia, do którego może dojść, jeśli radon przedostanie się do domu przez zanieczyszczoną glebę. Oraz raport za 2019 r Natura odkryli, że narażenie na radon w domach wzrasta ze względu na to, że nowoczesne konstrukcje są bardziej szczelne i zatrzymują chemikalia.
Pani Phillips szybko zaczęła przyjmować doustny lek chemioterapeutyczny ozymertynib, który jest stosowany specjalnie w leczeniu niedrobnokomórkowego raka płuc u pacjentów z mutacjami genetycznymi.
Po roku leczenia główny guz w prawym płucu zmniejszył się o 70 procent, a choroba kości ustąpiła.
W listopadzie 2020 roku rozpoczęła osiem sesji intensywnej radioterapii, aby zaatakować pozostały nowotwór.
Od tego czasu stan nowotworu jest stabilny, chociaż szacuje się, że lek chemioterapeutyczny będzie w stanie zatrzymać raka dopiero na dwa do trzech lat. Następnie może ponownie rosnąć i rozprzestrzeniać się.
Chociaż stan pani Phillips po zażywaniu leku był stabilny przez cztery i pół roku, lekarze uważają, że lek szybko się skończy. A nawet jeśli to będzie nadal działać, jej guzy nie będą się już zmniejszać.
„To nie jest kwestia tego, czy zrobię postępy, to kwestia kiedy” – powiedziała. – Wchodzę, chyba pożyczyłem czas. Nie ma oficjalnego kolejnego kroku.
„Nigdy nie będę w remisji. Nigdy nie wyzdrowieję.
Choć perspektywy pani Phillips są ponure, obecnie namawia ona innych młodych ludzi, aby bronili się przed lekarzami i nie przyjmowali odmowy.
Powiedziała: „A co, jeśli nie będę wykształcona? A gdybym nie stanął w obronie siebie? Co by było, gdybym nie miał środków finansowych ani ubezpieczenia, żeby wracać. To dla niego pęka moje serce.
„Zwolnienie nigdy nie było w moim stylu. Nie jestem osobą konfliktową, ale kiedy coś mnie pasjonuje… Staję w obronie tego, w co wierzę i wiem, że zasługuję na lepszą opiekę niż ta, którą otrzymuję.
„Musisz być swoim własnym adwokatem, a jeśli nie czujesz, że możesz być, musisz znaleźć kogoś, kto to zrobi”.