Międzynarodowy sezon, który rozpoczął się 5 sierpnia w Cardiff, zakończył się dla Anglii w sobotę w Auckland uczuciem deja vu wiszącym w powietrzu.
Tak jak w Dunedin tydzień wcześniej, Anglia znakomicie trzymała się walki przez pierwszą połowę, zbierając siły po przerwie, aby przejąć kontrolę i zagrozić historycznym zwycięstwem, po czym frustrująco osłabła w ostatniej kwarcie, gdy decydująca okazała się ławka rezerwowych drużyny All Blacks.
Jak zatem kibice Anglii powinni postrzegać porażkę w serii 2:0? Trasa, która pokazała, że drużyna Steve’a Borthwicka zmierza we właściwym kierunku? A może ogromna stracona szansa?
„Absolutnie jedno i drugie” – powiedział kapitan Jamie George, który z wyróżnieniem przewodził grupie podczas swojego pierwszego tournée w roli kapitana.
Anglia grała z Republiką Południowej Afryki, Irlandią i Francją przez ostatnie osiem miesięcy, a także miała dwa mecze z Nową Zelandią. Łączny wynik przeciwko czterem czołowym zespołom na świecie to 101-111, przy jednym niewielkim zwycięstwie i czterech niewielkich porażkach.
„Zdecydowanie zmierzamy we właściwym kierunku” – powiedział wicekapitan Henry Slade.
„Teraz naciskamy na czołowe cztery drużyny i z tygodnia na tydzień stajemy się coraz lepsi”.
Wyzwaniem dla Anglii jest teraz znaleźć się po właściwej stronie tych zmagań.
„Nie chcę ponownie wracać do błędów” – stwierdził Borthwick w niedzielę w centrum Auckland, na krótko przed rozpoczęciem długiej podróży do domu przez Sydney i Singapur.
„W każdym z tych meczów zajmowaliśmy w końcówce meczu pozycję lidera na tablicy wyników”.