Obecnie w Brukseli rozważane jest nałożenie nowego pakietu sankcji na Rosję – 14. runda od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę na początku 2022 roku. Nie ma dobrych pomysłów na nowe działania gospodarcze wobec Kremla, ale nie uzasadnia to dążenia do wprowadzenia złe pomysły, pisze Naike Gruppioni.
Naike Gruppioni jest posłanką Italia Viva (Odnów) w Rzymie i członkiem Komisji Spraw Zagranicznych włoskiego parlamentu
To nie jest łatwe zadanie. Wprowadzono już poważne sankcje. Wprowadzono już łatwe do wdrożenia sankcje. Sankcje popularne politycznie, sankcje o znaczeniu gospodarczym i sankcje ukierunkowane na wysokim szczeblu: wszystkie zostały wprowadzone w ramach poprzednich wysiłków UE w zakresie sankcji.
Co pozostaje do zrobienia? Nowa runda sankcji prawdopodobnie przyniesie malejące korzyści pod względem wpływu gospodarczego i politycznego na państwo rosyjskie. Oznacza to, że istnieje realne niebezpieczeństwo, że negatywny wpływ na gospodarkę UE będzie większy niż negatywny wpływ na gospodarkę Rosji.
Najwyraźniejszym tego przykładem są proponowane sankcje wobec rosyjskiego aluminium. Niedawne ograniczenia w USA i Wielkiej Brytanii, zabraniające rosyjskiemu aluminium wykorzystywania Londyńskiej Giełdy Metali (LME) i Chicago Mercantile Exchange (CME) jako rynków ostatniej szansy, zasygnalizowały, że rozważa się obecnie nałożenie sankcji na aluminium.
Podążanie za podejściem USA i Wielkiej Brytanii byłoby poważnym błędem, gdyby UE przyjęła podejście USA i Wielkiej Brytanii. Nałożenie sankcji na aluminium z Rosji przyniosłoby skutek polityczny i gospodarczy odwrotny do zamierzonego, ponieważ rynek UE nie podlega takim samym wzorcom dostaw jak rynek Wielkiej Brytanii i USA. Jedna trzecia obecnego aluminium pierwotnego w UE pochodzi z Rosji. Kiedy jednak dotrze do UE, przechodzi przez europejski łańcuch dostaw o wysokiej wartości dodanej, który wspiera miejsca pracy i inwestycje w całej Europie. Znaczące przedsiębiorstwa działające w Europie na niższym szczeblu łańcucha dostaw, takie jak odlewnie i rafinerie, są rozproszone po całym kontynencie – często w regionach produkcyjnych, których nie stać na utratę stanowisk pracy wymagających wysokich kwalifikacji. Przetworzone produkty aluminiowe zasilają europejską bazę przemysłową, szczególnie we Francji i Włoszech, gdzie popyt jest wysoki. Lepiej, aby europejskie łańcuchy dostaw zaspokajały ten popyt, niż na przykład importowały gotowe produkty z Chin.
Wszelkie sankcje nałożone na aluminium osłabiłyby – a w niektórych przypadkach całkowicie zabiły – ten europejski łańcuch dostaw o wysokiej wartości dodanej. Ograniczenia na tak dużym źródle dostaw doprowadziłyby do wzrostu cen i inflacji na każdym etapie, od surowców po produkty gotowe, w tym infrastrukturę czystej energii i towary konsumpcyjne. Powrót inflacji spowodowany decyzjami politycznymi jest ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje europejski przemysł i konsumenci.
Kiedy europejski łańcuch dostaw zostanie zamknięty po nałożeniu sankcji, co stanie się z popytem na aluminium w UE? Odpowiedź jest taka, że UE stanie się jeszcze bardziej zależna od największego na świecie producenta aluminium: Chin. Jeśli sankcje doprowadzą do większego uzależnienia od innego przeciwnika geopolitycznego – w tym przypadku Pekinu – oznacza to, że ból odczuwany przez europejski przemysł i konsumentów nie przynosi żadnych korzyści w zakresie bezpieczeństwa.
Musimy podejść realistycznie do dzisiejszej sytuacji. W rzeczywistości obecny dylemat wynika głównie z naszego własnego sukcesu: UE szybko i skutecznie podjęła działania, aby nałożyć sankcje i usunąć te gałęzie przemysłu, które są dla Kremla naprawdę ważne – takie jak ropa i gaz oraz dostawy dla wojska. Te przedsiębiorstwa i branże będące własnością państwa lub kierowane przez państwo były słusznie głównymi celami działań UE.
Eksport aluminium pierwotnego z Rosji ma zupełnie inną strukturę niż te sektory. Unijny handel aluminium pochodzi głównie z Rusal – prywatnej spółki, której głównym udziałowcem jest EN+, międzynarodowa spółka towarowa notowana na giełdzie w Londynie. To nie Gazprom czy Rosnieft’, gdzie państwo rosyjskie sprawuje kontrolę i zbiera dochody. Rynek aluminium w Europie nie ma żadnego związku z rynkiem paliw kopalnych. Dlatego państwa członkowskie UE nie sankcjonowały tego wcześniej i nie powinny tego robić teraz.
Korzyści miałyby charakter czysto performatywny, a wady byłyby realne i miałyby ogromne konsekwencje nie tylko dla konkurencyjności, ale także dla bezpieczeństwa i zależności strategicznej. Narazilibyśmy na realne ryzyko samo przetrwanie europejskiej struktury przemysłowej – zarówno w krajach przetwórstwa, takich jak Szwecja i Irlandia, jak i w krajach będących końcowymi użytkownikami przemysłowymi, takich jak Francja i Włochy.
Określenie nowych sankcji, które można nałożyć na Rosję, jest trudnym zadaniem, ponieważ tak naprawdę nie pozostało już zbyt wiele dobrych opcji. Ale to nie jest dobry powód, aby wybrać wyraźnie złą opcję.