Tydzień temu Edynburg stracił 21 punktów, rozdał 10 rzutów karnych i otrzymał dwie żółte kartki. Tym razem do przerwy nie stracili żadnego gola, wykonali tylko cztery rzuty karne na rzecz Glasgow z siódemką i nie mieli żadnych kartek.
Oni także objęli prowadzenie. Tylko 3:0, ale lepsze to niż nic. Powinno być więcej. Na początku, zanim musiał odejść z powodu kontuzji, Jamie Ritchie przełamał linię obrony Glasgow i pogalopował w dół pola, ale Edynburg nie potrafił tego wykorzystać.
Wynik 50-22 Thompsona był katalizatorem rzutu karnego, który nastąpił, a Edynburg objął prowadzenie. I rozmach. Kiedy Glasgow zagroziło, Edynburg wstrzymał maul lineout. Kiedy przyszli ponownie, Matt Currie pozbawił ich piłki.
To nie był klasyk, ale fizyczność Edynburga była o kilka ulic lepsza od Glasgow. Trzypunktowa przewaga powinna wzrosnąć tuż po półgodzinie.
W 22. bramce Glasgow przechodzili fazę za fazą. Mosese Tuipulotu mógł minąć szerokim łukiem do Duhana van der Merwe, ale nie trafił w podanie.
Edynburg nieprzerwanie atakował, docierając do słupków, gdzie Luke Crosbie sięgnął po chwałę, ale tę chwilę zepsuł wślizg Gregora Hiddlestona, który wytrącił mu piłkę z rąk. Bolesny moment dla gospodarzy.
Na początku drugiej połowy Franco Smith sprowadził kilku swoich ulubionych zawodników: Rory’ego Darge’a i George’a Horne’a, którzy chcieli przyspieszyć tempo. Od tego momentu Glasgow zaczęło dobijać się do drzwi Edynburga. Mieli karę za dotknięcie z bliskiej odległości, ale zostali odparci, wywierali większą presję, ale gospodarze podnieśli oblężenie po rzucie karnym wygranym na parkiecie.
Wciąż 3:0, wciąż niepewny wynik, ale mimo to walka była piekielna. Na 15 minut przed końcem, a liczba rzutów karnych w Edynburgu gwałtownie rosła, Glasgow w końcu je przełamało. Zajęło to trochę czasu.
Rozdano jeden, dwa, trzy rzuty karne, a gospodarze utrzymali swoje 22. Dostali oficjalne ostrzeżenie. Uruchomiono kolejny maul w Glasgow i ponownie jedynym sposobem, w jaki Edynburg mógł to powstrzymać, było nielegalne zawalenie się
Rzut karny i żółta kartka dla Harrisona. Glasgow prowadziło 7:3. Punkt zwrotny, a przynajmniej tak nam się wydawało. Edynburg poszedł prosto na drugi koniec z zemstą, Schoeman, ze wszystkich ludzi, rozpoczynając decydujący ruch od małego karczownika, który został ponownie zebrany.
Gilchrist podjął się tego zadania, a reszta należała do Schoemana, a rekwizyt przeciskał się dalej, by ponownie wyprowadzić Edynburg na prowadzenie. Healy dodał błyskotliwą konwersję. 14-latków zrobiło to wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Szokujące zwycięstwo obrony i oporu.