Według byłego wyższego urzędnika ds. handlu USA nowo wybrany ponownie prezydent USA Donald Trump prawdopodobnie podczas swojej drugiej kadencji w Białym Domu wdroży „szerokie i agresywne” środki mające na celu wycelowanie w nadwyżkę handlową Unii Europejskiej z tym krajem.
Greta Peisch, była radca prawny Biura Przedstawiciela Handlowego Stanów Zjednoczonych (USTR), powiedziała Euractiv, że polityka Trumpa będzie prawdopodobnie miała podobny „poziom ambicji” jak cła wynoszące 60% na chińskie towary i cła na poziomie 10–20% na towary cały inny import z USA zaproponowany podczas jego kampanii reelekcyjnej.
„Myślę, że Trump podejmie szerokie i agresywne działania w zakresie handlu” – powiedział Peisch.
Peisch, która w styczniu ustąpiła ze stanowiska w USTR, a obecnie pracuje dla Wiley, kancelarii prawniczej z siedzibą w Waszyngtonie, powiedziała, że jednym z głównych priorytetów nowej administracji Trumpa będzie rozwiązanie problemu znacznego deficytu handlowego Waszyngtonu z resztą świata – w tym UE.
UE prowadziła nadwyżka wyeksportowanych towarów o wartości 157,9 mld euro w ubiegłym roku: o 37,2 mld euro więcej niż w momencie objęcia urzędu przez Trumpa w 2017 r.
Sama Peisch uważała równowagę handlową między obiema jurysdykcjami za nieco problematyczną.
„Importujemy samochody z UE. Nie eksportujemy żadnego. Importujemy stal z UE. Nie eksportujemy żadnego […] Istnieje przekonanie, że w tych stosunkach handlowych jest coś niesprawiedliwego, co należy naprawić” – stwierdziła.
Jeśli chodzi o konkretną politykę, Peisch zasugerował, że były potentat na rynku nieruchomości może ulec pokusie ponownego narzucenia cła na unijną stal i aluminiumktóre zostały wprowadzone podczas pierwszej kadencji Trumpa, ale zawahał się w ramach wychodzących Prezydent Joe Biden.
Zaznaczyła też, że Trump może wprowadzić pierwotnie zapowiadane cła odwetowe – ale natychmiast zawieszone – przez USTR w 2021 r. w następstwie a „Sekcja 301” dochodzenie w sprawie opodatkowania przez UE amerykańskich firm technologicznych, w tym Amazon, Apple i Google.
„W Stanach Zjednoczonych istnieją duże, ponadpartyjne obawy związane z opodatkowaniem amerykańskich firm cyfrowych” – stwierdził Peisch, opisując te środki jako „dyskryminujące”.
„I myślę, że z pewnością mógłby to być narzędzie, które administracja Trumpa wykorzysta, aby uwypuklić „wewnętrzne obawy” – powiedziała – „i potencjalnie nałożyć cła – i zrobić to dość szybko – na UE”.
Były urzędnik rządowy uważał także, że na strategię handlową Trumpa po raz kolejny duży wpływ będzie miał Robert Lighthizer, zagorzały zwolennik protekcjonizmu, który nadzorował politykę handlową USA podczas pierwszej kadencji Trumpa.
Mając „miejsce w pierwszym rzędzie” wobec zmian w polityce handlowej USA, pracując dla senatora Rona Wydena w Komisji Finansów Senatu podczas pierwszej kadencji Trumpa, Peisch powiedział, że „jest bardzo prawdopodobne”, że Lighthizer będzie „bardzo wpływowy” w następnej kadencji administracja.
„Ambasador Lighthizer naprawdę przesunął „okno Overton” na politykę handlową – co wpłynęło na administrację Bidena i ponadpartyjne myślenie Stanów Zjednoczonych” – powiedziała.
Strach przed Lighthizerem
Obawy przywódców UE dotyczące przyszłych planów handlowych Waszyngtonu spotęgowały obawy z zeszłego tygodnia raporty że Lighthizer prawdopodobnie powróci do Białego Domu – i potencjalnie może objąć swoją poprzednią rolę przedstawiciela handlowego USA.
W niedawnym op-ed w „Financial Times”.Lighthizer stanowczo bronił stosowania ceł w celu ochrony Stanów Zjednoczonych przed gospodarczymi „drapieżnikami”, którzy „niezmiennie” osiągają duże nadwyżki.
„Kraje, które utrzymują stale duże nadwyżki, są protekcjonistami w gospodarce światowej” – napisał. „Inne, jak USA, które od lat odnotowują ogromne deficyty handlowe, są ofiarami”.
Zmieniony paradygmat
Ogólnie rzecz biorąc, Peisch podkreślił, że przywódcy UE muszą ostatecznie uznać, że rosnące napięcia geopolityczne – i rosnąca konkurencja gospodarcza ze strony Chin – oznaczają, że polityka handlowa Waszyngtonu przeszła w ostatnich latach zasadniczą zmianę.
„Istnieje… poczucie, że UE po prostu trzymała się mocno [first] Administracja Trumpa dobiegła końca i myślałam, że powrócą do polityki handlowej z czasów Obamy i podejścia z administracją Bidena” – powiedziała.
„I tak się po prostu nie stało. Dlatego uważam, że muszą uznać, że Trump został wybrany przez obywateli Stanów Zjednoczonych – a to odzwierciedla perspektywę handlu, która w Stanach Zjednoczonych rośnie i nie jest aberracją”.
Jej uwagi pojawiają się w kontekście rosnących obaw o wpływ na gospodarkę UE tego, co analitycy często wskazywali jako rosnący protekcjonizm w USA – w czasie, gdy Europa już boryka się z połączeniem wysokich cen energii, niskich inwestycji oraz słabego popytu wewnętrznego i zewnętrznego .
W swoim Jesienna prognoza gospodarcza opublikowanych w ubiegły piątek (15 listopada), Komisja Europejska obniżyła oczekiwany wzrost PKB UE w 2024 r. do 0,9%.
Na znak kontrastujących losów gospodarczych Waszyngtonu i Brukseli, władza wykonawcza UE podwyższyła także przewidywaną stopę wzrostu dla USA z 2,4% do 2,7%.
Komisja zauważyła, że perspektywy gospodarcze UE są „w dużej mierze przechylone w dół” w związku z dwoma trwającymi konfliktami na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie, a także potencjalnymi „środkami protekcjonistycznymi zastosowanymi przez partnerów handlowych”.
Komisarz UE ds. gospodarki Paolo Gentiloni powiedział w piątek reporterom, że „możliwy protekcjonistyczny zwrot w amerykańskiej polityce handlowej byłby niezwykle szkodliwy dla obu gospodarek”.
„Stosunki handlowe między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską są jednymi z największych i najbardziej strategicznych na świecie” – dodał.
W widocznej próbie zapobieżenia potencjalnym tarciom handlowym przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen zasugerowała na początku tego miesiąca, że blok mógłby zakupić dodatkowe ilości skroplonego gazu ziemnego (LNG) z USA.
[Edited by Anna Brunetti/Owen Morgan]