Substancje aktywne hormonalnie są obwiniane za niepłodność i nowotwory, jednak nadal można je znaleźć w pestycydach i produktach codziennego użytku, takich jak opakowania żywności i kosmetyki, co skłoniło UE do dyskusji na temat jednolitych przepisów i próby zrównoważenia obaw konsumentów i interesów gospodarczych. Raporty EURACTIV Niemcy.
Pestycydy i opakowania żywności, filtry UV w filtrach przeciwsłonecznych lub konserwanty w kremach do skóry: wszystkie te produkty codziennego użytku mogą zawierać substancje aktywne hormonalnie, które powiązano z takimi schorzeniami, jak niepłodność, nieprawidłowy rozwój u dzieci i nowotwory.
Nawet antybiotyki, środki antykoncepcyjne, środki czyszczące i farby do statków – które w międzyczasie zostały zakazane – prawdopodobnie zawierają tak zwane substancje zaburzające funkcjonowanie układu hormonalnego.
„Wiele osób uważa, że wszystkie produkty dostępne na rynku są bezpieczne, ale to nieprawda”, powiedział Bernd Schäfer z Federalnego Instytutu Oceny Ryzyka (BfR) podczas wydarzenia w Berlinie w czwartek (3 lipca). Schäfer stwierdziła, że szczególnie na temat kosmetyków i materiałów mających kontakt z żywnością nadal brakuje wystarczających informacji.
Wiele osób obawia się, że te hormonalnie czynne środki mogą utrudniać płodność u mężczyzn lub hamować rozwój dziecka w łonie matki lub w okresie dojrzewania. Substancjom tym przypisuje się również nowotwory narządów regulowanych hormonalnie. Dotyczy to raka piersi i prostaty.
Projekt badawczy UE z 2006 r. wykazał, że substancje zaburzające funkcjonowanie układu hormonalnego wpływają nie tylko na narządy rozrodcze, wykrywając wpływ na mózg, wątrobę, kości, tkankę tłuszczową i tarczycę. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzegła w raporcie z 2012 roku, że substancje zaburzające funkcjonowanie układu hormonalnego stanowią globalne zagrożenie. Od kilkudziesięciu lat organizacja obserwuje wzrost problemów zdrowotnych związanych z układem hormonalnym.
Nadal nie ma jednolitych zasad w UE
W rezultacie UE objęła regulacjami wiele substancji czynnych hormonalnie, które okazały się niebezpieczne. Określono maksymalne wartości pozostałości pestycydów w żywności i na jej powierzchni. Poziomy te nie mogą zostać przekroczone i dopóki wymagania te są przestrzegane, nie należy spodziewać się żadnych negatywnych skutków dla zdrowia konsumentów.
Nawet ołów w zwykłej benzynie był całkowicie zabroniony już w 1988 roku. Jednak dotychczasowe regulacje w żadnym wypadku nie uspokajają konsumenta – z różnych powodów.
Rozporządzenie UE dotyczące chemikaliów REACH obowiązuje od 2007 r. Jednak zdecydowanie nie obejmuje ono wszystkich substancji. Na przykład pestycydy, kosmetyki i jakość wody są nadal oceniane w UE na podstawie wielu różnych kryteriów.
Z tego powodu Komisja Europejska planuje opracowanie ogólnounijnego jednolitego zestawu zasad identyfikacji substancji zaburzających funkcjonowanie układu hormonalnego. Oczekiwano, że zostanie złożony pod koniec 2013 r., ale sprzeciw był zbyt duży.
Przemysł a ochrona konsumentów
Przemysł stoi po jednej stronie dyskusji: „Szkody gospodarcze nie powinny być zbyt duże w wyniku regulacji dotyczących substancji potencjalnie niebezpiecznych” – stwierdził Gerd Romanowski z Niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Chemicznego (VCI). W przypadku substancji zaburzających funkcjonowanie układu hormonalnego, których wartości progowe można określić, należy zezwolić – argumentował Romanowski – na stosowanie dolnej wartości granicznej.
Krytycy tego stanowiska twierdzą, że szkodliwość niektórych substancji może ujawnić się znacznie później, nawet u potomstwa.
Karl Ernst von Mühlendahl, pediatra i dyrektor zarządzający organizacji non-profit Kinderumwelt GmbH, przestrzegł przed czekaniem, aż szkodliwość substancji zostanie udowodniona chorobą lub mutacjami w genomie.
„Niepokojący jest szczególnie prenatalny wpływ chemikaliów” – stwierdził Mühlendahl. „Nowe badania pokazują, że substancje zaburzające funkcjonowanie układu hormonalnego mogą być również szkodliwe w bardzo minimalnych dawkach”. Zaznaczył jednak, że w nadchodzących latach naukowcy nie będą w stanie dostarczyć żadnych pewnych danych na temat zdarzeń, które miały miejsce przed urodzeniem.
Inni badacze również wskazują, że nadal trudno jest ustalić wyraźny związek przyczynowy między skutkiem a działaniem substancji zaburzających funkcjonowanie układu hormonalnego. Cała mieszanina substancji składających się z pożywienia i środowiska może mieć wpływ na organizm.
Po pierwsze, wskazał Schäfer, nauka nie zna wszystkich poszczególnych substancji i nie jest w stanie odpowiednio ocenić wszystkich wzajemnych reakcji, jakie zachodzą między sobą.
„Politycy powinni orientować się zgodnie z większością”
Trwająca debata wymaga od polityków unijnych i krajowych znalezienia równowagi między ogólnym zakazem a bardzo ostrożnymi regulacjami.
„Politycy powinni kierować się opinią większości nauki” – radzi Anja Weisgerber z konserwatywnej Bawarskiej Unii Chrześcijańsko-Społecznej. Od 2013 roku Weisgerber jest członkiem komisji Bundestagu ds. środowiska i ochrony przyrody.
Weisgerber stwierdził, że szczególnie w odniesieniu do pestycydów istnieje konflikt między kwestią, w jaki sposób można zapewnić konsumentom odpowiednią żywność po przystępnej cenie, chroniąc jednocześnie ich zdrowie. Nawet konsumenci mają w tym względzie różne wymagania i potrzeby – dodała.
„Są tacy, którzy są całkowicie przeciwni ryzykownym substancjom. Z drugiej jednak strony wielu chce jak najmniej importowanych produktów, umiarkowanych cen i żywności wolnej od szkodników” – wyjaśnił Weisgerber.
Nawet rozwiązania alternatywne niosą ze sobą ryzyko
Podsumowując, Weisgerber stwierdził, że interesy przemysłu i rolnictwa należy brać pod uwagę w równym stopniu, jak zdrowie konsumentów.
„Niemniej jednak musi być jasne, że politycy powinni wziąć pod uwagę dawkę i skutek podczas zatwierdzania substancji czynnych o działaniu hormonalnym”. Jeśli chodzi o regulację substancji czynnych hormonalnie, należy najpierw zdecydować, które substancje należy całkowicie zakazać, ponieważ są już szkodliwe w małych ilościach, stwierdził Weisgerber.
Jednak poważny problem pozostaje – nawet jeśli więcej substancji zostanie zakazanych lub będzie objętych bardziej rygorystycznymi regulacjami. Trzeba znaleźć alternatywy dla zakazanych substancji – przypomniała.
Tymczasem socjolog środowiska Ortwin Renn z Uniwersytetu w Stuttgarcie ostrzegł, że substancje zastępcze mogą później okazać się jeszcze bardziej szkodliwe – zwłaszcza jeśli nie zostały wcześniej odpowiednio przetestowane.
„Z tego powodu”, powiedział Renn, „potrzebujemy większej liczby badaczy państwowych, zamiast w dalszym ciągu ograniczać fundusze na toksykologię, epidemiologię i zdrowie publiczne”.