Rodzina z Oksfordu była zmuszona do podjęcia resuscytacji krążeniowo-oddechowej umierającego dziecka w desperackiej próbie ratowania jej życia, ponieważ dojazd ambulansu trwał ponad 30 minut, jak ustali śledztwo.
Wyllow-Raine Swinburn, mająca zaledwie trzy dni, zmarła pięć minut po przybyciu do szpitala John Radcliffe w Oksfordzie we wczesnych godzinach porannych 30 września ubiegłego roku.
Jej matka, Amelia Pill, wezwała karetkę po tym, jak zauważyła, że jej córce jest „zimno”.
Jednak operatorowi zajęło siedem minut połączenie połączenia z pogotowiem ratunkowym i kolejne 24 minuty, zanim przybyli ratownicy medyczni.
W trakcie poprzedniego dochodzenia usłyszano, że pani Pill krzyczała: „nikt nie przyjdzie, nikt nie przyjdzie… dlaczego nie odbierają tego cholernego telefonu”, gdy rozmowa była zawieszona.
Wyllow-Raine Swinburn zmarł pięć minut po przybyciu do szpitala John Radcliffe w Oksfordzie we wczesnych godzinach porannych 30 września ubiegłego roku, jak powiedziano podczas poprzedniego przesłuchania.
Brat pani Pill podjął resuscytację niemowlęcia i przypomniał sobie, że zauważył niepokojącą zmianę na jej skórze, „jak wtedy, gdy pojawia się siniak” – jak usłyszało wcześniejsze dochodzenie.
Choć patolog ocenił śmierć jako „prawdopodobną z przyczyn naturalnych”, prawnicy reprezentujący rodzinę argumentowali, że Wyllow-Raine mogła mieć wczesne objawy cukrzycy.
Starszy koroner Darren Salter odroczył wcześniejsze śledztwo w czerwcu, aby umożliwić zebranie dalszych dowodów.
Wstępna rozprawa w ramach drugiej części śledztwa odbędzie się dzisiaj w Oxford Coroners Court.
Wyllow-Raine urodziła się 27 września 2022 r. przez cesarskie cięcie z wagą 10 funtów i 5 uncji.
Ona i jej matka zostały wypisane wieczorem 29 września. 30 września dziecko upadło we wczesnych godzinach porannych.
Amelia Pill wezwała karetkę o 4:38 po tym, jak próbowała karmić piersią swoje dziecko i zauważyła, że jej twarz jest lodowata.
Karen Sillicorn-Aston, kierownik ds. zarządzania klinicznego w South Central Ambulance Service, powiedziała sądowi, że telefon pod numer 999 wykonano o 4:38 rano i połączono pięć minut później.
Podłączał go operator BT, którego zadaniem jest podsłuchiwanie wszystkich rozmów zanim zostaną odebrane.
W 2023 roku jej rodzina spędziła 40 minut na prowadzeniu jej resuscytacji krążeniowo-oddechowej, czekając na ratowników medycznych w domu.
Według Sillicorn-Aston zasady stanowią, że operator BT powinien przekazać połączenie innej usłudze, którą w tym przypadku było pogotowie ratunkowe Wschodniej Anglii.
Rodzina pozostawała na linii przez kolejne dwie minuty, zanim połączenie zostało odebrane.
Wysłano najbliższą karetkę, znajdującą się w odległości 20–25 minut drogi, ale później znaleziono bliżej karetkę i wysłano ją zamiast niej.
Jednak karetka przyjechała do domu rodzinnego dopiero o 5:09, czyli ponad 30 minut po wezwaniu.
Do czasu przybycia karetki temperatura ciała dziecka spadła do 30,8°C, mimo że przed utratą przytomności temperatura w pomieszczeniu była normalna – poinformował przesłuchanie.
Wyllow-Raine została zabrana do szpitala John Radcliffe, gdzie wkrótce po przybyciu na miejsce stwierdzono zgon.
Patolog dr Darren Fowler powiedział podczas przesłuchania, że przyczyna śmierci dziecka jest „bardziej prawdopodobna” niż naturalna.
Stwierdził jednak, że nie jest najbardziej wykwalifikowaną osobą, aby odpowiedzieć na pytania, czy przeżyłaby, gdyby karetka przyjechała wcześniej.
Podczas poprzedniej rozprawy powiedziano, że w chwili wypisania ze szpitala dziecko wydawało się zdrowe, jednak prawnicy rodziny wyrazili obawy, że mogła cierpieć na cukrzycę, która pozostała niezauważona przez lekarzy, ponieważ dokumentacja pogotowia ratunkowego ujawniła, że ma „bardzo niski” poziom glukozy we krwi poziomy.
Babcia noworodka powiedziała słuchaczom, że dziecko płakało i miało gorączkę, kiedy około północy zabrano je do łóżka w domu rodzinnym w Didcot w hrabstwie Oxfordshire.
Pełne śledztwo ma zostać wznowione w dniach 2–3 grudnia 2024 r.