Były szef Marks and Spencer ujawnił szereg bolesnych działań podjętych przez jego rodzinę przed śmiercią żony, które uczyniły koniec jej życia „pięknym”.
Robert Swannell CBE, który był przewodniczącym M&S w latach 2011–2017, w zeszłym roku w wieku 71 lat stracił żonę Patricię z powodu zaawansowanego raka piersi.
Rodzina dowiedziała się, że choroba, z którą zmagała się ponad dekadę wcześniej, powróciła w 2021 roku. Rozprzestrzeniła się na kości, wątrobę i brzuch i była śmiertelna.
Teraz, w rocznicę jej śmierci, pan Swannell ujawnił, że niezwykle praktyczne podejście jego żony do swojej śmiertelności pomogło rodzinie sobie poradzić.
Stawienie czoła ponurej ewentualności oznaczało, że pani Swannell, artystka i była bankierka inwestycyjna, mogła organizować ważne działania, takie jak nagrywanie ostatnich rozmów między dziećmi.
Patricia ze swoim pogrążonym w żałobie mężem Robertem, byłym prezesem M&S, ujawnia innym kobietom swoje zmieniające życie dziedzictwo (na wspólnym zdjęciu)
Patricia zaprojektowała i zbudowała labirynt w Wakehurst Place w Sussex
Córka pary, 38-letnia Alicia, przygotowała długą listę pytań, które chciała zadać matce na temat swojego życia – m.in., czy kiedykolwiek złamała prawo i z czego jest najbardziej dumna.
’Son i jej brat nagrywali wiele z tych rozmów na swoich telefonach” – Swannell powiedziała The Telegraph.
„Dzięki temu mogliśmy bez końca rozmawiać o naszym życiu, jej nadziejach i marzeniach związanych z dziećmi”.
Gotowość rodziny oznaczała, że nie było „niedokończonych spraw” z „e”.bardzo mała uraza lub poszarpany moment w jej życiu został zbadany i wybaczony”.
To także oznaczało była świadkiem ślubu swojego najstarszego dziecka, 40-letniego Willa.
„Dla Patricii ogromne znaczenie miało fakt, że jej syn się ożenił” – stwierdziła Swannell. „Na weselu chór zaśpiewał starą piosenkę „Zapnij swój płaszcz”, którą Patricia śpiewała Willowi, gdy był bardzo młody, i wszyscy wszędzie skakali.
Patricia Swannell bardzo wcześnie przyznała, że „stanie się śmiertelna” i „natychmiast przeszła w tryb planowania śmierci”.
„Nie każdemu takie podejście odpowiadałoby, ale jej odpowiadało uznanie śmierci, a nie wściekanie się z jej powodu, ale zaakceptowanie jej” – powiedział Swannell.
„Nie było użalania się nad sobą, chociaż istniało poczucie niesprawiedliwości w związku z tym, jak system opieki zdrowotnej traktował kobiety, które przeżyły pierwotnego raka piersi. Prowadziła wszystkie trudne rozmowy z rodziną, a jej poczucie niesprawiedliwości ukształtowało to, co chciała zrobić z pozostałymi jej miesiącami.
Opisuje śmierć jako „naprawdę piękną”.
„Była całkowicie spokojna, w domu, otoczona miłością, ze mną, naszymi dziećmi i ich partnerami, trzymając ją za rękę.
Z pomocą męża, z którym była od 42 lat, zebrała ponad 1 milion funtów na rzecz fundacji zajmującej się rakiem piersi
Resztę życia Patricia poświęciła dbaniu o to, aby każda kobieta na każdym etapie choroby nowotworowej posiadała informację
„Gdy umarła, obiecaliśmy jej, że będziemy się sobą opiekować, tak jak ona opiekowała się nami. Jeśli mielibyśmy się rozstać, była to naprawdę piękna śmierć. Nie potrafię opisać, jakie błogosławieństwo było w naszym smutku i nadal jest, rok później.
Chociaż planowanie pomogło im w ostatnich latach życia Patricii, Swannell powiedziała, że były chwile, w których rodzina borykała się z trudnościami.
„Pamiętam, jak przyszedł onkolog. Spojrzał na nią i powiedział: „Muszę ci powiedzieć, że jest całkiem prawdopodobne, że w przyszłym tygodniu zakończysz leczenie. Stamtąd prawdopodobnie trafisz do hospicjum. koniec będzie szybki” – powiedział.
„Byliśmy zdruzgotani. Ale jej pielęgniarka onkologiczna była absolutnie genialna, podniosła nas i otarła łzy.
To wcale nie jest łatwe. I rzeczywiście, niektóre z nich są naprawdę okropne. W szczególnie ponurych chwilach czasami nachodzą Cię myśli, których wolałbyś uniknąć, na przykład: „Czy byłoby lepiej dla niej i dla nas, gdyby to się teraz skończyło?”
„Te myśli mijają, ale czujesz się winny i bardzo pomocne jest otwarte omawianie ich”.