Uniwersytet Michigan został pozwany przez obecnych i byłych studentów, którzy twierdzą, że szkoła atakowała i nieproporcjonalnie dyscyplinowała studentów propalestyńskich biorących udział w protestach na kampusie.
Federalny pozew złożony w piątek w amerykańskim Sądzie Okręgowym dla Wschodniego Okręgu Michigan oskarża szkołę o naruszenie konstytucyjnych praw uczniów do wolności słowa, rzetelnego procesu i równej ochrony prawnej. Jako oskarżonych wymienia Radę Regentów uniwersytetu, prezydenta i wiceprezesa ds. życia studenckiego.
Z pozwu wynika, że Uniwersytet Michigan rzekomo skierował postępowania dyscyplinarne do studentów i grup studentów, wydał zawiadomienia o naruszeniu prawa, które uniemożliwiały im uczęszczanie na zajęcia, zwalniał studentów z pracy w kampusie i umieszczał ich na czarnej liście przyszłego zatrudnienia.
„Nie wiadomo, czy w ciągu ostatniego półwiecza Uniwersytet podjął jakiekolwiek środki przeciwko studentom angażującym się w przemówienia i inne wyraziste działania dotyczące innych ważnych kwestii politycznych i związanych z prawami człowieka” – stwierdzono w pozwie.
Uniwersytet Michigan nie odpowiedział natychmiast na prośbę NBC News o komentarz.
Od czasu pod przewodnictwem Hamasu ataku na Izrael w dniu 7 października 2023 r. wiele propalestyńskich grup studenckich wznawiało protesty, wzywając swoje uniwersytety do wydzielenia się z izraelskich korporacji, firm obronnych lub firm, które przynoszą korzyści finansowe Izraelowi.
Jedną z takich akcji protestacyjnych objętych pozwem Uniwersytetu Michigan była akcja okupacyjna w holu Kancelarii Prezydenta w listopadzie 2023 r. Protest został przerwany przez policję, w pozwie zarzucając, że wezwano ponad dziesięć różnych organów ścigania i doprowadził do aresztowań 42 studentów.
Choć protest okupacyjny miał charakter pokojowy, w pozwie zarzuca się, że kilku uczniów zostało rannych w wyniku interwencji policji. Zaynab Elkolaly, jedna z powodów, została rzekomo rzucona na ziemię przez funkcjonariusza policji z Uniwersytetu Michigan, po czym zerwano jej hidżab.
Studenci biorący udział w proteście zostali zaalarmowani w maju, kilka miesięcy później, że złożono przeciwko nim skargę w związku z rzekomym naruszeniem praw i obowiązków studentów.
W pozwie zarzuca się, że w procesie rozwiązywania konfliktu wystąpiło kilka problemów, które naruszyły pisemne zasady uczelni, w tym fakt, że Uniwersytet Michigan nie może być własną stroną w tym procesie.
Panel kierowany przez studentów stwierdził, że żaden ze studentów nie był odpowiedzialny za naruszenia, a osoba, która wniosła skargę, nie wykazała, że protest zakłócił działalność uczelni lub że studenci nie opuścili szkoły, gdy zostali o to poproszeni.
Jednak decyzja panelu uczniowskiego została osobiście uchylona przez wiceprezesa szkoły ds. życia studenckiego, jak stwierdzono w pozwie.
Jak stwierdzono w pozwie, urzędnik szkolny rzekomo przerzucił ciężar dowodu na oskarżonych uczniów, co „z mocą wsteczną ustanowiło zupełnie inne standardy po zakończeniu rozprawy i upływie czasu na przedstawienie dowodów”.
W pozwie zarzuca się także, że skargę na wydział Studentów Sprawiedliwości w Palestynie złożyła osoba zatrudniona w imieniu uniwersytetu do wniesienia skargi na studentów w związku z protestem dotyczącym „śmierci”.
Uważa się, że Uniwersytet Michigan „inicjował skargi przeciwko studentom lub organizacjom studenckim tylko wówczas, gdy wyrażały one poglądy popierające dezinwestycję w celu powstrzymania ludobójstwa na narodzie palestyńskim” – stwierdzono w pozwie.