Zgodnie z niedawnym zwyczajem na Uniwersytecie w Oregonie fani spędzają minuty pomiędzy trzecią a czwartą kwartą śpiewając „Shout” – odę do „Animal House” nakręconego w kampusie Eugene w stanie Oregon.
W sobotę znowu krzyczeli. I pod koniec ten hałas stał się krzykiem.
Kibice wdarli się na boisko na stadionie Autzen po tym, jak trzeci w tabeli Oregon pokonał drugie w tabeli Ohio State 32:31. To już drugi raz w sezonie futbolu uniwersyteckiego, w którym o spotkaniu 10 najlepszych drużyn zadecydowano dopiero w meczu finałowym.
Kilka tygodni po tym, jak Alabama pokonała Gruzję w błyskawicznym klasyku, drużyna Ducks (6-0) pozostała niepokonana, gdy Ohio State (5-1), po otrzymaniu piłki w ostatniej kwarcie na 1:47 przed końcem czwartej kwarty, zostało wypchnięte z boiska zasięgu bramek i ich ostatnia gra została przerwana, zanim Will Howard zdążył w ogóle spróbować potencjalnego ataku w strefie końcowej.
Pojedynek ten był oznaką obecnych czasów w futbolu uniwersyteckim – para weteranów, rozgrywających transferowych prowadzących drużyny, oddalonych od siebie o prawie 2500 mil, a mimo to walczących w rozgrywkach ligowych dzięki zmianie układu konferencji.
I to jest pojedynek, który może powtórzyć się już za dwa miesiące, dzięki rozszerzeniu College Football Playoff. Po tym jak pojedynek w pierwszej piątce spełnił oczekiwania, kto ma ochotę na rewanż za kilka miesięcy?
Howard wykonał 28 ze swoich 35 podań na 326 jardów i dwa przyłożenia. Pojedynkował się z rozgrywającym Oregonu Dillonem Gabrielem, który wykonał 23 ze swoich 34 podań na 341 jardów i dwa przyłożenia.
Do ostatniej jazdy różnica między zespołami była tak niewielka, że wydawała się nieistniejąca.
Oregon zakończył grę z 14 jardami w biegu i 15 jardami podań. Jedyny obrót w grze zanotował stan Ohio. Po pierwszej kwarcie Ohio State prowadziło 7-6, Oregon 22-21 do przerwy i Ohio State 31-29 na 1:54 przed końcem, a Ducks byli trzeci i zdobyli bramkę, dwa metry od pola punktowego i prowadzili. Ten bieg ledwo zyskał na jardzie, ale zakończył się golem z gry z 19 jardów, który wyprowadził Oregon na prowadzenie 32-31.
Byłoby to kopnięcie zwycięskie w meczu, gdy ostatnia akcja drużyny Ohio State zakończyła się po ośmiu akcjach i 49 jardach, a piłka utknęła 38 jardów od pola punktowego. Odkąd te drużyny spotkały się po raz pierwszy 66 lat temu, stan Ohio wygrał pierwsze dziewięć pojedynków, ale Oregon zwyciężył w dwóch ostatnich.
W poprzednich epokach sobota faktycznie służyła jako mecz pucharowy, zwiększający szanse przegranego na awans do College Football Playoff. Taki poziom presji panującej w każdy weekend przyczynił się do wzrostu popularności tego sportu, jednocześnie odróżniając go od NFL.
Jednak sobotni wynik z obu stron był przykładem tego, dlaczego rozszerzenie tegorocznej fazy play-off – do 12 drużyn – może okazać się dobrą rzeczą. Dokładnie przez 60 minut obie drużyny wydawały się być jednymi z najlepszych, jakie kraj widział w tym sezonie. Dodatek sprawia, że zarówno zwycięzca, jak i nie tylko, będzie miał okazję udowodnić to w grudniu, a potencjalnie w styczniu, zamiast karać jednego za wynik w drugi weekend października.
I to może być coś, o czym warto krzyczeć.