MOSKWA — Prawie jak w Turcji na Święcie Dziękczynienia: w Nowy Rok w Rosji biesiadnicy tradycyjnie jedzą kawałki sałatki Olivier.
Został wprowadzony do ówczesnego Imperium Rosyjskiego w 1860 roku przez francuskiego szefa kuchni Luciena Oliviera, ale obecnie każdy ma nieco inny przepis. Jest tak popularny, że koszt podstawowych składników – do których zwykle zalicza się kiełbasa, ziemniaki i kawałki majonezu – ma swój własny wskaźnik cen śledzony przez media.
W obliczu gwałtownie rosnącej inflacji i spadku rubla do dolara do jednego z najniższych poziomów od czasu, gdy prezydent Władimir Putin rozpoczął wojnę na Ukrainie, w tym roku Rosjanie będą musieli zapłacić więcej za danie, które tradycyjnie podawane jest z kawiorem i mandarynkami, przed Nowym Rokiem Rok jest toastowany.
Wraz ze wzrostem cen żywności słabszy rubel w następstwie ostatniej rundy amerykańskich sankcji w listopadzie przyczynił się do wzrostu inflacji i kosztów importu do Rosji. Ogromny wzrost wydatków na wojsko doprowadził także do niedoborów siły roboczej, dostaw i produkcji. I choć pracownicy wszystkich branż zgłosili się na ochotnika lub zostali powołani do służby na Ukrainie, rolnictwo ucierpiało najbardziej.
Według Rosstat, rosyjskiego federalnego urzędu statystycznego, tak zwany Indeks Oliviera, który monitoruje koszt przygotowania jednej z sałatek dla czterech osób, wzrósł o 16% rok do roku, do 414 rubli z 348. (Odpowiada to skokowi do 3,94 USD z 3,31 USD).
Z danych opublikowanych w tym miesiącu przez Rosstat wynika, że ceny innych artykułów spożywczych, takich jak jajka (wzrost o 45% od stycznia) i masło (wzrost o prawie 40%), poszybowały w górę. Tymczasem ziemniaki kosztowały prawie dwukrotnie więcej niż rok temu. Według analizy NBC News, tylko między listopadem a grudniem wzrosły one o 10% z 99,99 rubli do 109,99. Rosstat odkrył, że kawior nie jest podstawowym pożywieniem, ale jego cena wzrosła do prawie 9 000 rubli za kilogram z 6 000 w grudniu 2023 r.
Dlatego zwykli ludzie, których średnia pensja wynosi około 830 dolarów miesięcznie, czują się dotknięci.
„Wszystko drożeje – chleb, mięso, warzywa, owoce” – powiedziała Swietłana Govorukhina w wywiadzie telefonicznym dla NBC News na początku tego miesiąca.
„Widzę, że wszystko drożeje, ale wciąż stać mnie na wszystko, czego potrzebuję” – dodała Govorukhina, 69-letnia nauczycielka muzyki z Kaługi, miasta położonego około 200 km na południe od Moskwy.
„Nawet w obecnej sytuacji potrafię się utrzymać. Ale dopóki nie mogę nic zrobić z sytuacją gospodarczą, wolę nie marnować na to emocji” – dodała.
Jednak to stawia ją w mniejszości, ponieważ według badania opublikowanego 27 grudnia przez moskiewską agencję marketingu i komunikacji CROS rosnące ceny stają się najpilniejszą troską Rosjan w większości regionów. Ceny zastąpiły wojnę na Ukrainie jako główny problem po raz pierwszy od lutego 2022 r., kiedy Putin nakazał inwazję na swojego sąsiada – wynika z ustaleń opartych na analizie trendów w mediach społecznościowych i doniesieniach w tradycyjnych mediach.
„Wzrost cen jest szczególnie bolesny dla najbiedniejszych, ale klasa średnia – przyzwyczajona do wyższego poziomu konsumpcji i częstych zakupów towarów importowanych – może odczuć ten wpływ bardziej dotkliwie” – Tatiana Stanovaya, starsza specjalistka w Carnegie Russia Eurasia Center, organizacja pozarządowa z siedzibą w Berlinie, podała na początku tego miesiąca.
I z pewnością tak było dla mieszkającej w Moskwie pracowniczki uniwersyteckiej Anny (37 l.), która stwierdziła, że koszty „żywności dla dzieci, pieluszek itd. wzrosły kolosalnie”, gdy sankcje zaczęły obowiązywać wkrótce po tym, jak Putin rozpoczął inwazję na Ukrainę, a jej syn skończył 1 rok.
Ceny „trochę później odbiły, ale od tego czasu wszystko raczej jest coraz droższe” – stwierdziła.
Anna nie chciała, aby jej nazwisko i imię męża zostały opublikowane w obawie przed zemstą na jej rodzinie. Wojna Putina obok przyniosła daleko idące stłumienie sprzeciwu w kraju, a wszelkie działania, które można postrzegać jako postawę antywojenną, mogą skutkować aresztowaniem, a nawet więzieniem.
Dodała, że wzrosły także ceny mięsa i owoców, ale nadal jest gotowa na szaleństwo.
„Kiedy widzę ostateczną kwotę przy kasie, zaczynam się martwić, ponieważ wcześniej w przypadku tej samej listy była ona znacznie mniejsza” – powiedziała Anna. „Ale nadal kupuję to samo, z niczego nie rezygnuję”.
Dodała, że zamierza zrobić na Nowy Rok sałatkę Olivier, ale użyje ziemniaków wyhodowanych przez teściową, która jak wielu Rosjan pamięta o wcześniejszych trudnościach ekonomicznych i prowadzi własny ogródek warzywny.
„Jeśli chodzi o wino musujące, stawiamy na włoskie. Jesteśmy gotowi zapłacić za to więcej” – powiedziała Anna.
„Głównym zarzutem jej męża jest to, że nie ma już dobrego piwa” – stwierdziła. „On po prostu nie lubi rosyjskich marek piwa”.
Przegrzanie gospodarki?
Zwracając się do gospodarki na dorocznej konferencji prasowej na koniec roku, która odbyła się na początku tego miesiąca, Putin powiedział, że problemem jest inflacja i że gospodarka kraju „przegrzewa się”. Częściowo obwiniał międzynarodowe sankcje za podwyżki cen, „ponieważ sprawiają, że logistyka staje się droższa”, ale zdawał się także krytykować rosyjski bank centralny za to, że nie udało mu się powstrzymać inflacji.
W wyraźnej odpowiedzi bank następnego dnia nie podniósł stóp procentowych do 23%, co było posunięciem powszechnie oczekiwanym.
Chociaż trudności społeczne i finansowe nie przełożyły się jeszcze na znaczący sprzeciw polityczny „nawet przy znacznych represjach”, unikanie gniewu na dużą skalę w kwestiach gospodarczych „ma znaczenie dla władz i wydaje się mieć znaczenie dla Putina”, Alex Brideau z Grupy Eurasia – stwierdziła w wywiadzie na początku tego miesiąca nowojorska firma konsultingowa ds. ryzyka politycznego.
Dodał, że Putin „był w stanie w przeszłości zrzucić winę za wysokie ceny z siebie na rząd lub przedsiębiorstwa i prawdopodobnie zrobi to ponownie”.
Niemniej jednak, stwierdził, rosnące ceny „wywarłyby dużą presję na rząd, aby pokazał, że radzi sobie z sytuacją przy minimalnych zakłóceniach w obchodach świąt państwowych.
Po powrocie do Rosji nauczyciel muzyki Govorukhina był zdeterminowany, aby jak najlepiej wykorzystać obchody Nowego Roku.
„Kiedy byliśmy młodsi, nie jedliśmy dużo, a teraz, gdy jesteśmy starsi, potrzebujemy jeszcze mniej. Stać mnie na kawior, ale nie na mięso kraba, chociaż teraz trudno znaleźć dobre” – powiedziała.
„Mam przyjaciół, którzy narzekają, ale ja taki nie jestem. Twój styl życia jest ważniejszy niż pieniądze. Kocham muzykę i chodzę na koncerty, kocham swoją pracę – to pomaga nieco złagodzić te ciosy. Nigdy nie mieliśmy bogatego życia.
Lena Miedwiediew relacjonowała z Moskwy, a Henry Austin z Londynu.