LONDYN – Jeśli Donald Trump wygra wybory prezydenckie w USA w przyszłym miesiącu, za Atlantykiem znajdzie wylęgarnię partii politycznych podzielających jego prawicową mieszankę autorytaryzmu, populizmu i skrajnej wrogości wobec imigracji.
To wzrost popularności europejskiej skrajnej prawicy, która osiągnęła swój szczyt 29 września, kiedy austriacka Partia Wolności zdobyła największą liczbę głosów – 28,9% – w wyborach krajowych. FPÖ, jak wiadomo, została założona przez byłych nazistów i chce „remigrować” obywateli Austrii o migrujących korzeniach, aby stworzyć bardziej „homogeniczne” społeczeństwo.
Nie jest to trend nowy, a jego aktualny cykl jest relacjonowany przez NBC News i inne od co najmniej dekady. Jednak ostatnie 12 miesięcy było okresem pomyślności dla tego byłego marginesu politycznego. Duże zwycięstwa odniosły francuski Rajd Narodowy, któremu przewodniczy Marine Le Pen, a także holenderski radykał antyislamski Geert Wilders i sąsiadująca z nim Alternatywa dla Niemiec, monitorowana przez berlińską agencję wywiadowczą pod kątem podejrzeń o ekstremizm.
„Ogólny trend jest niewątpliwy: skrajna prawica zyskuje na popularności” – powiedział Matthijs Rooduijn, profesor polityki na Uniwersytecie w Amsterdamie. Europejskie „partie skrajnie prawicowe tu zostaną” – zgodził się Cas Mudde, profesor spraw międzynarodowych na Uniwersytecie Georgia i autor książki „The Far Right Today” z 2019 r.
Niektórzy uczeni dopatrują się korzeni tego wzrostu w dwóch wydarzeniach: światowym kryzysie finansowym w latach 2007–2008 oraz gwałtownym wzroście migracji do Europy w 2015 r., napędzanym wojnami i niepokojami na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Krach gospodarczy pozostawił Europejczyków biedniejszymi, a usługi publiczne i infrastruktura uległy pogorszeniu. Kryzys graniczny dodał do tego szybki napływ ludzi, wielu z krajów z większością muzułmańską.
To znajomy koktajl: obciążona ekonomicznie populacja zwracająca się ku rasizmowi jako lekarstwo. Jak wynika z badania przeprowadzonego w 2018 r. w londyńskim recenzowanym czasopiśmie Elektorty, w ostatnich dziesięcioleciach wzrost imigracji w okresie pogorszenia koniunktury gospodarczej popchnął wyborców do „najbardziej skrajnej wersji skrajnej prawicy, obwiniającej imigrantów za bezrobocie”.
Nie inaczej jest dzisiaj – historyczne stopy inflacji, erozja programów socjalnych i europejski kryzys energetyczny podsycają niepokój gospodarczy.
„Rdzenni mieszkańcy są ignorowani z powodu masowej imigracji” – powiedział w zeszłym roku Wilders, przywódca Holenderskiej Partii Wolności. „Teraz musimy najpierw pomyśleć o naszych ludziach. Granice zamknięte. Zero osób ubiegających się o azyl.”
Wilders, który odrzuca etykietę „skrajnie prawicowy”, nazwał już islam „ideologią opóźnionej kultury” i kiedyś zasugerował nałożenie rocznego „podatku od szmat” w wysokości 1000 euro (około 1100 dolarów) dla każdego, kto nosi islamskie ubrania.
Po przekroczeniu granicy Francji Le Pen próbowała złagodzić wizerunek swojej partii od czasów, gdy w 2010 roku porównała muzułmańskie modlitwy uliczne do nazistowskiej okupacji Francji. Mimo to w 2017 roku nazwała Francję „uniwersytetem dla dżihadystów”, twierdząc, że stała się ona inkubatorem terroryzmu islamistycznego.
NBC News skontaktowało się z partiami Wildersa i Le Pen w celu uzyskania komentarza w sprawie krytyki pod ich adresem.
Partia Alternatywa dla Niemiec, która zajmuje drugie miejsce w sondażach w tym kraju, napisała w e-mailu, że „określenia takie jak „prawicowy ekstremista”, „islamofob” czy „nacjonalista” mają jedynie odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów w tym kraju .”
Oświadczył, że „opowiada się za zachowaniem demokracji” i twierdzi, że postrzega obywateli niemieckich jako równych „bez względu na czyjeś pochodzenie etniczne lub kulturowe”. Partia stwierdziła jednak, że „wyraźnie sprzeciwia się islamistycznym praktykom religijnym, które są skierowane przeciwko podstawowemu porządkowi wolnej demokracji, naszym prawom oraz przeciwko judeochrześcijańskim i humanistycznym podstawom naszej kultury”.
AfD obraziła nie tylko muzułmanów. W tym roku jej przywódca Björn Höcke został uznany winnym świadomego posługiwania się nazistowskim hasłem „Wszystko dla Niemiec!” — na wiecu w 2021 r.
Partie te często podzielają politykę protekcjonistyczną Trumpa – od wspierania ceł handlowych po sprzeciw wobec zbrojenia Ukrainy – a także populizm gospodarczy, którego aspekty tradycyjnie kojarzono z lewicą: wspieranie emerytur i usług socjalnych, podnoszenie części podatków dla bogatych przy jednoczesnym ich obniżaniu dla klasy robotniczej lub kontrola cen czynszu i żywności w okresach wysokiej inflacji.
Jednak ich najbardziej wyróżniającą się platformą jest nie tylko sprzeciw wobec imigracji, ale także sugestia, że europejska kultura i wartości są zastępowane kulturą i wartościami innych.
Ta „ideologia wymiany etnicznej” i „redefinicja demograficzna”, którą partie starają się rozwiązać poprzez „wydalanie migrantów”, brzmi „okropnie, gdy pomyśli się o nazizmie z przeszłości” – stwierdziła Nadia Urbinati, profesor polityki na Uniwersytecie Uniwersytet Kolumbii.
Chociaż partie głównego nurtu często potępiają tę politykę i retorykę, zostały do nich popchnięte przez zagrożenie wyborcze wiszące na ich prawej flance. W Wielkiej Brytanii tradycyjnie centrolewicowa Partia Pracy wygrała lipcowe wybory, przyjmując twarde stanowisko w sprawie imigracji i opowiadając się za wymachującymi flagami „patriotycznymi” wartościami – czymś, co lewacy postrzegali jako nacjonalizm z psim gwizdkiem.
„Idee tych partii zostały legitymizowane przez wiele prawicowych partii głównego nurtu, a dyskurs polityczny i medialny przesunął się w prawo” – powiedział Rooduijn z Uniwersytetu w Amsterdamie. „To, co kiedyś uważano za radykalne, stało się teraz dla wielu wyborców nową normalnością”.
Na arenie wielopartyjnej Europy w okresie powojennym dominowały partie centroprawicowe i centrolewicowe, z zielonymi, probiznesowymi „liberałami” oraz skrajną prawicą i lewicą w mniejszych rolach. Jednak w ostatnich wyborach skrajna prawica w coraz większym stopniu uzurpuje sobie pozycję centrowych konserwatystów jako głównej siły prawicowej.
Kiedyś obserwatorzy sądzili, że granica ich udziału w głosach wynosi około 20%, powiedział Markus Wagner, profesor polityki na Uniwersytecie Wiedeńskim. „Ale ta potencjalna górna granica stale rośnie”.
Skrajna prawica „nie jest już drugim skrzypkiem głównej partii prawicowej. To naprawdę zmienia dynamikę rywalizacji partii” – powiedział Wagner. „Wydaje się prawdopodobne, że zmierzamy w stronę świata, w którym w wielu krajach główną partią prawicową jest partia skrajnie prawicowa”.
Europejski system wielopartyjny również napawa optymizmem mainstream, przynajmniej w krótkiej perspektywie. Centryści potrafią czasami łączyć koalicje, aby trzymać się z daleka od skrajnej prawicy – nawet jeśli te partie są indywidualnie mniejsze.
W Austrii większość odmówiła utworzenia koalicji z FPÖ. Byli rządzący konserwatyści, Austriacka Partia Ludowa, oświadczyli, że rozważą tę opcję tylko wtedy, gdy nie uwzględni się lidera FPÖ, Herberta Kickla.
Podczas gdy we Francji Le Pen nie pozwoliła na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w czerwcu i lipcu skomplikowana sieć taktycznego głosowania między dawnymi rywalami.
Ten rodzaj zawierania transakcji wiąże się z ryzykiem.
„Pytanie brzmi, jak odpowiedzieć na rosnącą prawicę, zachowując jednocześnie spójność z demokracją wyborczą” – stwierdził Urbinati. „Brak poszanowania woli wyborców jest niebezpieczną oznaką słabości i arogancji”.