Lubię myśleć, że jestem w przyzwoitej formie – nie świetnej, ale przyzwoitej.
Codziennie w przerwie na lunch spaceruję prawie godzinę, dwa razy dziennie dojeżdżam do pracy i regularnie chodzę na siłownię.
Przez większość wieczorów gotuję zbilansowaną dietę złożoną z białka, zbóż i warzyw, przygotowuję posiłki i staram się ograniczać alkohol.
Nie jest idealnie, ale ogólnie działa dobrze, a przynajmniej tak myślałem.
Kilka tygodni temu badanie krwi wykazało, że mam wysoki poziom LDL (złego) cholesterolu, podwyższony poziom tłuszczów zwanych trójglicerydami i podwyższony poziom glukozy.
Wszystko to razem może spowodować odkładanie się tłuszczu w moich tętnicach i wzrost poziomu cukru we krwi, co może prowadzić między innymi do potencjalnej rozwoju cukrzycy, chorób serca i udaru mózgu.
„Czy wysoki poziom cholesterolu występuje w Twojej rodzinie?” – zapytał zespół IVDrips, który przeprowadzał mój test.
Tak nie jest i nie jest to coś, o czym tak naprawdę myślałem jako ogólnie zdrowy 28-latek. Nawet lekarz stwierdził, że to „dziwne” podwyższone stężenie w moim wieku.
Przyznam jednak, że trochę się rozleniwiłem, jeśli chodzi o jedzenie i ćwiczenia.
Planowanie ślubu oznaczało, że więcej nocy spędziłem na organizowaniu rozkładów miejsc i zamawianiu na wynos, niż na przygotowywaniu domowego posiłku i chodzeniu na siłownię.
Mimo to czułem strach, wiedząc, że jestem już narażony na ryzyko wielu chorób przewlekłych (mam zbiór drobnych problemów zdrowotnych, tak jak jest).
Mniej więcej w tym czasie DailyMail.com opublikował szereg nowych badań zachwalających weganizm jako dietę obniżającą cholesterol i stany zapalne.
Potrzebując świeżej motywacji i zaniepokojony wynikami moich testów, był to równie dobry moment, jak każdy inny, aby spróbować przejść na weganizm na trzy tygodnie.
To był mój ulubiony sposób na śniadanie w weekendy: jajka roślinne ze szpinakiem i olejem chili oraz kiełbaski Beyond. Nie przepadam za śniadaniem, ale brakowało mi jajek i bekonu
Celem nie było zrzucenie zbędnych kilogramów ani całkowita zmiana stylu życia, ale raczej sprawdzenie, czy dieta wegańska może spełnić swoje zdrowotne wymagania.
Mój „ostatni posiłek” składał się ze wszystkiego, na co musiałbym przysiąc: nuggetsy z kurczaka z McDonald’s, frytki (z jakiegoś powodu gotowane na tłuszczu wołowym) i shake waniliowy.
Kiedy zaopatrzyłam się w żywność całkowicie roślinną, zaczęłam żałować, że nie przeszłam na wegetarianizm lub nie zrobiłam czegoś mniej restrykcyjnego.
Jeśli chodzi o „zamienniki”, takie jak podróbki mięsa i sera, od razu zauważyłem zmiany w konsystencji i smaku.
Któregoś wieczoru na kolację zamieniłam zwykłe cheeseburgery na Beyond Burgers z bezmlecznym serkiem Violife.
Ser, jeśli tak go nazwiemy, przypominał gryzienie kawałka gumy, który po podniesieniu do ust miał niewyraźny zapach sera cheddar.
Brakowało mu jednak prawdziwego smaku.
Odwrotnie było w przypadku Beyond Meat, które smakuje tak, jakby zostało zbyt doprawione, aby ukryć fakt, że nie jest to wołowina.
Miał również lekko ostry zapach, prawie przypominający jedzenie moich kotów.
Tymczasem musiałam patrzeć, jak na osobnej patelni smażył się klasyczny amerykański cheeseburger mojego narzeczonego. Prawie mogłem się ślinić, patrząc, jak prawdziwy ser się topi.
Mój ser nigdy się nie roztopił, a uzyskanie dobrego zwęglenia pasztetu bez jego całkowitego przypalenia było prawie niemożliwe.
Zwykły burger wołowy mojego narzeczonego z serem cheddar po lewej stronie i mój pasztecik Beyond z „serem” Violife po prawej (plus roślinny dressing ranczo Hidden’s Valley’s Valley)
Być może najsmutniej wyglądający hot dog na rynku, jednak ten zamiennik mięsa smakował najbliżej prawdziwego – prawdopodobnie dlatego, że hot dogi i tak były połączeniem „tajemniczego mięsa”
Jedynym substytutem mięsa, który faktycznie mógł uchodzić za prawdziwy, był hot dog z mojego ulubionego baru.
Za dodatkowe 2 dolary mógłbym naprawdę cieszyć się miłym wiosennym dniem na świeżym powietrzu, pijąc połączenie „hot-doga” i piwa.
Wygląd pozostawiał wiele do życzenia, pies wydawał się bledszy i bardziej suchy niż większość, których miałem, ale przynajmniej na chwilę zapomniałem, jak bardzo tęskniłem za prawdziwym mięsem.
Nie pomaga fakt, że niektóre najnowsze badania sugerują, że spożywanie wegańskiego mięsa wiąże się z aż o 15% zwiększonym ryzykiem zawałów serca i udarów mózgu, a także przedwczesnej śmierci.
Ale odkryłam, że byłam najmniej nieszczęśliwa, kiedy przestałam próbować zastępować produkty pochodzenia zwierzęcego produktami podobnymi.
Do najprzyjemniejszych posiłków, jakie jadłem, należało curry z ciecierzycy i szpinaku z mlekiem kokosowym i przyprawioną soczewicą oraz ryżem, które przyrządziłem dwa tygodnie po mojej podróży.
Ale natknęłam się też na sporą liczbę restauracji, w których nie ma prawie żadnych opcji wegańskich, co mnie zaskoczyło, mieszkając w Nowym Jorku.
Na jednej imprezie mogłam zjeść tylko jedną rzecz z menu: pitę i hummus. Kiedy wróciłem do domu, musiałem przygotować zupełnie oddzielny obiad.
A będąc na urodzinach, musiałam przygotować lunch składający się z kuskusu i porcji brokułów.
Podczas mojego ostatniego wieczoru weganizmu przyjaciółka podjęła się przygotowania mojego „ostatniego posiłku”: BRoccoli gulasz farro z kaparami i pietruszką.
To był zdecydowanie najlepszy posiłek, jaki jadłem od trzech tygodni.
Po niemal miesiącu marzeń o prawdziwym serze i wielkim, tłustym burgerze, w końcu doszedłem do końca eksperymentu.
Już po stosunkowo krótkim czasie w moim organizmie pojawiły się różnice. Mój cholesterol LDL spadł o siedem procent, nadal na najwyższym poziomie, ale w granicach normy dla osoby w moim wieku.
Moje trójglicerydy – tłuszcze krążące we krwi i pochodzące z żywności takiej jak masło i oleje – spadły o 15 procent, przywracając je do zdrowego poziomu. A glukoza spadła o sześć procent – choć pozostała na granicy normy.
Pomimo tego, że ta restauracja oferuje szeroki wybór dań wegetariańskich, było bardzo niewiele opcji wegańskich, więc zdecydowałem się na zielone i bardziej zielone
Ostatni (i najlepszy) posiłek mojego eksperymentu: Zupa brokułowa farro z kaparami i pietruszką
Byłem naprawdę pod wrażeniem, widząc redukcję cholesterolu już po kilku tygodniach weganizmu bez przyjmowania leków.
Badania w czasopiśmie Recenzje żywieniawykazało jednak, że zmiany w diecie, takie jak dodanie błonnika i ograniczenie tłuszczu, mogą obniżyć poziom cholesterolu w ciągu około czterech tygodni.
Jednakże leki takie jak statyny pozostają wypróbowaną i prawdziwą metodą obniżania poziomu cholesterolu. Według Yale Medicine te tanie leki zażywane przez prawie 50 milionów Amerykanów mogą obniżyć ich poziom o 30 do 50 procent. A niektóre leki, takie jak Crestor, twierdzą, że obniżają poziom w ciągu zaledwie dwóch tygodni.
Chociaż wykazano, że dieta poprawia poziom cholesterolu, w przypadku wielu osób potrzebne są również leki.
Moja witamina D, która była niska, również nieznacznie wzrosła, chociaż nadal miałem niedobory i powiedziano mi, że „muszę uzupełniać” codziennie.
Jednak niektóre poziomy wypadły gorzej po wyeliminowaniu produktów pochodzenia zwierzęcego.
Moje żelazo spadło o ponad 30 procent, co sprowadziło mnie poniżej normalnego zakresu.
Żelazo jest bogate w kilka produktów pochodzenia zwierzęcego, które wyeliminowałam ze swojej diety, w tym jajka, kurczaka, wołowinę, indyka, łososia i jajka, co może wyjaśniać, dlaczego mój poziom spadł.
Chociaż jestem wdzięczny, że mój cholesterol wrócił do normy, wiem, że muszę go uważniej monitorować, aby mieć pewność, że nie zacznie ponownie rosnąć.
Jednak znacznie bardziej prawdopodobne jest, że zrobię to, dodając do swojej diety więcej białek roślinnych, takich jak rośliny strączkowe, i ograniczając fast foody, a także wykonując kilka dodatkowych ćwiczeń.
Zbyt bardzo tęskniłem za serem, żeby kiedykolwiek z niego zrezygnować.