Przegląd priorytetów wydatków UE, w tym rozwój regionalny i wsparcie rolnictwa, powinien być traktowany priorytetowo w stosunku do dyskusji na temat nowego programu wspólnych pożyczek UE, powiedział Ole Funke, koordynator ds. polityki fiskalnej UE w Kancelarii Niemiec.
Przemawiając w środę (12 czerwca) podczas dyskusji panelowej na temat propozycji przedstawionej przez niemieckie związki zawodowe, zwanej „funduszem przyszłości” – stanowiącej kontynuację unijnego Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności po Pandemii (RRF) o wartości 728,3 mld euro – Funke argumentował, że debata powinna skupiać się na tym, jak inaczej alokować istniejący budżet, a nie na pozyskiwaniu dodatkowych środków.
„Zazwyczaj nasz budżet UE powinien być Funduszem Przyszłości” – stwierdził urzędnik.
Fakt, że tak nie jest, „ma wiele wspólnego z zależnościami ścieżek” – stwierdził, zauważając wyraźną różnicę między tym, co ekonomiści i eksperci zalecają jako priorytety finansowania UE, a rzeczywistymi wydatkami UE. Dwie trzecie z nich wykorzystuje się na finansowanie rolnictwa i spójności.
„Uważam, że podczas kolejnych negocjacji budżetowych musimy wyrwać się z tej ścieżki zależności, na ile możemy to politycznie, i skupić się na pytaniu, gdzie tak naprawdę powinny znajdować się nasze inwestycje” – powiedział.
Funke powiedział to szczególnie w odniesieniu do „funduszy strukturalnych i spójności”. […] sprawy nie mogą pozostać takie, jakie były w przeszłości”.
Debata na temat tego, jak powinien wyglądać kolejny długoterminowy budżet UE, znany jako Wieloletnie Ramy Finansowe (WRF), jest coraz bardziej gorąca. Wielu obecnych beneficjentów funduszy UE obawia się, że jakakolwiek zmiana może spowodować utratę środków na rzecz obszarów polityki uznawanych za wyższy priorytet w nadchodzącym prawodawstwie UE.
Choć kolejne siedmioletnie WRF rozpoczną się dopiero w 2028 r., negocjacje „zaczną się powoli” w przyszłym roku, zauważył Funke.
Ustępująca komisarz ds. spójności i reform Elisa Ferreira ostrzegała już w zeszłym tygodniu, że nowe priorytety wydatków UE, takie jak obronność, nie powinny powodować cięć w budżecie polityki spójności.
Nie zawsze możemy powiedzieć nie
Ogólnie rzecz biorąc, opcja albo nowego wspólnego długu UE, albo większych wkładów krajowych spotyka się ze sprzeciwem w Niemczech, które są największym płatnikiem netto UE.
„Jeśli spojrzę wstecz na ostatnie 20–25 lat, widzę, że my w Niemczech zawsze byliśmy lepsi w mówieniu, czego nie chcemy, jeśli chodzi o europejską politykę fiskalną” – powiedziała Daniela Schwarzer z Fundacji Bertelsmanna, która była współorganizatorką wydarzenie.
„Bardzo często słyszymy: nie chcemy wspólnego długu, nie chcemy euroobligacji, nie chcemy nowej edycji NextGen EU” – dodała, wzywając niemieckich legislatorów do „przezwyciężenia” tego problemu.
W poniedziałek (13 czerwca) minister finansów Christian Lindner (FDP/Renew) uzależnił swoje poparcie dla drugiej kadencji przewodniczącej Komisji Ursuli von der Leyen od zobowiązania, że nie będzie nowej rundy wspólnego długu UE.
Jednak „w trudnych czasach, w których żyjemy, kiedy mówimy o wydatkach europejskich, musimy zawsze pamiętać, że muszą to być również wydatki uzasadnione dla państw płatników netto” – przyznał Schwarzer.
Zatem „Musimy także uzgodnić warunki, na jakich chcemy wspierać na przykład większy budżet UE i inne instrumenty finansowe”, cytując wnioski, jakie można wyciągnąć z warunkowości RRF.
Nils Redeker, zastępca dyrektora berlińskiego Centrum Jacques’a Delorsa, poruszył podobne kwestie co Funke, argumentując, że „istnieje również pewien potencjał oszczędności w polityce spójności”.
„Nie jestem do końca przekonany, że musimy wysyłać pieniądze do Europy, aby następnie wydać je na politykę regionalną w Bawarii” – powiedział, odnosząc się do faktu, że wszystkie regiony UE otrzymują część Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach programu spójności – zasadę stanowczo broniony przez Komitet Regionów UE.
„Szok inwestycyjny”
Odmienne poglądy wyrazili ci, którzy obawiają się, że wraz z wygaśnięciem funduszu odbudowy po covid do 2026 r. kluczowe priorytety UE, takie jak transformacja ekologiczna i cyfrowa, spowodują „efekt urwiska” w zakresie dostępnych środków.
W kwietniu prezydent Francji Emmanuel Macron wezwał do „szoku inwestycyjnego” na szczeblu UE w celu ochrony i zwiększenia konkurencyjności Europy – wezwanie to powtórzył w środę ambasador Francji w Berlinie François Delattre.
„Jeśli spojrzymy tylko na trzy obszary: obronność, czyste technologie i sztuczną inteligencję, już mówimy o setkach miliardów euro rocznie” – powiedział Delattre.
„I tak naprawdę nie można tego po prostu pozostawić poszczególnym europejskim państwom członkowskim. To po prostu nie działa, bo w przeciwnym razie zniszczylibyście nasz jednolity rynek europejski” – dodał.
Dzięki złagodzeniu unijnych przepisów dotyczących krajowej pomocy państwa w czasach Covida Niemcy i Francja w ciągu ostatnich kilku lat przekazały ogromne dotacje dla czystego przemysłu. Przyprawiło to o ból głowy wiele mniejszych krajów, które chcą jak najszybciej zakończyć obecne wyjątki.
[Edited by Anna Brunetti/Rajnish Singh]