Strona główna Polityka Recenzja aparatów słuchowych Sony CRE-C20: akumulatory

Recenzja aparatów słuchowych Sony CRE-C20: akumulatory

19
0


Słuchawki douszne Sony CRE-C10 aparaty słuchowe zachwycają pod każdym względem z wyjątkiem jednego: maleńkie aparaty wewnątrzuszne korzystają z wymiennych baterii do aparatów słuchowych, a nie ze zintegrowanych akumulatorów. Chociaż niektórzy ludzie mogą docenić wymienne baterie – znacznie dłuższy czas pracy i brak konieczności czekania na doładowanie – słyszałem na ich temat same skargi. Obecnie wydaje się, że większość ludzi woli aparaty słuchowe, które nie wymagają raz w tygodniu grzebania w miniaturowych bateriach, a potem martwią się, czy pies połknie zużytą baterię.

Dzięki nowym aparatom słuchowym CRE-C20 firma Sony rozwiązuje ten problem i robi to w wielkim stylu: nowe aparaty słuchowe wyglądają niemal identycznie jak zwycięskie aparaty C10, ale klapka na wymienną baterię została zastąpiona małym stykiem, który pozwala jego wewnętrzne ogniwo, aby naładować się w nowym etui.

Kiedy mówię, że nic innego się nie zmieniło w wyglądzie i działaniu aparatów słuchowych C20, mam to na myśli. Dla niewprawnego oka są prawie niemożliwe do odróżnienia od swoich poprzedników, a ze względu na ich niewielki rozmiar nadal niezwykle dobrze znikają w kanale słuchowym. Waga każdej pomocy pozostaje taka sama i wynosi dokładnie 1,34 grama.

Czarne douszne aparaty słuchowe w czarnej owalnej obudowie

Zdjęcie: Christopher Null

Na dobre i na złe niewiele zmieniło się również pod maską. Dla kontekstu Sony zachwala jedno z największych ulepszeń, polegające na sześciu obecnych ustawieniach słyszenia zamiast czterech, jak w modelu C10. Uwaga: nie są to programy środowiskowe, lecz ustawienia dostrajania częstotliwości wstępnie skonfigurowane do pracy z najczęstszymi audiogramami.

Nie można ręcznie wybrać jednego z tych gotowych ustawień słuchu. Ustawienia są wybierane dopiero po przejściu testu słuchu Sony w aplikacji i użytkownik nie wie, które wybierze. Skromnie zaktualizowana wersja aplikacji Sony Hearing Control przeprowadzi Cię przez szczegółową procedurę konfiguracji, która wysyła sygnały do ​​każdego ucha; użytkownik liczy, ile sygnałów słychać w każdej rundzie. Po około 10 minutach aplikacja wybierze ustawienie słuchu, które uzna za najlepsze dla Twojego konkretnego typu ubytku słuchu.

Jeśli przypisane ustawienia nie działają, możesz powtórzyć test lub poeksperymentować z funkcją dostrajania firmy Sony, która umożliwia zarejestrowanie skargi („Mój własny głos brzmi dziwnie”), a następnie poczekać na dostarczenie poprawki do pomocy. Dostępny jest suwak głośności i opcja „balansu dźwięku”, która pozwala wybierać pomiędzy „bardziej ostrym” a „mniej ostrym”, co jest skuteczne głównie w przypadku lekkiego poprawiania sposobu, w jaki niektóre spółgłoski uderzają w uszy.

Profesjonalne wsparcie jest dostępne bezpłatnie również przed lub po zakupie. Wszystko jest skuteczne, ale w dużej mierze takie samo jak wcześniej. Najważniejsze jest to, że w porównaniu do C10 wątpię, aby większość użytkowników zauważyła jakąkolwiek różnicę w jakości dźwięku. To, że C20 nadal brzmią świetnie, nie jest zaskoczeniem: podstawowa technologia przetwarzania, stworzona przez firmę-matkę Signia, firmę WS Audiology, nie uległa zasadniczym zmianom.

Podobnie jak C10s, te aparaty słuchowe nie mają funkcji Bluetooth. Łączą się z telefonem za pomocą niesłyszalnych sygnałów o wysokiej częstotliwości, niezależnie od tego, czy przeprowadzasz konfigurację, czy robisz coś tak prostego, jak zmiana głośności. (Nie ma też elementów sterujących na urządzeniu). Aplikacja nie jest nawet w stanie określić poziomu naładowania baterii aparatów słuchowych: naciśnij przycisk w aplikacji i poczekaj, aż do każdego ucha zostaną wysłane sygnały. Im więcej sygnałów, tym więcej pozostało Ci soku. Chociaż podczas testowania pomocy C10 napotkałem pewne problemy, aby to wszystko zadziałało, pomoce C20 zostały skonfigurowane bez żadnych problemów – choć znowu proces jest raczej powolny ze względu na ultradźwiękowe ruchy tam i z powrotem.

Brak Bluetooth utrudnia załatwianie różnych spraw — co oznacza, że ​​nie można przesyłać strumieniowo multimediów ani odbierać połączeń telefonicznych bezpośrednio przez słuchawki — ale dzięki temu sprzęt jest mały i smukły. Podobnie jak pomoce C10, pomoce C20 są wygodne podczas długotrwałego noszenia, zarówno pod względem fizycznym, jak i słuchowym. Po prawidłowym dopasowaniu zapewniły mi niemal idealne wsparcie przy moim lekkim ubytku słuchu, praktycznie bez syczenia. Rzadko zdarzało się, że musiałem regulować głośność, z wyjątkiem głośniejszych środowisk. Powtórzę: nie ma ustawień środowiskowych, które kompensowałyby takie czynniki, jak tłum czy szum wiatru, ale stwierdziłem, że uniwersalny protokół działa dobrze wszędzie.



Link źródłowy