Fala zielonych dotacji w Europie stwarza ryzyko zwiększenia koncentracji rynku w wyniku przejęcia przez duże korporacje. UE musi starać się zapewnić, że złagodzone ramy pomocy państwa przyniosą korzyści szerokiemu gronu przedsiębiorstw, a nie tylko wielkim przedsiębiorstwom, argumentuje Max von Thun.
Max von Thun jest dyrektorem ds. Europy i Partnerstw Transatlantyckich w Instytucie Otwartych Rynków.
Ustawa administracji Bidena o ograniczaniu inflacji (IRA) wywołała w Europie coś w rodzaju paniki w związku z obawami, że zachęty IRA do wytwarzania w USA czystych technologii będą niekorzystne dla europejskich przedsiębiorstw.
W odpowiedzi Komisja Europejska opracowała własny „Plan przemysłowy Zielonego Ładu”, proponując między innymi znaczne złagodzenie unijnych zasad pomocy państwa w zakresie inwestycji w zielone technologie.
Rozwój zielonej polityki przemysłowej, zarówno w Europie, jak i w USA, jest w zasadzie dobrą rzeczą.
Sama pilność konieczności stawienia czoła zmianom klimatycznym w połączeniu z niemożnością (lub niechęcią) sektora prywatnego do wystarczająco szybkiego działania to istotne powody gwałtownego wzrostu inwestycji publicznych.
Co więcej, pandemia Covid-19 i inwazja Rosji na Ukrainę pokazały podatność naszych zglobalizowanych łańcuchów dostaw punktualnych na czas na nagłe wstrząsy, a co za tym idzie potrzebę mniej skoncentrowanej – i bardziej odpornej – produkcji towarów krytycznych, w tym towarów potrzebne do zielonej transformacji.
Również w tym przypadku oczywista jest rola inwestycji publicznych w przyspieszaniu i koordynowaniu tego procesu.
Jednak zmiana ta nie jest pozbawiona ryzyka. Największą krytyką coraz bardziej leseferystycznego podejścia Komisji do pomocy państwa jest to, że podważa to równe warunki działania w UE.
Niepokój polega na tym, że elastyczne zasady pomocy państwa przynoszą korzyści przede wszystkim największym państwom członkowskim UE posiadającym znaczną siłę fiskalną – jak Francja i Niemcy – kosztem mniejszych krajów, zakłócając w ten sposób handel i konkurencję na jednolitym rynku.
Z niedawnych i często cytowanych statystyk wynika, że francusko-niemiecki duet zmonopolizował prawie 80% z 672 miliardów euro pomocy państwa przyznanej od marca 2022 roku.
Obawy te są niewątpliwie uzasadnione i Komisja powinna je ostrożnie rozważyć. Istnieje jednak powiązane i potencjalnie większe zagrożenie dla jednolitego rynku, jakie stwarza rozluźnienie wrót dotacyjnych.
Jest to ryzyko, że zwiększona pomoc państwa zostanie przejęta przez wąski podzbiór dominujących firm, co doprowadzi do osłabienia konkurencji i zwiększonej koncentracji rynku w państwach członkowskich i pomiędzy nimi.
Problem ten jest ściśle powiązany z problemem równych warunków działania pomiędzy państwami członkowskimi, ponieważ największe europejskie przedsiębiorstwa zazwyczaj pochodzą z największych krajów.
Polityczny charakter dotacji oznacza, że często są one przydzielane w nieproporcjonalny sposób największym firmom, które dysponują zasobami, wiedzą administracyjną i siłą lobbującą, aby zapewnić finansowanie, nawet jeśli gdzie indziej jest więcej zasłużonych odbiorców.
Chociaż prawdą jest, że inwestycje w transformację ekologiczną często wymagają pewnego stopnia skali, wiele powstających (w przeciwieństwie do dojrzałych) technologii – od wychwytywania dwutlenku węgla po wodór – jest napędzanych przez start-upy i MŚP, a nie przez podmioty zasiedziałe.
Fala zielonych dotacji, która w przeważającej mierze faworyzuje duże firmy, prawdopodobnie doprowadziłaby do wyższych kosztów, mniejszego wyboru i mniejszych innowacji, a także pozostawiłaby nas z mniejszą konkurencją w branżach przyszłości. Jako niedawny Badanie Komisji ujmując to następująco: „pomoc państwa dla MŚP z mniejszym prawdopodobieństwem zakłóca konkurencję i wpływa na handel między państwami członkowskimi”.
Duże, dochodowe korporacje międzynarodowe są także znacznie lepiej przygotowane do dokonywania dużych inwestycji bez wsparcia publicznego niż mniejsze podmioty, co oznacza, że dotacje mogą raczej zastąpić niż dodać do całości inwestycji. Takie firmy zazwyczaj żądają większych kwot finansowania, ograniczając pulę kapitału publicznego dostępną dla MŚP.
Mają też siłę niezbędną do rywalizacji między rządami w „wyścigu o subsydia”, które przynoszą im korzyści kosztem podatników. Intela planowana fabryka półprzewodników w Niemczech, dla których domaga się prawie 10 miliardów euro (w porównaniu z pierwotnie 6,8 miliarda euro) pomocy państwa, dobrze ilustruje wszystkie te wady.
Zamiast pozwalać największym firmom na powiększanie się i monopolizację zielonego przemysłu przyszłości, unijne ramy pomocy państwa powinny zamiast tego wspierać różnorodność małych, średnich i dużych przedsiębiorstw.
W obszarach, w których niezbędny jest pewien stopień skali, takich jak instalacja infrastruktury energii odnawialnej lub układanie infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych, subsydiowanie dużych przedsiębiorstw może mieć sens.
Finansowanie publiczne powinno jednak skupiać się na badaniach podstawowych i pilotażu technologii na wczesnym etapie rozwoju, w przypadku których większość działań jest prowadzona przez innowacyjne start-upy i MŚP dysponujące ograniczonymi zasobami, aby wprowadzać produkty na rynek na dużą skalę.
Można to zrobić na wiele praktycznych sposobów.
Komisja mogłaby nałożyć na rządy obowiązek zapewnienia, że dotacje nie będą sprzyjać koncentracji rynku, na przykład poprzez ograniczenie części finansowania publicznego, które można przydzielić dużym przedsiębiorstwom. Jest mało znany i nieprzyjazny dla użytkownika publiczna baza danych dotycząca pomocy państwa należy zmienić, aby ułatwić społeczeństwu obywatelskiemu kontrolę sposobu wydatkowania środków publicznych.
UE powinna zachęcać państwa członkowskie do bezpośrednich inwestycji za pośrednictwem kanałów, które przynoszą korzyści szerszemu gronu podmiotów, takich jak zachęty podatkowe i wsparcie publiczne dla badań i rozwoju na wczesnym etapie, a także do ukierunkowania inwestycji na sektory lub technologie, a nie na subsydiowanie pojedynczych firm.
Mamy nadzieję, że Komisja może liczyć na wsparcie polityczne ze strony samych rządów krajowych podczas ostatniego posiedzenia Rady Europejskiej wnioski stwierdzając, że jeśli chodzi o pomoc państwa, „należy również położyć duży nacisk na zachowanie konkurencyjności MŚP”.
Rezultatem tych wysiłków będzie zróżnicowany i konkurencyjny zielony łańcuch dostaw, który wzmocni odporność Europy na wstrząsy zewnętrzne, zapewniając jednocześnie, że korzyści z zielonej rewolucji nie zostaną wykorzystane przez nieliczną garstkę.