W piątek w Brisbane zakończy się kolejny sezon w Walii.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy było wiele ciemnych dni, ale podopieczni Warrena Gatlanda szukają ostatniego promyka nadziei w australijskim „Słonecznym stanie”.
Międzynarodowa kampania zakończyła się w ubiegły weekend porażką 36-28 z Wallabies, która zakończyła się serią zwycięstw 2-0 podopiecznych Joe Schmidta.
Zamiast wyjeżdżać na wakacje, Walia ma jeszcze jedną randkę w niezakończonym meczu przeciwko Queensland Reds.
Podobnie jak w zeszłym tygodniu w Melbourne, wizyta drużyny rugby Walii w tym dużym australijskim mieście nie jest głównym wydarzeniem sportowym.
W stolicy Wiktorii był to regularny mecz klubowy Australian Rules, który przyciągnął 73 000 fanów w porównaniu z 20 000 podczas drugiej porażki Walii w teście.
W Brisbane w tym tygodniu dominowała gorączka ligi rugby, a w środowy wieczór Nowa Południowa Walia pokonała gospodarzy Queensland w decydującym meczu o stanie pochodzenia.
Reprezentacja Walii była na własne oczy świadkiem, jak ponad 50 000 zagorzałych fanów zgromadziło się na stadionie Suncorp podczas spektakularnego wydarzenia określanego przez niektórych jako „australijski Superbowl”.
Zawodnik z walijskimi kwalifikacjami zapewnił kluczowy moment środkowi Bradmanowi Bestowi, którego babcia pochodzi z Walii, chociaż nie wie dokładnie skąd, dokonując ważnej próby.
Walia powróci na to samo miejsce 48 godzin później, gdy będzie głównym graczem, a nie tylko zainteresowanymi obserwatorami, a rozrywkę w przerwie meczu zapewni najlepszy odtwórca Toma Jonesa w Queensland.
Pozostaje więc jeszcze tylko jeden mecz i walijscy gracze będą mogli wrócić na zieloną trawę przed domem.