Strona główna Sporty Puchar Świata T20 kobiet: Długo oczekiwany moment ukoronowania historii Nowej Zelandii przez...

Puchar Świata T20 kobiet: Długo oczekiwany moment ukoronowania historii Nowej Zelandii przez Suzie Bates i Sophie Devine

8
0


Jeden uścisk mówił tysiąc słów.

Na dwie piłki przed końcem Republika Południowej Afryki potrzebowała 38 runów, aby wygrać Puchar Świata Kobiet T20. Ręce Nowej Zelandii były prawie na trofeum, a ich legendarna kapitan Sophie Devine spojrzała w niebo, odważnie próbując powstrzymać łzy.

A kiedy zwycięstwo zostało potwierdzone, Suzie Bates, jej koleżanka z drużyny międzynarodowej od 2006 roku, rzuciła się jej w ramiona przepełniona nadmiarem emocji, od radości, przez niedowierzanie, po czystą ekstazę, że wreszcie udało się spełnić życiowe marzenie.

To był ukoronowany moment dla 35-letniego Devine’a i 37-letniej Bates, którzy łącznie rozegrali 624 występy dla swoich ukochanych White Ferns.

Dla pary, która widziała to wszystko, która przeżyła i oddychała każdą chwilą wzlotów i upadków nowozelandzkiego krykieta – końcowe porażki w latach 2009 i 2010, aż do 10 kolejnych porażek poprzedzających ten turniej, a wszystkie zakończone najbardziej nieprawdopodobne zwycięstwo w ich 18. roku międzynarodowego sportu.

Żaden z nich nie miał szczególnie przyciągających wzrok turniejów pod względem statystyk i według własnych wysokich standardów, ale krykiet wykracza poza liczby.

Doświadczenie Bates na szczycie tabeli pozwoliło jej 20-letniej partnerce Georgii Plimmer na swobodne wyrażanie siebie, a obie zajęły miejsca w drużynie z najlepszymi wynikami w karierze (po 150 punktów).

Uspokajający wpływ Devine jako kapitana i niezachwiane zaufanie do swoich zawodników pozwoliły Melie Kerr zdobyć rekordowe 15 bramek w kampanii.

Wraz z chwałą Bates i Devine’a nadchodzi niezapomniany moment dla kraju liczącego mniej niż sześć milionów mieszkańców, w którym najlepsze zawodniczki wolą grać w siatkówkę i rugby, a nie są obdarzone taką pulą talentów jak Australia, Indie czy Anglia.

Jednak szerszy obraz kobiecej gry wykracza poza historię Nowej Zelandii. Ich zwycięstwo daje nadzieję dla sportu, który stawał się zbyt przewidywalny, tak jak dominacja Australii w zdobyciu sześciu z siedmiu ostatnich tytułów.

Udowodniono, że przepaść między Australią a resztą drużyny może nie być tak duża, jak kiedyś myśleliśmy, ale gra nie może popaść w samozadowolenie. To musi być punkt zwrotny, a nie koniec.



Link źródłowy