W Departamencie Energii biura zajmujące się badaniami i wdrażaniem czystej energii zostałyby wyeliminowane, a wytyczne i wymagania dotyczące efektywności energetycznej zostałyby usunięte. Zdolności Departamentu Spraw Wewnętrznych i Agencji Ochrony Środowiska w zakresie nadzoru środowiskowego zostałyby znacznie ograniczone lub całkowicie wyeliminowane, uniemożliwiając tym agencjom śledzenie emisji metanu, zarządzanie substancjami zanieczyszczającymi środowisko i chemikaliami lub prowadzenie badań nad zmianami klimatycznymi.
Oprócz tych poważnych zmian, Projekt 2025 opowiada się za pozbyciem się mniejszych i mniej znanych federalnych programów i ustaw, które chronią zdrowie publiczne i sprawiedliwość środowiskową. Zaleca wyeliminowanie ustalenia dotyczącego zagrożenia – mechanizmu prawnego nakładającego na EPA obowiązek ograniczenia emisji i substancji zanieczyszczających powietrze pochodzących między innymi z pojazdów i elektrowni, zgodnie z ustawą o czystym powietrzu. Zaleca także wstrzymanie wysiłków rządu mających na celu ocenę społecznych kosztów emisji dwutlenku węgla lub szkód, jakie powoduje każda dodatkowa tona wyemitowanego węgla. Ma także na celu uniemożliwienie agencjom oceny „dodatkowych korzyści” lub pozytywnego wpływu na zdrowie ich polityk, takich jak lepsza jakość powietrza.
„Kiedy pomyślimy o tym, kto najbardziej ucierpi na skutek zanieczyszczeń – czy będzie to konwencjonalne zanieczyszczenie powietrza, wody i gleby, czy też zmiana klimatu – często są to społeczności o niskich dochodach i społeczności kolorowe” – powiedziała Rachel Cleetus, dyrektor ds. polityki programu klimatyczno-energetycznego Unii Zaniepokojonych Naukowców, organizacji non-profit zajmującej się wspieraniem nauki. „Osłabianie tego rodzaju zabezpieczeń będzie miało nieproporcjonalny wpływ na te same społeczności”.
Inne propozycje spustoszyłyby zdolność narodu do przygotowania się na katastrofy klimatyczne i reagowania na nie. Projekt 2025 sugeruje likwidację mieszczącej się w nich Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej oraz mieszczącej się w nich Krajowej Służby Meteorologicznej i zastąpienie tych organizacji prywatnymi firmami. Wydaje się, że plan pozostawia Narodowe Centrum ds. Huraganów nienaruszone, stwierdzając, że gromadzone przez nie dane powinny być „przedstawiane neutralnie, bez dostosowań mających na celu wsparcie którejkolwiek ze stron w debacie klimatycznej”. Jednak Narodowe Centrum ds. Huraganów pobiera większość danych z Krajowej Służby Meteorologicznej, podobnie jak większość innych prywatnych firm świadczących usługi pogodowe, a wyeliminowanie publicznych danych o pogodzie mogłoby zniszczyć dostęp Amerykanów do dokładnych prognoz pogody. „To niedorzeczne” – stwierdził Rob Moore, analityk ds. polityki w Funduszu Działań Rady Obrony Zasobów Naturalnych. „To rozwiązanie nie rozwiązuje żadnego problemu, jest to rozwiązanie polegające na poszukiwaniu jakiegoś problemu”.