Kobiety na całym świecie rodzą obecnie średnio mniej dzieci niż poprzednie pokolenia.
Oczekuje się, że tendencja obejmująca większy dostęp do edukacji i antykoncepcji, większą liczbę kobiet podejmujących pracę i zmianę podejścia do posiadania dzieci spowoduje zmniejszenie się populacji kilkudziesięciu krajów do roku 2100.
Doktor Jennifer Sciubba, autorka książki 8 Billion and Counting: How Sex, Death, and Migration Shape Our World, powiedziała MailOnline, że ludzie decydują się na posiadanie mniejszych rodzin, a zmiana „jest trwała”.
„Dlatego mądrze jest skupić się na pracy w tej nowej rzeczywistości, zamiast próbować ją zmieniać” – stwierdziła.
Edukacja seksualna i antykoncepcja
Wzrost poziomu edukacji i dostępu do antykoncepcji to jedna z przyczyn spadku współczynnika dzietności na świecie.
Wzrosła edukacja na temat ciąży i antykoncepcji – zajęcia z edukacji seksualnej rozpoczęły się w USA w latach 70. XX wieku, a w Wielkiej Brytanii stały się obowiązkowe w latach 90. XX wieku.
„Istnieje stare powiedzenie, że „edukacja jest najlepszą antykoncepcją” i moim zdaniem jest ono istotne” w wyjaśnianiu spadku liczby urodzeń, powiedział profesor Allan Pacey, androlog z Uniwersytetu w Sheffield i były przewodniczący Brytyjskiego Towarzystwa ds. Płodności.
Elina Pradhan, starsza specjalistka ds. zdrowia w Banku Światowym, sugeruje, że lepiej wykształcone kobiety decydują się na posiadanie mniejszej liczby dzieci ze względu na obawy, że będą mniej zarabiać w przypadku wzięcia wolnego przed porodem i po porodzie.
Według danych ONS trzy na 10 matek i jeden na 20 ojców w Wielkiej Brytanii zgłaszają konieczność ograniczenia godzin pracy ze względu na opiekę nad dziećmi.
Mogą także mieć większy kontakt z różnymi poglądami na wielkość rodziny w szkole i kontaktami, jakie nawiązują w trakcie edukacji, co zachęca ich do bardziej krytycznego myślenia o liczbie dzieci, jakie chcą mieć – dodała.
A lepiej wykształcone kobiety mogą wiedzieć więcej na temat opieki prenatalnej i zdrowia dzieci oraz mieć większy dostęp do opieki zdrowotnej – dodała Pradhan.
Profesor Jonathan Portes, ekonomista z King’s College w Londynie, powiedział, że większa kontrola kobiet nad własną płodnością oznacza, że „gospodarstwa domowe, a zwłaszcza kobiety, chcą mieć mniej dzieci i mogą to zrobić”.
Więcej kobiet wchodzących do pracy
Więcej kobiet jest obecnie zatrudnionych niż 50 lat temu – 72% w porównaniu z 52% – co przyczyniło się do zmniejszenia o połowę współczynnika dzietności na świecie w tym samym okresie.
Profesor Portes zauważyła również, że spadek wskaźnika urodzeń może również wynikać ze struktury rynku pracy i rynku mieszkaniowego, kosztownej opieki nad dziećmi i ról płciowych, które utrudniają wielu kobietom łączenie aspiracji zawodowych z założeniem rodziny.
Rząd Wielkiej Brytanii „wdrożył najbardziej antyrodzinną politykę ze wszystkich rządów, jakie pamięta”, ograniczając usługi wspierające rodziny, wraz z cięciami świadczeń, które „celowo karzą rodziny z dziećmi o niskich dochodach” – dodał.
W miarę jak coraz więcej kobiet wchodziło na rynek pracy, wiek, w którym zakładają rodzinę, uległ przesunięciu. Dane ONS pokazują, że kobiety urodzone w 1949 r. najczęściej rodziły w wieku 22 lat. Jednak kobiety urodzone w 1975 r. najczęściej rodziły w wieku 31 lat.
Kolejnym sygnałem wskazującym na coraz częstsze występowanie późnego macierzyństwa jest fakt, że połowa kobiet urodzonych w 1990 r., czyli najnowszej kohorty, która przekroczyła 30. rok życia, pozostała bezdzietna w wieku 30 lat – jest to najwyższy odnotowany wskaźnik.
Kobiety wielokrotnie wskazują na związane z pracą powody odkładania posiadania dzieci, a badania pokazują, że większość kobiet chce wspiąć się wyżej po szczeblach kariery zawodowej, zanim zajdzie w ciążę.
Jednak takie posunięcie może spowodować, że kobiety będą miały mniej dzieci, niż planowały. W latach 90. w Wielkiej Brytanii przeprowadzano zaledwie 6700 cykli zapłodnienia in vitro – techniki pomagającej zajść w ciążę osobom z problemami z płodnością. Jednak do 2019 r. liczba ta gwałtownie wzrosła do ponad 69 000, co sugeruje, że więcej kobiet ma trudności z naturalnym zajściem w ciążę.
Spadek liczby plemników
Eksperci w dziedzinie reprodukcji również podnieśli alarm, że czynniki biologiczne, takie jak spadek liczby plemników i zmiany w rozwoju płciowym, mogą „zagrażać przetrwaniu człowieka”.
Doktor Shanna Swan, epidemiolog w Icahn School of Medicine w Mount Sinai w Nowym Jorku, jest autorką przełomowego badania z 2017 r., które ujawniło, że w ciągu ostatnich czterech dekad globalna liczba plemników spadła o ponad połowę.
Ostrzegła, że winne są „wszędzie obecne środki chemiczne”, takie jak ftalany znajdujące się w przyborach toaletowych, opakowaniach żywności i zabawkach dla dzieci. Substancje chemiczne powodują brak równowagi hormonalnej, co może wywołać „spustoszenie w zakresie reprodukcji” – stwierdziła.
Dr Swan twierdzi, że pewną rolę mogą również odgrywać takie czynniki, jak palenie tytoniu i marihuany oraz rosnący wskaźnik otyłości.
Badania wykazały również, że zanieczyszczenie powietrza powoduje spadek współczynnika dzietności, co sugeruje, że powoduje ono stan zapalny, który może uszkodzić produkcję komórek jajowych i nasienia.
Jednakże profesor Pacey, ekspert ds. jakości i płodności nasienia, powiedział: „Naprawdę nie sądzę, aby jakiekolwiek zmiany w jakości nasienia były odpowiedzialne za spadek współczynnika urodzeń.
„Właściwie nie wierzę obecnym dowodom świadczącym o pogorszeniu się jakości nasienia”.
Powiedział: „Uważam, że znacznie większym problemem spadającego wskaźnika urodzeń jest fakt, że: a) ludzie decydują się na posiadanie mniejszej liczby dzieci; oraz b) czekają, aż podrosną, aby je mieć”.
Lęk przed wydaniem na świat dzieci
Niektórzy naukowcy wymieniają decyzję o nieposiadaniu dzieci jako najlepszą rzecz, jaką człowiek może zrobić dla planety w porównaniu do ograniczenia zużycia energii, podróżowania i dokonywania wyborów żywieniowych w oparciu o swój ślad węglowy.
Naukowcy z Oregon State University obliczyli, że każde dziecko dodaje około 9441 ton dwutlenku węgla do „węglowego dziedzictwa” kobiety. Każda tona metryczna odpowiada przejechaniu obwodu świata.
Eksperci twierdzą, że dane zniechęcają osoby dbające o klimat do posiadania dzieci, podczas gdy inne rezygnują z posiadania dzieci ze względu na obawy na całym świecie, w którym będą dorastać.
Doktor Britt Wray, specjalistka ds. zdrowia ludzkiego i planetarnego na Uniwersytecie Stanforda, stwierdziła, że spadek współczynnika dzietności wynika z „strachu przed degradacją przyszłości w wyniku zmiany klimatu”.
Była jedną z autorek badania Lancetu, w którym wzięło udział 10 000 wolontariuszy, które wykazało, że czterech na dziesięciu młodych ludzi boi się rodzić dzieci ze względu na obawy klimatyczne.
Profesor David Coleman, emerytowany profesor demografii na Uniwersytecie Oksfordzkim, powiedział MailOnline, że decyzja ludzi o nieposiadaniu dzieci jest „zrozumiała” ze względu na złe warunki, takie jak zmiana klimatu.