Wczoraj na szczycie w Brukseli (18 grudnia) przywódcy Unii Europejskiej zatwierdzili nowy program inwestycyjny o wartości 315 miliardów euro, który ma pobudzić wzrost gospodarczy, pomimo głębokich różnic co do treści planu.
„Uzgodniliśmy (co) trzy rzeczy” – oznajmił w oświadczeniu wideo przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
„Po pierwsze, wzywamy do pilnego utworzenia europejskiego funduszu na rzecz inwestycji strategicznych; po drugie, odnowione zobowiązanie do zintensyfikowania reform strukturalnych; po trzecie, dalsze wysiłki na rzecz zapewnienia zdrowych finansów publicznych”.
„Cała trójka tworzy naszą strategię przyspieszenia ożywienia gospodarczego” – dodał Tusk, który napisał również na Twitterze, że przywódcy nie zbiorą się ponownie zgodnie z planem w piątek, ale zakończą szczyt po dyskusji przy kolacji na temat Rosji i Ukrainy.
//www.youtube.com/embed/XTBDy0sl0Qc
Szczyt, który zakończył się tuż przed północą, miał być krótszy niż zwykle i oznaczać symboliczną zmianę przywództwa.
Donald Tusk, były polski premier, który 1 grudnia objął przewodnictwo Rady Europejskiej, chciał zerwać z tradycją dwudniowych szczytów, które noszą znamiona przedłużających się negocjacji unijnych.
Miał dobrą inspirację, ponieważ w piątkowy poranek europejska dzielnica Brukseli została zablokowana przez protestujących i policję.
>> Przeczytaj: Przywódcy UE pomijają drugi dzień szczytu i unikają protestów
Podziały widoczne
Wkrótce jednak ujawniły się podziały co do istoty planu Junckera wartego 315 miliardów euro.
Zgodnie z propozycją rządy wpłacające składki do nowego Europejskiego Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych (EFIS) nie wpadłyby w kłopoty, gdyby ich wpłaty skutkowały deficytami naruszającymi zasady budżetowe UE określone w Paktie Stabilności i Wzrostu.
Ten kluczowy element planu Junckera miał udobruchać rządy centrolewicowe, w tym we Francji i Włoszech, które domagały się większej elastyczności w przepisach budżetowych UE.
Pomimo dobrych słów kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji François Hollande podczas konferencji prasowych po szczycie ujawnili, jak bardzo różnią się między nimi wizje planu Junckera.
Merkel przyznała wprawdzie, że wkłady państw członkowskich do planu będą traktowane elastycznie, ale podkreśliła, że w dalszym ciągu należy przestrzegać „złotej zasady”, odnosząc się do 3% limitu deficytu zawartego w Paktie Stabilności i Wzrostu.
Kanclerz Niemiec nalegała także, aby w planie zachować ściśle ekonomiczny proces decyzyjny przy wyborze projektów, zgodnie z wytycznymi Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Hollande z kolei podkreślił, że inwestycje muszą być rozliczane w ramach Paktu Stabilności i Wzrostu, nie precyzując jednak, w jaki sposób.
Prezydent Francji wymienił edukację i szkolenia jako sektory priorytetowe, które powinny skorzystać z planu inwestycyjnego. Nie są to jednak obszary działalności, które Berlin postrzegałby jako „gospodarcze”.
Wkłady krajowe mają zostać „neutralizowane”
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział, że krajowe wkłady do EFIS zostaną „neutralizowane”, co można interpretować w dowolny sposób.
Choć formalna interpretacja Komisji dotycząca sposobu, w jaki przepisy budżetowe UE powinny traktować takie inwestycje, zostanie przedstawiona dopiero w styczniu, wiceprzewodniczący Komisji Jyrki Katainen powiedział agencji Reuters w czwartkowym wywiadzie, że podmioty wpłacające fundusze nie poniosą negatywnych konsekwencji w ocenie budżetu.
To nie idzie tak daleko, jak chcieliby Włosi. Premier Włoch Matteo Renzi chce, aby tego typu inwestycje kapitałowe były wyłączone z bilansów krajowych, zmniejszając w ten sposób wielkość deficytów krajowych.
Fundusz zostanie uruchomiony w przyszłym roku z kwotą 21 miliardów euro ze środków UE. Ma on pozyskać 15-krotnie więcej kapitału prywatnego na finansowanie projektów z zakresu infrastruktury energetycznej i transportowej oraz edukacji i badań.
EFIS, którego ostateczna decyzja o rozpoczęciu działalności ma zostać wydana w czerwcu 2015 r., ma pomóc w pobudzeniu słabego wzrostu gospodarczego w Europie i tworzeniu miejsc pracy, bez zwiększania długu publicznego.
Przywódcy UE dyskutowali także o tym, w jaki sposób EFIS powinien wybierać projekty w Europie do finansowania i zdecydowali, że decyzje powinny opierać się wyłącznie na kryteriach biznesowych.
Niemiecka kanclerz Angela Merkel jasno dała do zrozumienia, że nie chce mieć przy wyborze żadnych polityk: „Nie należy o tym decydować politycznie, ale na podstawie kryteriów biznesowych” – stwierdziła.
Tusk powiedział, że nie omawiano żadnych sektorowych ani geograficznych kryteriów wyboru projektów.