Po rozpadzie swojego 40-letniego małżeństwa i stracie przyjaciela na całe życie Stuart Arfield nie wiedział, do kogo się zwrócić. Muzyk poczuł, że „zatracił się”, a nawet rzucił pracę.
68-latek mówi: „Byłem osobą, która często myślała: «Mam depresję? Daj spokój, są gorsze rzeczy.
Lekarz rodzinny przepisał mu leki przeciwdepresyjne, które, jak twierdzi, przyniosły „mały wpływ”. Ale później, w gabinecie lekarskim, zobaczył plakat informujący o usługach doradczych organizacji charytatywnej Mind, który skłonił go do zrobienia pierwszego kroku w stronę terapii.
Stuart twierdzi, że cotygodniowa terapia rozmową, którą prowadził przez ponad sześć miesięcy, „miała ogromny wpływ”.
„Od samego początku czułem, że jestem we właściwym miejscu” – mówi. „Podczas pierwszej sesji po prostu poczułam, że to naturalne, że zaczynam mówić, i stwierdziłam, że ten proces jest naprawdę potężny.
„Zaczynasz zastanawiać się nad sobą, odchodzisz i myślisz: «Teraz jestem tu ze swoim życiem» i zaczynasz widzieć przebłyski światła. Wcześniej wydawało mi się, że świat się wokół mnie walił, ale teraz jest mi o wiele lepiej. Całkowicie zmieniło to moje relacje z przyjaciółmi i rodziną i znów mogę żyć życiem”.
Stuart nie jest samotny. Coraz większa liczba osób w jego grupie wiekowej ma problemy ze zdrowiem psychicznym.
Nowe dane pokazują, że ponad połowa osób w wieku powyżej 65 lat miała problemy ze zdrowiem psychicznym w ciągu ostatnich pięciu lat, ale tylko jedna czwarta szukała terapii lub poradnictwa.
Stuart Arfield (68 l.) zwrócił się na terapię po rozpadzie małżeństwa i stracie przyjaciela na całe życie
Wyniki badania przeprowadzonego dla Brytyjskiego Stowarzyszenia Poradnictwa i Psychoterapii (BACP) przez firmę ankietującą YouGov zostały udostępnione wyłącznie dziennikowi The Mail on Sunday, aby zapewnić wgląd w wyzwania związane ze zdrowiem psychicznym osób powyżej 65. roku życia.
Badanie, w którym wzięło udział ponad 5000 dorosłych, wykazało, że stres był najczęstszym problemem w tej grupie wiekowej. Jedna na pięć osób stwierdziła również, że doświadczyła depresji, a prawie jedna trzecia stwierdziła, że cierpi na stany lękowe.
W zeszłym miesiącu felietonistka The Mail on Sunday, dr Ellie Cannon, szczegółowo opisała swoje doświadczenia ze starszą pacjentką, która zwróciła się na psychoterapię. Przypomniała sobie, że widziała pacjenta, który niedawno doszedł do siebie po pobycie na intensywnej terapii.
„Nie tylko złagodziło to psychiczną traumę związaną z chorobą, ale pomogło mu pogodzić się z depresją, z którą zmagał się od dziesięcioleci” – napisała dr Ellie. „Zastanawiałem się, czy wielu lekarzy pierwszego kontaktu błędnie uważa, że nie ma sensu sugerować terapii osobom starszym”. W odpowiedzi otrzymaliśmy dziesiątki podnoszących na duchu listów i e-maili od osób, które miały „zmieniające życie” doświadczenia związane z leczeniem.
Andrew Stevens, lat 62, emerytowany mechanik z Birmingham, powiedział: „Zawsze cierpiałem na łagodną depresję i stany lękowe, ale nigdy nie zdecydowałem się na ten krok, ponieważ byłem uparty”.
Po leczeniu raka jelita, który obecnie znajduje się w remisji, zwrócił się o pomoc do doradcy. „To wydobyło ze mnie wszystkie uczucia związane z leczeniem i pomogło mi zrozumieć, jak sobie z nimi radzić” – powiedział. „Po terapii teraz naprawdę żałuję, że nie skorzystałam z niej wcześniej”.
Specjaliści ostrzegają, że wśród ich klientów szczególnie osoby starsze czekają, aż osiągną punkt krytyczny, zanim zwrócą się o pomoc.
„Często nie doceniamy okresu zmian, jaki przechodzisz na emeryturze” – mówi Jackie Rogers, terapeuta z Burton-on-Trent.
„To wielka zmiana w życiu, podczas której zmieniają się sieci wsparcia i często stwierdzam, że ludzie nie wiedzą już, z kim rozmawiać. Jednak emerytura to także czas, w którym na pierwszy plan wychodzą problemy, które ludzie odkładali na później. Zatem pójście na terapię naprawdę pomaga w przetworzeniu tej przemiany.
„Nigdy nie jest za późno na zmiany, a sesje mogą być niezwykle korzystne dla osób w późniejszym życiu”.
Czym zatem jest terapia i jak można do niej uzyskać dostęp?
Terapia to szerokie pojęcie zwykle używane do opisania terapii rozmową – leczenia problemów psychicznych i emocjonalnych, które polega na omawianiu problemów osobistych z wyszkolonym terapeutą.
Można ją przeprowadzić indywidualnie, w grupie, online, telefonicznie, z rodziną lub partnerem. Celem terapeuty jest pomoc pacjentowi w zrozumieniu jego problemów i radzeniu sobie z nimi.
Istnieje kilka form terapii rozmową, z których najpopularniejszą i dostępną w ramach NHS jest terapia poznawczo-behawioralna (CBT). Celem terapii poznawczo-behawioralnej jest pomoc pacjentom w rozpoznaniu nieprzydatnych wzorców zachowań w ich życiu i pozbyciu się ich. Badania pokazują, że jest skuteczny w leczeniu depresji, lęków, fobii, niektórych zaburzeń odżywiania, a także wielu innych schorzeń psychicznych.
W ramach NHS możesz samodzielnie zgłosić się na terapię rozmową lub poprosić o skierowanie od swojego lekarza rodzinnego. W ubiegłym roku z serwisem skontaktowało się ponad 1,7 mln osób. Średni czas oczekiwania na pierwszą wizytę wynosi około sześciu tygodni, ale w niektórych obszarach prawie trzy miesiące.
Badania sugerują, że w obliczu rosnących zaległości osób oczekujących na leczenie wiele osób zwraca się do prywatnych terapeutów. Koszt może się różnić w zależności od tego, gdzie mieszkasz, ale wynosi około 35 funtów za sesję.
Tradycyjna scena terapii z filmu Lady In The Dark z 1944 roku
Eksperci twierdzą, że wybierając terapeutę, ważne jest, aby sprawdzić, czy jest on zarejestrowany w organizacji zawodowej, takiej jak Brytyjskie Stowarzyszenie Poradnictwa i Psychoterapii. Dzieje się tak dlatego, że nie jest to branża regulowana i każdy może opisać siebie jako „terapeutę”. Kolejnym ważnym czynnikiem jest znalezienie terapeuty odpowiadającego Twojej osobowości.
„To naprawdę ważne, aby znaleźć odpowiednią osobę” – mówi pani Rogers. Często chodzi o znalezienie kogoś, kto będzie do Ciebie pasował i zrozumie wyzwania, przed którymi stoisz.
„Na przykład mam więcej klientek niż mężczyzn, ponieważ czują, że rozumiem ich doświadczenia”.
Inną czytelniczką, która twierdzi, że terapia zmieniła jej życie, jest 74-letnia Amanda Moss z Lancashire, która cierpi na nieuleczalny zespół chronicznego zmęczenia, czyli mięśniowe zapalenie mózgu i rdzenia (ME). Stan ten pozostawił ją przygnębioną, niezdolną do opuszczenia domu i odizolowaną od przyjaciół.
Po rezygnacji z listy oczekujących NHS wybrała prywatnego terapeutę w podobnym wieku.
„Kiedy się starzejesz, trudno jest uzyskać wsparcie – czujesz się zagubiony i odizolowany” – mówi. „Poczuć się akceptowanym i wysłuchanym było wspaniale. Terapia dała mi siłę do radzenia sobie ze złym stanem zdrowia. Pomogło mi to odnowić przyjaźnie i relacje z rodziną”.