Coraz większy nacisk brukselskich decydentów na tworzenie „europejskich czempionów” może doprowadzić do uzyskania przez firmy monopolistycznych przewag, co ostatecznie zaszkodzi gospodarce UE, ostrzega nowy pierwszy wiceprzewodniczący Komisji ds. Gospodarczych i Monetarnych (ECON) Parlamentu Europejskiego.
Damian Boeselager (Zieloni/EFA), współzałożyciel europejskiej federalistycznej partii Volt, powiedział w wywiadzie dla Euractiv, że skupianie się urzędników UE na zachęcaniu firm do „zwiększania skali” grozi popchnięciem polityki konkurencji bloku „w całkowicie złym kierunku”.
Niemiecki poseł do Parlamentu Europejskiego (MEP) powiedział, że w nadchodzącej kadencji nada priorytet pracy nad dokumentami związanymi z konkurencją, aby zwiększyć konkurencyjność europejskiego rynku internetowego, a ostatecznie słabnącą konkurencyjność bloku na świecie.
„Konkurencyjność w skali globalnej można stworzyć tylko wtedy, gdy istnieją konkurencyjne rynki w Unii Europejskiej” – powiedział Boeselager, niedawno wybrany ponownie na drugą kadencję.
Ostrzegł także przed ryzykiem zmiany dyskusji politycznych „w stronę stwierdzenia, że w Chinach istnieją wszyscy globalni gracze, których tworzą publiczne pieniądze. [Therefore] musimy rzucić publiczne pieniądze na duże firmy i pozwolić na fuzje dużych podmiotów w Europie”.
„Dla mnie brzmi to jak przejęcie rządu i wcale mi się to nie podoba”.
Błędne dążenie do skali
Boeselager zasugerował, że oczekiwana decyzja duńskiego rządu o niezamianowaniu na trzecią kadencję obecnej szefowej Komisji ds. konkurencji Margrethe Vestager źle wróży dalszemu kształtowaniu polityki.
Vestager, zagorzały zwolennik konkurencyjnych rynków, wielokrotnie podkreślał, że znaczna część obecnej retoryki UE na temat konkurencji opiera się na „błędnym założeniu”, a mianowicie, że firmy muszą korzystać z ochrony wewnętrznej, aby być konkurencyjnymi w skali globalnej.
Wiceprzewodniczący komisji ECON skrytykował poglądy komisarza ds. rynku wewnętrznego Thierry’ego Bretona, z którym Vestager wielokrotnie walczył w ciągu ostatnich pięciu lat.
Breton, były dyrektor generalny francuskiego międzynarodowego koncernu technologicznego Atos i zdecydowany zwolennik tworzenia „europejskich liderów” zdolnych do rywalizacji z międzynarodowymi koncernami z USA, został niedawno nominowany na drugą kadencję przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona i oczekuje się, że będzie piastował kluczowy tekę związaną z gospodarką w kolejnej kadencji.
„Największą bitwą, jaka toczyła się w ciągu ostatnich pięciu lat, była walka [between] Breton i Vestager na temat tego, jak należy osiągnąć konkurencyjność” – powiedział Boeselager.
„Breton uważa, że problem Google polega na tym, że nie są Francuzami. Gdyby byli Francuzami, nie miałby z tym żadnego problemu. Nadal miałbym z nimi problem, gdyby byli Francuzami – nie dlatego, że są Francuzami, ale dlatego, że koncentracja na rynku jest tak wysoka, że tworzy ogromne bariery wejścia”.
W ostatnich tygodniach niektórzy z najwyższych urzędników bloku podkreślali rzekomą potrzebę zwiększenia wielkości przedsiębiorstw w UE.
W swoim przemówieniu wygłoszonym w Parlamencie Europejskim przed ponownym wyborem na przewodniczącą Komisji w zeszłym miesiącu Urszuli von der Leyen stwierdził, że Europa potrzebuje „polityki konkurencji, która wspiera przedsiębiorstwa w zwiększaniu skali”.
UE Program strategicznyktóry został uzgodniony przez państwa członkowskie w lipcu i który, jak się oczekuje, będzie w znacznym stopniu kształtować politykę w ciągu najbliższych pięciu lat, podkreślił również potrzebę umożliwienia uzyskania korzyści skali w ramach jednolitego rynku.
Skupienie decydentów na skali zostało powtórzone przez byłego premiera Włoch Enrico Lettę najnowszy raport na jednolitym rynku, w którym ubolewano nad „oszałamiającym deficytem wielkości” przedsiębiorstw unijnych w porównaniu z firmami z USA i Chin.
Były prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi, który we wrześniu ma przedstawić raport na temat konkurencyjności bloku, nalegał, aby przywódcy UE położyli większy nacisk na „skalę umożliwiającą” – szczególnie w sektorach obronności, telekomunikacji i opieki zdrowotnej.
Zwiększanie napływu wykwalifikowanej siły roboczej poza UE
Boeselager, zagorzały obrońca praw migrantów i zaciekły krytyk obecnej polityki migracyjnej UE, zdecydowanie opowiadał się za kolejnym pakietem polityk UE, który ma zachęcać wykwalifikowaną siłę roboczą spoza bloku do pracy w Europie.
Podkreślił w szczególności niedawny wniosek Komisji, który sam od dawna popierał, a mianowicie utworzenie Pula talentów UE, program mający na celu usprawnienie procedur rekrutacji transgranicznej i połączenie europejskich pracodawców z międzynarodowymi osobami poszukującymi pracy.
„Podnoszenie kwalifikacji jest ważne. Ale nie uda nam się to bez obywateli krajów trzecich” – stwierdził, dodając, że pozyskiwanie talentów z zagranicy jest „absolutnie kluczowe” dla zapewnienia konkurencyjności.
Umożliwienie wykwalifikowanych migrantów podjęcia pracy w Europie również otrzymało wsparcie od Draghiego, który powiedział w: przemówienie w czerwcu, że „będzie wymagało przekwalifikowania naszej siły roboczej […] ułatwianie wjazdu wysoko wykwalifikowanych pracowników spoza Unii Europejskiej.”
Nacisk Boeselagera i Draghiego na przyciąganie wykwalifikowanych pracowników prawdopodobnie spotka się jednak w trakcie następnej kadencji ze znacznym oporem – niedawne przesunięcie Parlamentu w prawo było również motywowane rosnącą liczbą warstw europejskiego elektoratu popierającego ostrzejsze stanowisko antymigracyjne.
Węgry, które obecnie sprawują rotacyjną prezydencję w Radzie UE, wielokrotnie powtarzały, że niedoborom wykwalifikowanej siły roboczej w bloku należy zaradzić poprzez mobilizację niewykorzystanej krajowej siły roboczej w UE.
[Edited by Anna Brunetti/Rajnish Singh]