Początkowa reakcja Unii Europejskiej na amerykański program dotacji nie zastąpi strategii poprawy konkurencyjności, pisze Stefano Mallia.
Stefano Mallia jest przewodniczącym Grupy Pracodawców w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym.
W zeszłym tygodniu Komisja Europejska przedstawiła swoją pierwszą odpowiedź na bezprecedensowy pakiet klimatyczny prezydenta USA Joe Bidena, ustawę o ograniczaniu inflacji, wspierający amerykański przemysł rekordową kwotą 369 miliardów dolarów dotacji.
We wniosku zaznaczono wiele elementów – przewidywalne ramy regulacyjne, dostęp do finansowania, odpowiednio wykwalifikowaną siłę roboczą i program otwartego handlu – ale po pierwszej ocenie pracodawcy w UE zgadzają się, że wiele pracy jest w toku, jeśli mamy osiągnąć długoterminową konkurencyjność.
Chociaż plan wskazuje na przebudzenie i uświadomienie sobie kluczowej roli, jaką Komisja powinna odegrać w wyprowadzaniu Europy z długotrwałego kryzysu konkurencyjności, pracodawcy w UE mają utrzymujące się obawy, którymi przywódcy UE muszą się zająć na szczycie w tym tygodniu.
Przede wszystkim nie powinniśmy zapominać o drugiej części równania, czyli o przejście cyfrowe. Temu także należy nadać widoczność i znaczenie.
Po drugie, warto zaznaczyć, że same dotacje nie załatwią sprawy. Prawdziwym problemem IRA jest nie tylko wysokość dotacji, które w rzeczywistości są mniejsze niż to, co oferuje budżet UE i różne fundusze, ale raczej połączenie dotacji i niskich cen energii w USA. To właśnie te dwie rzeczy razem sprawiają, że IRA jest problematyczna.
Jeśli dodać do tego stosunkowo niską produktywność przemysłu UE, rzeczywiście mamy do czynienia z bardzo niebezpieczną sytuacją dla gospodarki europejskiej.
Powiem tak dotacje mogą być toksyczne. Podzieliły już kraje UE i ostatecznie doprowadzą do fragmentacji jednolitego rynku, szkodliwych ras i osłabią rozwój regionalny. Ryzykujemy także, że „tymczasowe” złagodzenie zasad pomocy publicznej stanie się w pewnym stopniu trwałe.
W ciągu ostatnich trzech lat w odpowiedzi na nowy kryzys środki ograniczone w czasie obowiązywały dłużej, niż oczekiwano, i należy tego unikać.
Po trzecie, plan Komisji wydaje się opierać na staromodnym podejściu „wybierz zwycięzcę”. Wskazuje na scenariusz, w ramach którego decydenci wyznaczaliby cele w zakresie potencjału przemysłowego w oparciu o analizę sektorową i biorąc pod uwagę całe łańcuchy dostaw i wartości, określając w ten sposób, które przedsiębiorstwa preferują w zakresie wsparcia regulacyjnego i finansowego.
Termin „sektor czystych technologii” jest już arbitralny, ponieważ transformacja ekologiczna ma miejsce we wszystkich sektorach i wszelkiego rodzaju przedsiębiorstwach. Zakładałem, że tego rodzaju myślenie było martwe i pogrzebane dawno temu.
Najwyraźniej się myliłem.
Wszyscy wiemy, gdzie leży problem: jest nim konkurencyjność.
Różne zbiory danych wielokrotnie przypominały nam, że światowy wzrost gospodarczy w ostatniej dekadzie miał miejsce przede wszystkim poza UE – w Azji, a zwłaszcza w Chinach. Udział UE w światowym PKB spadł z 25% w 1990 r. do 17% w 2020 r.
W latach 2014-2019 Europejskie firmy rozwijały się średnio o 40% wolniej niż ich amerykańskie odpowiedniki i wydawały o 40% mniej na badania i rozwój. Znajduje to również odzwierciedlenie w tworzeniu nowych technologii. Stany Zjednoczone przewyższają Europę we wszystkich klasach technologii przekrojowych lub najnowocześniejszych.
Istnieje zatem pilna potrzeba odzyskania pozycji, a przejście na gospodarkę ekologiczną stwarza nam taką szansę. Jednak bycie konkurencyjnym i tworzenie miejsc pracy musi stać się sposobem na życie i centralnym elementem naszego kształtowania polityki. Dlatego też pracodawcy w UE opowiadają się za: Program na rzecz konkurencyjności.
Od zakończenia Agendy Lizbońskiej w 2010 r. konkurencyjność spadła z mapy UE.
Nikt nie twierdzi, że strategia ta miała swoje wady, ale miała też wyryty w kamieniu cel: uczynienie UE „najbardziej konkurencyjną i dynamiczną gospodarką opartą na wiedzy na świecie, zdolną do trwałego wzrostu gospodarczego z większą liczbą lepszych miejsc pracy i większą spójnością społeczną” „.
Większość celów nie została osiągnięta, ponieważ nie uporaliśmy się z problemami strukturalnymi, które dręczą nas do dziś.
Potrzebujemy woli politycznej, aby w końcu postawić konkurencyjność na pierwszym miejscu, ponieważ to ona ma znaczenie.
Oto czego potrzebujemy i pragniemy. Aby uniknąć przenoszenia naszych firm, potrzebujemy znacznie szybszych i prostszych procesów wydawania pozwoleń na budowę czystych i niedrogich krajowych mocy wytwórczych energii, ale nie tylko dla branż czystych technologii, dla wszystkich sektorów.
Należy również ponownie ocenić i uwzględnić wymogi formalne dotyczące zatrudniania pracowników z krajów trzecich, aby zapewnić dostęp do odpowiedniej siły roboczej.
Istnieje wyraźna potrzeba usunięcia barier rynkowych i uniknięcia tworzenia dalszych obciążeń dla przedsiębiorstw. Zbyt długo przedsiębiorstwa uważano za coś oczywistego i wymagano od nich radzenia sobie z nierealistycznymi ramami regulacyjnymi i administracyjnymi.
W tym celu kontrola konkurencyjności, o którą my, pracodawcy, prosiliśmy przez ostatnie dwa lata, wreszcie znalazła się w porządku obrad Komisji i cieszymy się, że ten pomysł stanowi integralną część pierwszego filaru planu – przewidywalnego i uproszczonego otoczenie regulacyjne.
Odnosi się to również do państw członkowskich, które muszą ściśle wdrażać i egzekwować wspólne zasady UE oraz powstrzymywać się od nadmiernie rygorystycznego wdrażania krajowych przepisów lub wprowadzania przepisów krajowych, które w najgorszym wypadku są sprzeczne z przepisami UE, takich jak niedawne przyjęcie przez Francję i Hiszpanię przepisów uniemożliwiających Europejskie sojusze detaliczne pomimo ich wyraźnych i niezaprzeczalnych zalet.
Kiedy świętujemy 30t rocznicę rynku wewnętrznego, wszyscy wiemy, że pozostaje on klejnotem koronnym UE. Jednak brakuje wielu perełek.
Wniosek Komisji dotyczący zielonego planu przemysłowego wyznacza drogę naprzód, która jednak nadal wymaga pewnej pracy. Jako europejscy pracodawcy jesteśmy przekonani, że mając odpowiednią wolę polityczną i wizję, uda nam się naprawdę zbudować konkurencyjną Europę, która zapewni dobrobyt wszystkim.