Jean-Claude Juncker przedstawił wczoraj swój plan inwestycyjny do rozpatrzenia przez Radę Europejską, korzystając z okazji, aby poprosić o dalsze uwagi. Oprócz licznych uwag krytycznych, kwestia podziału środków spowodowała podziały w Radzie. Raporty EURACTIV Francja.
Choć państwa członkowskie na ogół zgadzają się co do ogólnych zarysów planu Junckera, osiągnięcie konsensusu w sprawie drobnego druku okazuje się trudniejsze.
W środowym przemówieniu do Parlamentu Europejskiego Jean-Claude Juncker wezwał państwa do wniesienia wkładu do nowego funduszu kontrolowanego przez EBI.
„Wpływ funduszu zostanie wyraźnie zwielokrotniony, jeśli państwa członkowskie wniosą wkład, i mam nadzieję, że jutro usłyszę zapowiedzi na Radzie Europejskiej. Chcę pieniędzy, a nie słów”.
Apel ten nie figuruje oficjalnie w porządku obrad Rady ani w projekcie konkluzji, jak ostrożnie wskazały źródła francuskie.
„To nie konferencja darczyńców”
Punktem wyjścia dla planu Junckera jest fundusz o wartości 21 miliardów euro, w tym 16 miliardów euro z budżetu europejskiego i 5 miliardów z Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI). Komisja planuje pobrać dodatkowe wkłady od państw członkowskich w celu uzupełnienia początkowej kapitalizacji wynoszącej 21 miliardów euro, która, według europejskiego organu wykonawczego, zostanie wykorzystana do uzyskania 15-krotnego zwrotu z inwestycji początkowej, zdaniem europejskiego organu wykonawczego, gromadząc 315 miliardów euro.
„Szczyt europejski nie jest konferencją darczyńców” – powiedziało EURACTIV europejskie źródło, dodając, że projekty wybrane do finansowania w ramach planu Junckera będą również współfinansowane przez rządy krajowe.
Rabat deficytowy dla projektów dofinansowanych?
Rząd francuski ma nadzieję na zapewnienie, w jaki sposób jego składki na rzecz funduszu zostaną rozliczone w księgach. Chcieliby, aby wszystkie ich wpłaty, zarówno na początkową kapitalizację funduszu, jak i na współfinansowanie projektów, były wyłączone z kalkulacji deficytu budżetu państwa.
Jest mało prawdopodobne, aby system ten miał poparcie zwolenników oszczędności, w tym Wielkiej Brytanii i północnych państw członkowskich, którzy upatrują w nim luki umożliwiającej zniesienie ograniczeń budżetowych.
Ryzyko skutków ubocznych
Taki system mógłby wywołać niepożądany efekt uboczny w postaci karania innych projektów współfinansowanych ze środków krajowych, takich jak polityka spójności, co wiązałoby się z perspektywą poświęcenia, aby zrobić miejsce dla nowych, korzystnych dla deficytu projektów planu Junckera.
Francuska europosłanka Pervenche Beres stwierdziła, że „aby wywrzeć realny wpływ, musimy inwestować w państwa członkowskie znajdujące się w kryzysie. Dlatego możemy spodziewać się największego wkładu od tych państw członkowskich”.
Jeszcze drażliwszym tematem jest sprawiedliwy podział środków pomiędzy krajami beneficjentami, który może okazać się główną przeszkodą w negocjacjach.
Wojna finansowa
„Rodzi to obawy: z jednej strony mieliśmy pewność otrzymania środków [via cohesion funds]podczas gdy obecnie jego część zostanie wykorzystana do operacji, w przypadku których nie przewidziano przeznaczenia” – podało jedno ze źródeł.
Na przykład projekty w ramach instrumentu „Łącząc Europę” i „Horyzont 2020” stracą 5 miliardów euro z funduszy, które zostaną wpompowane w plan Junckera.
Wydaje się, że system zarządzania funduszem został zaprojektowany tak, aby zminimalizować dyskusję na temat podziału środków. Zgodnie z propozycją Komisji nowym funduszem EBI na rzecz planu inwestycyjnego Junckera będą zarządzały dwa komitety; jeden komitet ekspertów i jeden z samej Komisji.
Wielka Brytania uważa, że system ten powinien gwarantować efektywność funduszu. Wykazali duże zainteresowanie funduszem, który w dużej mierze będzie finansowany ze środków prywatnych, i czekają na wyjaśnienia dotyczące warunków wyboru projektów. „Chcemy jednak mieć pewność, że fundusz ten rzeczywiście wykorzystuje prywatne pieniądze” – powiedziało EURACTIV brytyjskie źródło.
Jak dotąd Włochy, Słowacja, Hiszpania i Finlandia oświadczyły, że wniosą wkład w plan Junckera.
>> Przeczytaj: Plan Junckera: ćwiczenie z federalizmu i solidarności