Jest gorąca noc i tysiące fanów zgromadziło się na boisku piłkarskim w Rongjiang, aby wziąć udział w finale Guizhou Village Super League.
Wioska Dongmen mierzy się z wioską Dangxiang w kulminacyjnym momencie tej niezwykle hałaśliwej, bardzo lokalnej rywalizacji.
Ten mały, cotygodniowy wiejski festiwal piłki nożnej stał się sensacją w Chinach, ponieważ w mediach społecznościowych rozeszły się zdjęcia przedstawiające kibiców ubranych w tradycyjne stroje etniczne, uderzających w bębny i kibicujących zawodnikom, którzy mogą być rolnikami, studentami lub sklepikarzami.
Te filmy zainspirowały dziesiątki tysięcy ludzi z całego kraju do samodzielnego przeżycia tego wydarzenia w każdy weekend.
Oglądanie meczów ligi wiejskiej jest bezpłatne, ale dotarcie tutaj wymaga sporo wysiłku, trzygodzinnej jazdy w góry ze stolicy prowincji Guiyang.
Jednak według oficjalnych danych cytowanych przez media państwowe miliony chińskich turystów wybrały się w tę podróż w ciągu ostatnich 12 miesięcy, aby chłonąć atmosferę, co zwiększyło przychody branży turystycznej o prawie 75%.
Dostępne zakwaterowanie to w zasadzie małe hotele, które często są całkowicie zajęte podczas ważnych meczów.
To najwspanialsza historia o słabszych.
Jest to obszar, który jako jedna z ostatnich części Chin został oficjalnie uznany za wolny od „skrajnego ubóstwa”.
Pięć lat temu średni roczny dochód do dyspozycji na obszarach wiejskich wynosił zaledwie 1350 dolarów. Teraz ta nowo zorganizowana liga – dopiero drugi rok – zyskała taką sławę, że zmienia to miejsce.
Gracze nie mogą w to uwierzyć.
„Nie jesteśmy zawodowymi piłkarzami. Po prostu kochamy piłkę nożną” – mówi Shen Yang.
„Nawet gdyby nie było Village Super League, gralibyśmy co tydzień. Bez piłki nożnej czułbym się, jakby życie straciło kolory.
Shen to 32-letni pracownik szpitala, który właśnie skończył całonocną zmianę, ale na boisku jest jedną z głównych broni ofensywnych wioski Dongmen.
Mówi, że jego rodzice nienawidzili jego gry w piłkę nożną, gdy był dzieckiem, ale teraz całkowicie się nawrócili.
„Nie pozwolili mi grać. Wyrzucili moje tenisówki. Ale teraz przy bramie stadionu ustawili stoisko z lodami” – śmieje się.
Rodzice Shena nie są jedynymi właścicielami małych firm, którzy skorzystali na ożywieniu gospodarczym, jakie konkurencja przyniosła temu obszarowi.
Nie jest tak, że wszyscy nagle się wzbogacili, ale ten sportowy karnawał z pewnością przyniósł możliwości zarobku osobom prowadzącym małe rodzinne hotele, restauracje i stragany uliczne.
Dong Yongheng, zawodnik, którego wioska Zhongcheng znalazła się w zeszłym roku w finale, należy do tych, którzy odnieśli korzyści z turnieju znacznie wykraczające poza jego doświadczenie na boisku.
Były pracownik budowlany zamienił sławę futbolu w sukces rodzinnego biznesu.
35-latek pracował kiedyś w skromnym sklepie swojej ciotki, przygotowując bułki ryżowe, słynną uliczną przekąskę w Rongjiang.
Teraz otworzył własną, wielopiętrową restaurację. Ma nawet sklep, w którym można kupić koszulki piłkarskie jego drużyny i inne pamiątki.
„Myślę, że ludziom podoba się autentyczność ligi wiejskiej” – mówi BBC.
„To naprawdę nie jest wina naszych umiejętności sportowych. Lubią oglądać prawdziwy występ, niezależnie od tego, czy wykonują go nasze etniczne cheerleaderki, czy nasi gracze. Turyści kochają rzeczy prawdziwe i oryginalne.”
Rząd twierdzi, że od czasu rozpoczęcia konkursu w zeszłym roku w regionie zarejestrowało się ponad 4000 nowych przedsiębiorstw, tworząc tysiące nowych miejsc pracy w biednej społeczności rolniczej.
Fakt, że niektórzy kibice przebierają się w tradycyjne stroje, aby kibicować swojej wiejskiej drużynie, zdecydowanie nadał temu turniejowi wyjątkowy charakter.
Na kilka godzin przed finałem srebrne nakrycie głowy Pan Wenge dzwoni i dzwoni, gdy ona przemawia z entuzjazmem, przygotowując się do kibicowania wiosce Dongmen.
„Kiedy oglądamy mecz, jest on bardzo ekscytujący. Jesteśmy bardzo zdenerwowani, czujesz, jak bije ci serce. A kiedy wygrywamy, jesteśmy bardzo szczęśliwi. Śpiewamy i tańczymy.”
Ale na drodze Dongmenowi stoi młodszy, szybszy zespół z wioski Dangxiang.
Ich gwiazdorski napastnik, Lu Jinfu, syn wędrownych robotników, właśnie skończył szkołę średnią. Nieśmiałym uśmiechem potwierdza zainteresowanie miejscowych dzieciaków, które chcą zrobić sobie z nim selfie.
„Kiedy zaczynałem grać, nie spodziewałem się, że tak to będzie wyglądać. Nie spodziewałem się, że będziemy mieli tak niesamowitą atmosferę piłkarską” – mówi.
W nocy jego zespół jest rzeczywiście zbyt dobry dla Dongmena. Lu zdobywa dwa gole, a po gwizdku kończącym mecz zwycięska drużyna oblewa się nawzajem napojami bezalkoholowymi.
Ale przegrani nie wracają do domu z pustymi rękami.
„Wygraliśmy dwie świnie. Nieźle” – mówi Shen Yang z bezczelnym uśmiechem.
A na ich późniejszej imprezie nie można było pomyśleć, że byli wicemistrzami.
Podczas bankietu na świeżym powietrzu przy głównej ulicy wioski Dongmen dużo się je i pije.
Gracze dostają uściski i całusy od swoich sąsiadów, których nazywają „ciociami”. Wygrana, przegrana lub remis – nadal są postrzegani jako bohaterowie.
A przecież zawsze jest następny rok.