Strona główna Polityka Nieopowiedziana historia o tym, jak Ridley Scott zobaczył „Gwiezdne wojny” i ostatecznie...

Nieopowiedziana historia o tym, jak Ridley Scott zobaczył „Gwiezdne wojny” i ostatecznie nakręcił „Obcego”

41
0


Ostatecznie wybrano datę premiery: 25 maja 1979 – dokładnie dwa lata od dnia następującego po premierze Gwiezdne Wojny. Ladd doszedł do wniosku, że ta data jest szczęśliwa dla studia.

„Pamiętam, że byłem w okropnym biurze na Times Square i patrzyłem na billboard, na którym widniał napis: „Obcy … W kosmosie nikt nie usłyszy twojego krzyku” – mówi Scott. „Widziałem też kolejkę biegnącą wokół bloku. Od tamtej pory tego nie widziałem Gwiezdne Wojny. W tamtym momencie pomyślałem, że będziemy w dobrej formie.

W rzeczywistości, Obcy ostatecznie stał się jednym z najbardziej dochodowych filmów 1979 roku, ustanawiając rekordy w weekend otwarcia i grożąc 106 milionami dolarów w światowych kasach. Jednak krytyczna reakcja była co najwyżej mieszana.

Pod koniec lat 70. science fiction jako gatunek rzadko spotykał się z uczciwym przyjęciem ze strony recenzentów w średnim wieku. Ale w tym przypadku wydawało się, że nie są w stanie wyjść poza bujny styl Scotta z Madison Avenue i zobaczyć, co kryje się pod spodem. Niektórzy okrzyknęli Scotta wizjonerem nowego rodzaju horrorów, a zarówno Gene Siskel, jak i Roger Ebert podnosili kciuki w górę, inni uważali go za niewiele więcej niż „pusty worek sztuczek”.

Pomimo sceptyków, gdy rok 1979 dobiegał końca, Obcy byłby nominowany do dwóch Oscarów za najlepszą reżyserię i najlepsze efekty wizualne. Dla tego ostatniego dostałaby statuetkę za sprawą szalonego Szwajcara HR Gigera. Tymczasem ze względu na niekontrolowany sukces finansowy filmu – jedyny wskaźnik, który naprawdę ma znaczenie w Hollywood, niech diabli krytycy – Scott stał się teraz poszukiwanym filmowcem.

Zaledwie kilka lat wcześniej obawiał się, że nie zostanie zaszufladkowany jako reżyser lirycznych filmów o sztuce historycznej. Teraz, po Obcybył zalewany ofertami reżyserowania wysokobudżetowych filmów science fiction. Jednak tym razem nie martwił się, że zostanie typowany. Przynajmniej jeszcze nie. W ten sposób Scott znalazł się w wystawnym biurze włoskiego potentata filmowego Dino De Laurentiisa, aby omówić przygotowaną przez producenta masową adaptację powieści autora Franka Herberta z 1965 roku Wydma.

Tak naprawdę Scott będzie dalej pracował Wydma przez ponad siedem miesięcy ze scenarzystą Rudolphem Wurlitzerem (Pata Garretta i Billy’ego Kida) w Londynie, próbując zawrzeć swoją obszerną, nieporęczną historię w łatwym do zrozumienia dwugodzinnym scenariuszu. Jednak zdawało się, że po każdym kroku do przodu następuje kilka kroków do tyłu.

„Pracowałem dalej Wydma przez coś, co wydawało się wiekami” – mówi Scott. „Ale za każdym zakrętem, w którym skręcaliśmy, stawało się coraz wyraźniejsze, że zajmie to kolejne półtora roku lub dwa lata intensywnej pracy, zanim w końcu zaczniemy działać”.

Z perspektywy czasu Wydma od pierwszego dnia wydawała się przeklętą własnością. Pierwsza opcja przez Planeta małp producenta Arthura P. Jacobsa w 1972 r., jego wielkoekranowa adaptacja przebywała w czyśćcu deweloperskim aż do swojej śmierci w 1973 r. i pozostawała tam przez następne dwa lata, podczas gdy majątek producenta rozwiązywał zawiłości jego kontraktowych udziałów. Następnie, w 1975 roku, francuskie konsorcjum kierowane przez bogatego Paryżanina z marzeniami o Tinseltown, Michela Seydoux, kupiło prawa od posiadłości Jacobsa. Następnie zwabił Alejandro Jodorowsky’ego, aby nakręcił film z materiału źródłowego Herberta.



Link źródłowy