Kanclerz Niemiec Olaf Scholz powiedział, że przyszła Komisja Europejska powinna zawierać więcej umów o wolnym handlu (FTA) z krajami trzecimi, nawet bez konieczności jednomyślnego konsensusu wśród państw członkowskich UE.
Podczas gdy uwaga Brukseli skupia się na ogłoszeniu najważniejszych stanowisk pracy w UE podczas spotkania 27 szefów państw i rządów bloku w czwartek i piątek (27 i 28 czerwca), oczekuje się, że przywódcy UE przyjmą również pięcioletni „program strategiczny” , określając priorytety na nadchodzącą kadencję ustawodawczą.
Przemawiając na konferencji zorganizowanej w poniedziałek (24 czerwca) przez niemiecką organizację branżową BDI, Scholz wezwał do bardziej wyraźnego przejścia w stronę bardziej oszczędnych umów handlowych – znanych jako „tylko UE” – które nie wymagają ratyfikacji przez wszystkie kraje UE.
„Nie przekazaliśmy Europie odpowiedzialności za politykę handlową po to, aby nie zawierano więcej porozumień” – powiedział Scholz (SPD/S&D), „ale po to, aby zawierano więcej porozumień”.
„W tej chwili tak się nie dzieje” – stwierdził.[and] jest to niedopuszczalne w sytuacji geopolitycznej, w jakiej się znaleźliśmy.”
Wzywając „następną Komisję, a także inne państwa członkowskie, aby zjednoczyły się i w końcu poszły naprzód”, Scholz stwierdził, że porozumienia „wyłącznie UE” mogą „zapobiec latom opóźnień spowodowanych procesami ratyfikacyjnymi” na szczeblu krajowym.
Ze względu na wyłączne kompetencje UE w zakresie polityki handlowej nad państwami członkowskimi, Komisja jest jedynym negocjatorem w przypadku umów handlowych z krajami trzecimi, które wymagają wówczas ratyfikacji jedynie „kwalifikowanej” większości krajów UE.
Jeżeli jednak wpłynie to na politykę wykraczającą poza granice handlu – w przypadku umów, które na przykład mogą zawierać klauzule ochrony inwestycji – umowy te uważa się za mające „mieszane” kompetencje i w związku z tym wymagają jednomyślnej zgody państw członkowskich i ratyfikacji na szczeblu krajowym – oraz czasem regionalne – parlamenty.
„Potrzebujemy w tej sprawie trochę więcej pragmatyzmu i szybkości” – stwierdził Scholz. „A jeśli będziemy mieli umowy o wolnym handlu, które nie będą zawierały wszystkiego, czego moglibyśmy sobie życzyć, a jednak tak się stanie […] szybko się zakończy, wtedy wszyscy na tym zyskamy” – dodał.
Tę kwestię powtórzył wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck, który w przeciwieństwie do innych członków Zielonych był zdecydowanym zwolennikiem zawarcia większej liczby umów handlowych.
Powiedział, że „raczej [see] szybko zawarta umowa handlowa obejmująca 80% dobrego handlu […] doskonałe umowy o wolnym handlu [are] nigdy nie została zawarta.”
Siedmiopunktowa lista życzeń Habecka
Naciskanie na więcej umów handlowych było jednym z siedmiu priorytetów, jakie Habeck określił w programie gospodarczym na następną kadencję UE.
W ramach swojej listy życzeń Habeck wezwał do podniesienia progu UE dla MŚP z 250 do 500 pracowników. Spowodowałoby to rozszerzenie świadczeń, takich jak programy dotacji i wyjątki od obowiązków sprawozdawczych, na średnie przedsiębiorstwa – co jest kluczowym punktem dla niemieckiego Mittelstand, która stanowi kluczowego gracza w gospodarce kraju i była wielokrotnie podkreślana przez rząd.
Oprócz potrzeby bardziej aktywnej wspólnej polityki w zakresie obrony i zasobów krytycznych Habeck wezwał do zmian w unijnych regułach konkurencji, aby oceniać fuzje „według rynku światowego”, a nie unijnego – przed czym przed chwilą ostrzegała szefowa Komisji ds. konkurencji Margrethe Vestager tydzień.
Habeck podkreślił także potrzebę zreformowania unijnych zasad pomocy publicznej, argumentując, że obecnie skromniejsze zasady dla biedniejszych regionów UE powinny zostać rozciągnięte na bogatsze.
„Łączenie polityki przemysłowej i konkurencji z polityką spójności może mieć sens w Europie, dzięki czemu regiony, które nie są tak silne, również będą mogły generować wzrost” – stwierdził. Ale „z geopolitycznego punktu widzenia istnieją inne sytuacje konkurencyjne”.
„Ostatecznie nie jest tak decydujące, czy region w [Denmark’s] Jutlandia ma takie same szanse jak region w Badenii-Wirtembergii, ale niezależnie od tego, czy Europa będzie konkurencyjna z Teksasem, czy z chińskimi prowincjami” – stwierdził Habeck.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami regiony o PKB poniżej 75% średniej UE (tzw. kategoria „a”), a także regiony dotknięte transformacją energetyczną (tzw. regiony „c”) są przyznano większą elastyczność jeśli chodzi o dopuszczalny poziom pomocy publicznej – z której Niemcy nie korzystają, gdyż nie mają regionów kategorii „a”.
Habeck wezwał także do rozważenia pewnych aspektów „Tymczasowe ramy kryzysu i okresu przejściowego” – co obecnie daje również krajom UE większą swobodę w udzielaniu pomocy państwa dla sektorów ekologicznych – i ma zostać nadane na stałe.
W szczególności jeden z aspektów ram stanowi, że „UE ustanawia standardy, a państwa członkowskie je wdrażają i nie biegają do Brukseli z pytaniem: „Czy spełniliśmy standardy?” – powiedział Habeck.
„Odsuńmy to od tematu i uczyńmy z tego ogólną zasadę” – dodał, argumentując, że mogłoby to skrócić procedury dotyczące pomocy państwa z trzech lat do zaledwie jednego.
Kilka małych krajów UE, zwłaszcza Dania, wielokrotnie wzywało do „zaprzestania stosowania wyjątkowych przepisów, początkowo przyjętych w odpowiedzi na kryzys energetyczny, a później rozszerzonych na zielone inwestycje”.
[Edited by Anna Brunetti/Alice Taylor]