„Szczerze mówiąc, myślę, że trochę dałem się ponieść publiczności – jakie to było dobre. Zostałem trafiony o kilka strzałów za dużo” – powiedział Ball, którego dwie poprzednie walki miały miejsce w Arabii Saudyjskiej.
Arena była ograniczona, a większość najwyższej kondygnacji była zamknięta, ale obecni entuzjastycznie powitali „Wrecking Ball” jak bohater podczas spaceru po ringu.
Ball zadebiutował w nocnym klubie Liverpoolu w 2017 roku, ale nie walczył w tym mieście dłużej niż cztery lata. Zamiast dać sobie czas na delektowanie się chwilą, rzucił się w stronę ringu.
Mając zaledwie 170 cm wzrostu, braki zawodnikowi ciśnieniowemu Ballowi nadrabia łagodnym stylem, który był wyraźny od samego początku.
Przewyższył Riosa, a pretendent zakrył głowę, gdy lewy i prawy hak wylądował na skroni, a szybkie cięcia górne prześliznęły się przez wysoką gardę.
Kalifornijczyk stawił czoła atakowi i w drugiej sekundzie upuścił Ballowi krew z nosa, ale intensywność i siła ciosów gospodarzy nie ustała, gdy w trzeciej tercji upuścił Riosa krótkim lewym sierpowym.
Rios, doświadczony działacz, zadebiutował w 2008 roku, ale w ciągu dwóch lat startował dopiero po raz drugi.
Wrócił do rywalizacji prawym sierpowym w piątym rzucie, gdy Ball – utrudniany przez nos, z zaczerwienionym tułowiem i spodenkami – wykazywał oznaki zwalniania.
Rios skarżył się na powalenie w siódmym rzucie po tym, jak łatwo upadł, gdy Ball rzucił lewym hakiem.
Rundę później nie było jednak żadnych skarg po kolejnym ataku Piłki. Rios wstał i po rozważeniu przez sędziego, czy walka powinna być kontynuowana, rzucono ręcznik.