Matka jednego dziecka opowiada, jak przezwyciężyła strach przed wodą po tym, jak prawie umarła z powodu wyjadającej mózg ameby, którą złapała podczas pływania w dzieciństwie.
Kali Hardig z Arkansas miała 12 lat, kiedy wpadła do jeziora, a woda dostała się jej do nosa, narażając ją na kontakt z pożerającą mózg amebą Naegleria fowleri.
Kilka godzin po wypadku u młodej dziewczynki pojawił się lekki ból głowy, ale w ciągu 24 godzin ledwo przytomna została przewieziona do Szpitala Dziecięcego Arkansas w Little Rock.
Nakłucie lędźwiowe wykazało, że tak pierwotne pełzakowe zapalenie opon i mózgu (PAM) lub ciężkie zapalenie mózgu wywołane przez amebę.
Infekcja zabija prawie 100 procent chorych na nią osób.
Pani Hardig spędziła miesiąc w śpiączce, a po intensywnym leczeniu stała się jedną z zaledwie pięciu osób w USA, które od 1978 r. przeżyły infekcję.
Kali Hardig (23 lata) ze swoją roczną córką Adalynn ujawniła, że infekcja sprawiła, że przez ponad rok bała się wody
Pani Hardig jest pokazana powyżej po wyzdrowieniu po infekcji w parku wodnym Willow Springs, gdzie, jak twierdzi, zaraziła się amebą
Lekarze w szpitalu początkowo próbowali odmówić pani Hardig, twierdząc, że ma grypę, ale jej matka nie przyjęła odmowy i zażądała, aby została przebadana pod kątem innych infekcji.
Początkowo myśleli, że ma zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, czyli zapalenie błon ochronnych mózgu, spowodowane bólem szyi i nadwrażliwością na światło.
Jednak nakłucie lędźwiowe, podczas którego pobierane są płyny z kanału kręgowego, wykazało, że rzeczywiście cierpiała na infekcję amebą.
Chociaż od tego czasu całkowicie wyzdrowiała, czasami cierpi na niewyraźne widzenie na lewe oko z powodu blizn pozostałych po chorobie.
„To powoduje, że od czasu do czasu mam niewyraźne widzenie, ale to jedyny długotrwały efekt, jaki po nim osiągam” – powiedziała.
Po pierwszej diagnozie w lipcu 2013 r. lekarze powiedzieli jej rodzicom, że infekcja oznacza „wyrok śmierci” i daje jej mniej niż jeden procent szans na przeżycie.
Powiedzieli, że prawdopodobnie do weekendu umrze, a jeśli uda jej się przeżyć, do końca życia będzie musiała poruszać się na wózku inwalidzkim.
Powiedziała LUDZIE: „Wtedy mi nie powiedzieli, po prostu powiedzieli, że jestem bardzo chory i muszę walczyć.
Nigdy o tym nie słyszałem [the amoeba]ani nikt w mojej rodzinie.
Aby ją leczyć, lekarze początkowo wprowadzili ją w śpiączkę farmakologiczną, co może pomóc zmniejszyć stan zapalny i obrzęk mózgu oraz chronić narząd.
Następnie podali leki zwalczające ameby, w tym miltefozynę, którą trzeba było przywieźć samolotem do USA z Niemiec.
Po 22 dniach lekarze przywrócili dziewczynce śpiączkę i spędziła ona dodatkowy miesiąc w szpitalu, otrzymując dalsze leczenie.
Po 55 dniach stan pani Hardig był na tyle dobry, że można ją było przenieść do ośrodka rehabilitacyjnego.
Pani Hardig powiedziała, że po pokonaniu infekcji była jak noworodek i musiała uczyć się wszystkiego na nowo, łącznie z umiejętnością chodzenia i mówienia
Powiedziała też, że w ośrodku odwykowym pozbyli się jej lęku przed wodą i ostatecznie nakłonili ją do ponownego pływania w basenie ośrodka.
Powiedziała, że była wtedy „jak nowe dziecko” i musiała nauczyć się wszystkiego na nowo, łącznie z mówieniem i, co jej zdaniem było największym wyzwaniem, na nowo chodzić.
Mniej więcej w czasie, gdy wracała do zdrowia, rodzice wyjaśnili jej, w jaki sposób zaraziła się wodą, co spowodowało, że natychmiast bała się nawet wziąć prysznic.
„Kiedy mama i tata opowiedzieli mi, jak zachorowałam, nie chciałam mieć nic wspólnego z wodą – nawet nie wzięłam prysznica” – napisała.
„Byłam bardzo przestraszona, więc na terapii zaczęli ze mną pracować, pomagając mi wejść do basenu w Children’s”.
Częściowo wiązało się to z wyjaśnieniem jej, że woda została poddana intensywnemu działaniu środków chemicznych i nie zawiera ameby.
Pani Hardig, obecnie 23-letnia recepcjonistka, stwierdziła, że „była zachwycona” możliwością pokonania strachu, ponieważ przed chorobą uwielbiała pływać.
Jest także wdzięczna, że przezwyciężyła strach przed wodą i może teraz uczyć pływać swoją roczną córkę Adalynn, chociaż powiedziała, że będzie jej powtarzać, aby zawsze nosiła klips na nos.
N. fowleri zabija około 97 procent wszystkich zarażonych osób i jest śmiertelna, ponieważ szybko rozprzestrzenia się do mózgu i zaczyna zabijać tkankę
Naegleria fowleri czai się w ciepłych zbiornikach słodkowodnych, takich jak jeziora i rzeki, i może zarazić kogoś, jeśli dostanie się do nosa zanieczyszczonej wody.
Po rozpoczęciu infekcji ameba przemieszcza się wzdłuż nerwu węchowego do mózgu, gdzie wywołuje rozległy stan zapalny i uszkodzenie narządu w postaci tak zwanego pierwotnego pełzakowego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych (PAM).
Objawy ostrzegawcze zakażenia obejmują rozdzierający ból głowy, wysoką gorączkę, sztywność karku i dezorientację.
Według CDC ponad 97 procent pacjentów umiera z powodu infekcji, a wielu z tych, którzy przeżyją, pozostaje niepełnosprawnych do końca życia.
Zakażenia są bardzo rzadkie – każdego roku odnotowuje się jedynie około 10 przypadków. Dane pokazują, że od 1978 r. w USA zakażonych było 157 osób, z których tylko pięć przeżyło, Według CDCw tym pani Hardig.
W tym roku w USA nie zgłoszono publicznie żadnych przypadków ameby, ale według doniesień w Izraelu 25-letni mężczyzna zmarł w wyniku zakażenia po kąpieli w Morzu Galilejskim – słodkowodnym morzu śródlądowym kraju .
W 2023 r. dziecko w Arkansas i mieszkaniec Gruzji zmarło z powodu infekcji po kąpieli w słodkiej wodzie.