Manchester City znajduje się obecnie w formie spadkowej i niewiele wskazuje na to, że to się skończy.
Sobotnia porażka 2:1 z Aston Villą pozostawiła ich na samym dole tabeli formy w ciągu ostatnich ośmiu meczów, mając do dyspozycji jedynie Southampton.
Tyle samo punktów mają u podnóża Premier League Saints [four] jako City w ciągu ostatnich ośmiu meczów, wygrywając jedno, zremisując i sześć porażek – taki sam rekord jak w przypadku słabych mistrzów.
A jeśli Southampton, który w sobotę mianował Ivana Juricia na swojego nowego menadżera, zdobędzie w niedzielę przynajmniej punkt w meczu z Fulham, City będzie miało najgorszą passę w lidze.
Nawet Wilki, które w zeszłą niedzielę zwolniły trenera Gary’ego O’Neila i zastąpił go Vitorem Pereirą, zdobyły w tym samym okresie dwukrotnie więcej punktów, rozegrawszy jeden mecz mniej.
Te statystyki są porażające dla Pepa Guardioli, nawet jeśli istnieją pewne okoliczności łagodzące, takie jak kontuzje Edersona, Nathana Ake i Rubena Diasa – którym wszyscy przegapili porażkę na Villa Park – oraz długoterminowa strata potężnego pomocnika Rodriego.
Guardiola był zadowolony z sobotniego występu pomimo porażki w Birmingham, ale nie należy się pocieszać w obliczu dalszego wypadania z wyścigu o tytuł.
Być może musiał wystawić na Villa Park w połowie sprawnych Manuela Akanjiego i Johna Stonesa, ale to nie wyjaśnia, że City wygląda na cień samego siebie.
To nie usprawiedliwia błędu, który Josko Gvardiol dał Jhonowi Duranowi złotą szansę w ciągu pierwszych 20 sekund lub wartego 100 milionów funtów Jacka Grealisha, który ponownie nie miał wpływu na mecz.
Mogą istnieć uzasadnione powody upadku City, niezależnie od tego, czy są to kontuzje, zmęczenie psychiczne, czy po prostu koniec kariery zespołu, ale ich forma, która spadła z urwiska, byłaby nie do pomyślenia, gdy zmierzali do celu. w zeszłym sezonie czwarty tytuł z rzędu.