Strona główna zdrowie Mama dwójki dzieci trafiła do szpitala i „wymiotowała krwią” już po jednym...

Mama dwójki dzieci trafiła do szpitala i „wymiotowała krwią” już po jednym zastrzyku leku odchudzającego, który kupiła od kosmetyczki

9
0


31-letnia matka dwójki dzieci ostrzegła osoby szczupłe przed kupowaniem leków na odchudzanie od osób niebędących lekarzami, po tym jak niewielka dawka fałszywego zastrzyku spowodowała, że ​​trafiła do szpitala z bólami brzucha „gorszymi niż po porodzie”.

Nicole Wright z North Ayrshire w Szkocji kupiła zastrzyki o wartości 120 funtów w lokalnym salonie kosmetycznym pod koniec sierpnia, chcąc schudnąć przed zbliżającymi się wakacjami w Turcji.

Jednak w ciągu jednego dnia od wstrzyknięcia połowy najniższej dawki zaczęła wymiotować i nie była w stanie nawet napić się wody bez jej wymiotowania.

W ciągu czterech dni u byłej fryzjerki również pojawiły się dokuczliwe bóle brzucha, co spowodowało, że pilnie udała się na oddział ratunkowy po pomoc.

„Powiedziałam im, co wzięłam, a oni dali mi jedną torebkę płynów i leków przeciwwymiotnych i odesłali do domu” – powiedziała.

Pani Wright stwierdziła, że ​​według niej zastrzyki zawierały agonistę GLP-1 z tej samej rodziny leków, co Ozempic i Wegovy, przepisywane przez NHS w celu wspomagania utraty wagi poprzez zmniejszenie apetytu.

Obecnie uważa, że ​​lek był podrobiony, chociaż oficjalne testy nie wyjaśniły jeszcze dokładnie, co znajdowało się w zastrzyku.

Jednak kilka dni później nudności i ból brzucha stały się nie do zniesienia, a pani Wright zaczęła wymiotować krwią. Przerażona wezwała pogotowie.

Matka dwójki dzieci, Nicole Wright, stwierdziła, że ​​żałuje, że powierzyła swoje zdrowie salonowi kosmetycznemu i nalegała, aby wszystkie osoby zainteresowane zastrzykami odchudzającymi kupowały leki od lekarza, najlepiej z NHS.

Matka dwójki dzieci, Nicole Wright, stwierdziła, że ​​żałuje, że powierzyła swoje zdrowie salonowi kosmetycznemu i nalegała, aby wszystkie osoby zainteresowane zastrzykami odchudzającymi kupowały leki od lekarza, najlepiej z NHS.

Pani Wright powiedziała, że ​​kilka dni po wstrzyknięciu małej dawki szczepionki odczuwała bóle brzucha „gorsze niż po porodzie”.

Pani Wright powiedziała, że ​​kilka dni po wstrzyknięciu małej dawki szczepionki odczuwała bóle brzucha „gorsze niż po porodzie”.

„Potem wróciłam do szpitala” – powiedziała. „Wciąż wymiotowałam, całe ciało się trzęsło i miałam najgorsze bóle brzucha.

„Brzuch mnie palił i myślałam, że umrę. Było coraz gorzej, a ból był większy niż przy porodzie.

„Tarzałem się po łóżku i krzyczałem z bólu”.

Na szczęście po podaniu kolejnych płynów i leków przeciwwymiotnych lekarzom udało się ustabilizować stan pani Wright i wypłukać z jej organizmu leki odchudzające.

Twierdzi, że w szpitalu miała nietypowych gości: funkcjonariuszy policji.

„Przyszli i zabrali fiolkę [of medicine] testów i powiedziałam im wszystko” – powiedziała. „Zdałem sobie sprawę, jak poważna to była sprawa”.

Teraz, dwa miesiące po tej ciężkiej próbie, czuje się „zawstydzona i zawstydzona” swoją decyzją o zakupie szczepionek ze źródła niemedycznego.

„Lekcja, której dam swoim córkom, jest taka, że ​​niezależnie od tego, jak wyglądasz, jesteś piękna i nie ma nic, dla czego warto narażać swoje zdrowie.

Policja z Ayrshire odwiedziła szpital, w którym leczono panią Wright, aby przejąć szczepionkę, którą kupiła w salonie.

Policja z Ayrshire odwiedziła szpital, w którym leczono panią Wright, aby przejąć szczepionkę, którą kupiła w salonie.

Nigdy więcej ich nie wezmę. Jeśli ktoś myśli o zastrzyku, powinien udać się do lekarza lub apteki, a nie do salonu. Nie wiesz, co bierzesz.

Pani Wright powiedziała, że ​​poinformowała personel salonu o swoich doświadczeniach ze sprzedawanymi jej lekami odchudzającymi.

Mówi, że policja z Ayrshire również odwiedziła ten lokal, ale dochodzenie w sprawie jej hospitalizacji zostało już zakończone.

Rzecznik policji Szkocji powiedział: „Przeprowadzono dokładne dochodzenie i wszystkie dochodzenia zostały zakończone.

„W tej chwili policja nie podejmie żadnych dalszych działań. Jeżeli ktoś posiada dalsze informacje, powinien skontaktować się z policją w Szkocji pod numerem 101.



Link źródłowy