Mike Taylor, reporter BBC Radio WM
W klubach piłkarskich najważniejsza jest historia – historia klubu jest jednym z głównych powodów, dla których tak bardzo troszczy się o nią kibiców. Historia Villi jest cięższa niż większość. W szczególności dla współczesnych graczy Villi jest rok 1982 – osiągnięcie, które napawa dumą ich zwolenników, ale stanowi potężną miarę, według której dopasowywani są ich następcy.
Dorównanie temu byłoby naprawdę czymś niezwykłym, ale fakt, że Villa wróciła na ten poziom, wyróżnia obecną grupę zawodników – i oczywiście ich menadżera – spośród wszystkich innych, którzy poszli za zdobywcami Pucharu Europy. W końcu konkurs zmienił się od tego czasu niemal pod każdym względem, łącznie z nazwą. Powrót do Europy w zeszłym roku był wówczas miłą niespodzianką i wiele znaczył dla fanów. Ważne jest, aby być w Europie, a bycie w większej rywalizacji ma teraz większe znaczenie.
Ale to nie wystarczy dla wszystkich. Bądźcie świadkami Emery’ego, który ze swoją drużyną prowadzi 3:0 i oczywiście całkowicie dowodzi, jak w ostatnich minutach trzepocze i zastanawia się nad drobnymi szczegółami. Samo bycie tutaj mu nie wystarczy, a wymagania, jakie stawia swoim zawodnikom, a co za tym idzie swojemu klubowi, każdego dnia przypominają o tym każdemu, kto ma z nim do czynienia. Słuchając wypowiedzi graczy, to uczucie jest wyraźnie zaraźliwe.
Trudno ocenić, jak daleko ta energia może ich zanieść w Lidze Mistrzów dziś wieczorem w Bernie, ale po kolejnym meczu z Bayernem Monachium za dwa tygodnie dowiemy się więcej.