BEJRUT, Liban – W poniedziałek w całym Libanie nasiliły się obawy po tym, jak Izrael rozpoczął atak na budynek mieszkalny w centrum Bejrutu, oznaczając nową eskalację niszczycielskiej kampanii bombowej, w której według lokalnych władz zginęło już ponad 1000 osób.
„W Libanie nie ma gwarancji bezpiecznego miejsca” – powiedział Jihan Kaisi, dyrektor wykonawczy Union of Relief and Development Association, organizacji pomagającej przesiedleńcom w całym kraju.
Według premiera Libanu w wyniku ostatnich aktów przemocy aż 1 milion ludzi zostało wypędzonych ze swoich domów.
„Okolica Coli jest pełna rodzin, a wysiedlone rodziny przybyły w tę okolicę, myśląc, że jest tam bezpiecznie” – Kaisi powiedziała NBC News po tym, jak izraelski atak uderzył w budynek w gęsto zaludnionej dzielnicy miasta, zaledwie rzut kamieniem od centrum Bejrutu.
„Byliśmy zszokowani, że ten obszar został zbombardowany” – powiedziała o strajku, który wydawał się oznaczać pierwszy atak Izraela na centrum stolicy od wojny między Izraelem a Hezbollahem w 2006 roku. Palestyńska grupa bojowników Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny poinformowała wczesnym poniedziałkowym rankiem, że trzech jej członków zginęło w strajku w centrum Bejrutu, gdzie pracownicy organizacji humanitarnych twierdzili, że wielu cywilów szukało schronienia, wierząc, że centrum stolicy Libanu jest bezpieczne przed izraelskimi bombardowaniami .
Śledź aktualizacje na żywo tutaj
Docelowy budynek został poważnie uszkodzony na dwóch piętrach, z rozbitymi szybami pojazdów na zewnątrz, a gruz rozrzucony po całej ulicy. Mieszkańcy pospiesznie sprzątali witryny sklepów, niektórzy używali mioteł, inni gołymi rękami.
W międzyczasie w południowym Libanie izraelski urzędnik powiedział NBC News, że siły izraelskie rozpoczęły operacje małych sił specjalnych przed potencjalną ofensywą lądową.
Urzędnik powiedział, że operacje miały na celu zebranie informacji wywiadowczych i zbadanie pozycji Hezbollahu, chociaż przestrzegł, że wypady trwają od miesięcy i niekoniecznie sygnalizują rychły atak naziemny.
Waszyngton w dalszym ciągu nawoływał do powstrzymania się od dalszej eskalacji w ramach wysiłków mających na celu uniknięcie wojny totalnej w regionie.
Izrael twierdzi, że jego kampania w Libanie ma na celu zapewnienie bezpiecznego powrotu i długoterminowego bezpieczeństwa społeczności w północnym Izraelu, które zostały wysiedlone ze swoich domów w ciągu prawie roku nasilających się działań wojennych między Izraelem a Hezbollahem, wspieraną przez Iran grupą bojowników, która obiecał kontynuować ataki na Izrael, dopóki nie zakończy on wojny w Gazie. W zeszłym roku tysiące rodzin w południowym Libanie również zostało wysiedlonych ze swoich domów z powodu ataków transgranicznych.
Według libańskiego ministerstwa zdrowia w izraelskiej kampanii powietrznej w Libanie zginęło jak dotąd ponad 1000 osób, a przywódca Hezbollahu, Hassan Nasrallah, zginął w izraelskim ataku w piątek, wywołując falę szoku w całym regionie, a Iran poprzysiągł zemstę.
Spanie na ulicach
W międzyczasie aż milion ludzi zostało wysiedlonych ze swoich domów, powiedział premier Libanu Najib Mikati, a rosnąca liczba rodzin jest zmuszona do tworzenia prowizorycznych schronień na ulicach i plażach, podczas gdy zdjęcia napływające z południowego Libanu pokazują rosnące zniszczenie obszarów niegdyś zamieszkanych przez ludność cywilną.
32-letnia Fatima, która zaledwie kilka dni temu urodziła dziecko, powiedziała, że wraz z rodziną uciekła z południa na weekend do centrum Bejrutu w nadziei, że znajdą tam bezpieczeństwo. Jednak po trudach znalezienia schronienia powiedziała, że zmuszono ich do spania na ulicy. „To było okropne” – powiedziała Fatima, która poprosiła o nieujawnianie jej nazwiska ze względu na obawy o jej bezpieczeństwo. „Nie jestem w stanie karmić mojego dziecka, które ciągle płacze” – powiedziała, dodając, że również odczuwa ból i obawia się, że w ranie chirurgicznej po cesarskim cięciu doszło do zakażenia.
„Potrzebuję pomocy medycznej i czekamy, które schronisko nas przyjmie i może otrzymamy jakąś pomoc i żywność” – powiedziała.
„Spójrzcie na naszą sytuację” – Nayef Fouani, który wraz z setkami innych osób schronił się w centrum handlowym Azarieh w Bejrucie. „Jedliśmy kolację. Jedzenie nadal jest na stole” – powiedział, o konieczności nagłej ucieczki z domu na południowych przedmieściach miasta.
„No cóż, w końcu wszyscy pewnego dnia umrzemy” – powiedział.
„Nie ma bezpiecznego miejsca”
Kaisi, dyrektor wykonawczy URDA, powiedział, że pracownicy organizacji humanitarnych byli „zszokowani” strajkiem w Coli.
Tymczasem w południowym Libanie, gdzie obecnie przebywa, Kaisi powiedziała, że cywile wysiedleni w wyniku izraelskich nalotów i ukrywający się w mieście Saida (Sydon) również byli przerażeni po śmiercionośnym nalocie w tym rejonie w niedzielę. IDF nie odpowiedziały natychmiast na prośbę o komentarz w sprawie poniedziałkowego strajku. Kaisi powiedział, że tysiące rodzin schroniło się w Saidzie w przekonaniu, że są tam bezpieczne, a wiele z nich schroniło się w przepełnionych szkołach przekształconych w schroniska, podczas gdy inni nie mieli innego wyboru, jak tylko spać na ulicach, parkingach i szkolnych placach zabaw.
Powiedziała też, że obawia się tego, co może ich spotkać, jeśli izraelska kampania bombowa się nie zakończy, przy czym rosnąca liczba osób wyraża obawy, że Liban może w końcu stać się taki jak Gaza, gdzie ponad 41 500 osób zginęło podczas prawie rocznej ofensywy Izraela w Syrii enklawa.
„Mówi się, że Liban może znaleźć się w takiej samej sytuacji” – powiedziała. „Rodziny się boją”.