Eksperci sugerują, że lekarze powinni przestać nazywać wczesne zmiany w prostacie „rakiem”, aby odciążyć pacjentów.
Rak prostaty o niskim stopniu złośliwości, powszechnie znany wśród lekarzy jako GG1, często nie rozprzestrzenia się lub nie powoduje objawów.
W związku z tym badacze zastanawiali się, czy nie należy zmienić nazwy tej choroby na „incidentaloma”, aby lepiej odzwierciedlić jej nasilenie.
Sugerują, że mogłoby to usunąć część „psychologicznego obciążenia pacjentów związanego z diagnozą raka”.
Naukowcy z uniwersytetów, w tym z Harvardu i Uniwersytetu Kalifornijskiego, spotkali się z uczestnikami z wielu dziedzin, w tym z rzecznictwa pacjentów.
Rak prostaty o niskim stopniu złośliwości, powszechnie znany wśród lekarzy jako GG1, często nie rozprzestrzenia się lub powoduje objawy (obraz pliku)
Badacze zastanawiali się, czy należy zmienić nazwę tej choroby na „incidentaloma”, aby lepiej odzwierciedlała jej ciężkość (zdjęcie pliku)
Doszli do wniosku, że choć zmiany takie są powszechne wśród starszych mężczyzn, nie należy ich uważać za normalne, gdyż usunięcie słowa „rak” może spowodować, że mężczyźni będą mniej czujni w monitorowaniu wszelkich postępów.
W czasopiśmie Journal of the National Cancer Institute główny badacz Matthew Cooperberg z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco stwierdził, że słowo „rak” jest synonimem śmierci.
Powiedział: „Obecnie odkrywamy wyjątkowo częste zmiany komórkowe w prostacie, które w niektórych przypadkach zapowiadają rozwój agresywnego raka, ale w większości tak nie jest.
„Bezwzględnie musimy monitorować te nieprawidłowości, niezależnie od tego, jak je nazwiemy, ale nie należy obciążać pacjentów diagnozą raka, jeśli to, co widzimy, nie ma zerowej zdolności do rozprzestrzeniania się lub zabijania”.
Rak prostaty jest najczęstszym nowotworem wśród mężczyzn i drugim pod względem śmiertelności, odpowiedzialnym za około 12 000 zgonów rocznie w Wielkiej Brytanii.
Ulepszenia w diagnostyce raka prostaty, takie jak rezonans magnetyczny i biopsje celowane, oznaczają, że mężczyźni odczuwają mniej szkód niż wcześniej, co wzmacnia apele o wprowadzenie krajowego programu badań przesiewowych.
Organizacja Prostate Cancer UK stwierdziła, że te ulepszenia oznaczają, że mężczyźni cierpiący na wolno rozwijający się nowotwór mogą czuć się pewnie dzięki aktywnej obserwacji, takiej jak regularne badania obrazowe i badania krwi w celu sprawdzenia postępu choroby.
Amy Rylance, zastępca dyrektora ds. poprawy zdrowia, stwierdziła, że istnieją argumenty „za i przeciw” zmianie klasyfikacji.
Powiedziała: „Może to pomóc w zmniejszeniu lęku, ale w przypadku NHS pozbawionej środków finansowych może to również oznaczać utratę priorytetów nadzoru – zarówno ze strony mężczyzn, jak i systemu – co zwiększa ryzyko, że w przypadku progresji nowotworu można go przeoczyć.
„Dobra wiadomość jest taka, że dane z Wielkiej Brytanii pokazują, że ponad 95 procent mężczyzn, u których zdiagnozowano nowotwory o bardzo niskim ryzyku, wybrało aktywny nadzór, unikając niepotrzebnego leczenia”.