Frontman Oasis, Liam Gallagher, już przed głównym wydarzeniem rozbawił żywiołową publiczność muzyczną przerwą, a Dubois wkrótce okazał się gwiazdą rock’n’rolla.
Mimo że był mistrzem i sprzeciwiał się tradycji, jako pierwszy wszedł na ring i zaczął drwić, gdy nad kultowymi łukami Wembley wystrzeliły fajerwerki.
Morze telefonów z aparatami jeszcze bardziej oświetliło stadion narodowy, gdy ulubieniec fanów Joshua – z oczami mocno skupionymi na ringu – wszedł do składanki, która rozpoczęła się motywem Ojca Chrzestnego, a zakończyła „War” z Rocky IV.
Tylko cztery z ich 49 połączonych zwycięstw zakończyły się dystansem, a spodziewany wczesny powalenie nastąpiło w pierwszej rundzie od słabszego Dubois, gdy w ostatnich sekundach trafił niszczycielskim overhandem.
Joshua osunął się na płótno i w drugiej sekundzie nadal nie doszedł do siebie. Dubois nie cofnął się o krok, śledząc przeciwnika po ringu i odnosząc sukces dzięki swojemu przypominającemu pręt dźgnięciu.
Być może Joshuę wciąż prześladowały historie ze sparingów sprzed kilku lat, kiedy Dubois podobno nim wstrząsnął.
Złoty medalista olimpijski z 2012 roku zataczał się w trzecim rzucie, gdy jego napompowany przeciwnik uderzał lewym sierpem, a Joshua zdawał się dotykać rękawicą podłogi. Nie uznano tego za powalenie, ale Dubois kontynuował atak, aż Joshua ponownie upadł.
W trzeciej rundzie upadł jeszcze dwukrotnie, przy drugiej doszło do pomyłki, ale napis był wyraźnie widoczny na ścianie. Zjednoczeni mistrzowie Usyk i Tyson Fury, którzy w grudniu zmierzą się w rewanżu, obserwowali walkę zza ringu i nie mogli uwierzyć, jak rozwija się walka.
Śpiewy „AJ, AJ” ucichły.
Po zaciętej czwartej rundzie Joshua po raz pierwszy w walce zadał czysty cios w piątej, tylko po to, by pobudzić Dubois do działania.
Kontra prawa ręka i cios, który na zawsze pozostanie w pamięci Dubois i wszystkich obecnych, powalił Joshuę po raz ostatni.
Były chłopak z plakatów brytyjskiego boksu czołgał się po podłodze, desperacko próbując wstać, ale nie był w stanie pokonać hrabiego.