Kiedy u mojej przyjaciółki Jenny zdiagnozowano raka, wiedziała, że straci piersi i włosy. Nie spodziewała się jednak, że straci także bliskiego przyjaciela.
– Powiedziałem Emmie [a mutual friend] o mojej diagnozie, a ona wyglądała na zszokowaną, szybko wypiła kieliszek białego wina, powiedziała: „Nie mogę tego zrobić ponownie” i uciekła z domu” – mówi Jenna, lat 55.
„Później tego wieczoru wysłała mi SMS-a, w którym napisała: „Naprawdę mi przykro, ale przeszłam przez to wszystko z mamą i ciocią i po prostu nie mogę sobie z tym poradzić”.
„Byłem bardzo zdenerwowany, ponieważ przez dwa lata trzymałem ją za rękę podczas naprawdę chaotycznego, gorzkiego rozwodu, a teraz ona nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. To było po prostu okropne. Poczułem się jak trędowaty.
Rak bardzo dzieli: kiedy stawia się taką diagnozę, ludzie są albo troskliwi, albo bezmyślni, mili lub niemili, odważni lub tchórzliwi, co miało miejsce, gdy w 2012 roku w wieku 71 lat u mojego męża Harry’ego zdiagnozowano nieuleczalnego raka wątroby.
Mary Gold i jej mąż Harry, u którego w wieku 71 lat zdiagnozowano nieuleczalnego raka wątroby
Dobrzy przyjaciele byli niezwykle pomocni – z tymi, z którymi nie byłem, nie chcę już mieć żadnego kontaktu. Jeden z „przyjaciół” poklepał Harry’ego po plecach i powiedział: „Rak wątroby, co?”. Najlepiej wypij duży gin z tonikiem! Nie zrobi ci teraz nic złego, prawda? Har har!”. Kiedy Harry był ciężko chory, w ostatnich dniach jego życia, inny (były) przyjaciel powiedział mi: „To będzie dla ciebie ogromna ulga, kiedy to wszystko się skończy, prawda?” Właściwie nie, nie będzie.
Przypomniało mi się to wszystko niedawno, gdy u znajomego zdiagnozowano raka prostaty i pomyślałem: muszę to naprawić. Nie chciałam być jedną z tych osób, które przechodzą przez ulicę, kiedy go widzą.
To coś, co przydarzyło się wcześniej mnie i Harry’emu w Canterbury, niedaleko naszego miejsca zamieszkania. Ci ludzie nas widzieli, my widzieliśmy ich, ale mimo to odsunęli się tak daleko, jak to było fizycznie możliwe.
Zdałam sobie sprawę, że chcę być miła, ludzka i pomocna. Nie chciałam być tchórzem chorym na raka.
Brutalny fakt jest taki, że mniej więcej co drugi z nas zachoruje na raka, więc niemal pewne jest, że dotknie on krąg bliskich każdej osoby. Aby lepiej sobie z tym poradzić, musimy dokładnie rozważyć, jak do tego podejść.
Zdaniem dr Anny Janssen, psychologa klinicznego i rzeczniczki Brytyjskiego Towarzystwa Psychologicznego, nietypowe zachowanie w obliczu choroby odzwierciedla ludzki instynkt unikania zagrożenia dla naszego przetrwania. Nie dotyczy to wyłącznie raka, ale dotyczy wielu schorzeń, w tym choroby neuronu ruchowego i choroby Parkinsona.
Jak wyjaśnia: „Nie lubimy, gdy spotykamy się z czymś, co przypomina nam o naszej śmiertelności. Niepewność stanowi dla nas wyzwanie, szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy mamy tak wiele technologii, takich jak sztuczna inteligencja, które dają nam iluzję pewności. O wiele trudniej jest poradzić sobie z myślą, że myślisz „nie wiem, co się tutaj stanie”.
Mary mówi, że największym wsparciem byli przyjaciele i rodzina, którzy wysłuchali i zaoferowali praktyczną pomoc, gdy Harry chorował na raka
„Usłyszenie, że ktoś ma raka, może nam również przypomnieć o chorobie i stracie w naszym życiu, do których nie chcemy wracać. Musimy jednak to przyznać i oddzielić nasze własne doświadczenia od tego, co przydarza się naszemu przyjacielowi.
„Boimy się też powiedzieć lub zrobić coś złego, więc ludzie wahają się lub milczą, zamiast obrażać się w i tak już trudnym momencie. Pamiętaj jednak, że kiedy pojawia się poważna choroba, dla chorej osoby następuje już zmiana i strata, a ona nie będzie chciała stracić relacji, jaką łączą ją z tobą.
Dr Janssen zaleca rozpoczęcie od prostych gestów – uścisku, rozmowy telefonicznej, SMS-a lub kartki.
„Bądź dalej przyjacielem, jakim zawsze byłeś” – mówi. „Słuchaj i pozwól chorej osobie udzielić ci wskazówek, czego potrzebuje”.
W naszym przypadku przyjaciele i rodzina, którzy wysłuchali i zaoferowali praktyczną pomoc, gdy Harry chorował na raka, byli największym wsparciem i byliśmy ogromnie wdzięczni za wszystko, co nam zaoferowano. Przywieźli pyszne gotowe posiłki od M&S, zabrali naszą wówczas ośmioletnią córkę na wycieczki do zoo i nad morze oraz pomogli w sprzątaniu naszego domu.
Te akty dobroci znacząco odmieniły ostatnie dni Harry’ego i sprawiły, że nasz nigdy nie stał się domem smutku. Kiedy nasza mała dziewczynka leżała w łóżku, rzeczywiście kilka razy szlochaliśmy, ale akty współczucia oznaczały, że prawie zawsze było na co czekać. Moje pasierbicy zapłaciły mi za dzień w spa, a inny przyjaciel dał nam kupon do ulubionej indyjskiej restauracji Harry’ego.
Wiesz, że wahanie się, aby uniknąć rozmowy z pacjentem chorym na raka, to jedno, ale nie podobało mi się też to, że ludzie przechylają głowę na bok i robią śmieszną minę – współczucie z kreskówek jest bardzo irytujące, podobnie jak tarcie czyichś pleców w ruch okrężny. Byli też ludzie, którzy marudzili na swój temat, co było niemal domyślnym mechanizmem, lub którzy opowiadali o swoich krewnych, którzy chorowali na raka i zmarli na tę chorobę. Nie rób tego!
Według Martina Ledwicka, głównej pielęgniarki zajmującej się informacją w Cancer Research UK, bezmyślność w obliczu raka jest niepokojąco powszechna.
Ledwick, który zarządza infolinią organizacji, twierdzi, że przechodzenie przez ulicę, aby ominąć pacjentów chorych na raka i ich bliskich, jest często reakcją instynktowną, ponieważ ludzie nie wiedzą, co powiedzieć i jak wesprzeć osobę chorą.
Według Martina Ledwicka, głównej pielęgniarki ds. informacji w Cancer Research UK, bezmyślność w obliczu raka jest niepokojąco powszechna
„Większość z nas to mili ludzie i chcemy pomóc każdemu, na kim nam zależy, ale kiedy ktoś mówi nam o diagnozie raka, często wpadamy w tryb zapewnienia, mówiąc: „Jestem pewien, że wszystko będzie dobrze” – gdy wyraźnie tego nie robimy „Właściwie tego nie wiem” – mówi.
– Więc to jest jedyna rzecz, której nie powinieneś robić.
„Lepszą reakcją jest po prostu wysłuchanie i powiedzenie: „to naprawdę trudne”.
„Nie próbuj znaleźć rozwiązania, ponieważ ich życie może potoczyć się inaczej. Mów optymistyczne rzeczy, ale nie zakładaj, że zostaną wyleczone, bo może się tak nie okazać. Po prostu daj im poczucie, że komuś zależy.
„Osoba chora na raka chce po prostu być wysłuchana i tego właśnie potrzebuje. Najważniejsze jest, aby dać się im prowadzić: składać realistyczne oferty i nie zawieść przyjaciela. Zaoferuj podwózkę do szpitala, pomóż w zakupach i opiece nad dziećmi i upewnij się, że dostarczysz to, co zaoferowałeś. Zadaj sobie pytanie, jakie masz umiejętności i w co możesz się zaangażować.
Jeśli zastanawiasz się nad zaoferowaniem praktycznych rzeczy, takich jak zabranie ze sobą zapiekanki, pan Ledwick zaleca, abyś najpierw sprawdził u nich, czy wszystko jest w porządku, i nigdy nie wymuszał oferty.
„Można wiele powiedzieć o byciu blisko tej osoby, pogawędce, zostaniu jej przyjacielem, zorganizowaniu wieczoru filmowego” – mówi.
Nie załamuj się, jeśli cię odrzucą i nie czuj się bezużyteczny. Zaoferowałeś. Osoba przechodząca chemię poczuje się okropnie i często będzie wyglądać okropnie i będzie chciała się ukryć. Mogą po prostu chcieć, żeby na jakiś czas pozostawiono je w spokoju, ale nie zapomnij zaglądać od czasu do czasu i pytać, jak się sprawy mają.
Niechęć, jaką żywiłam do niektórych osób, gdy mój mąż był chory, była naturalna – mówi pan Lewdwick, ale dla własnego dobra powinnam była odpuścić. Mówi: „Jeśli ktoś powie lub zrobi coś niewłaściwego – na przykład przejdzie przez ulicę – nie noś w sobie tej złości, bo jest to dla ciebie złe. Skoncentruj się na przyjaciołach, którzy są pomocni.
Mój kochany mąż zmarł w 2014 roku, dwa lata po postawieniu diagnozy. Ale lubię myśleć, że wykorzystaliśmy ten czas najlepiej, jak potrafimy – wycieczki łodzią po Królewskim Kanale Wojskowym w Hythe, wspaniałe posiłki w restauracjach Gurkha w hrabstwie Kent, gdzie mieszkamy, oraz bardzo wesołe niedzielne lunche z drogimi przyjaciółmi i rodziną którzy nie byli tchórzami na raka i którzy nie przeszli przez ulicę, kiedy ich najbardziej potrzebowaliśmy.
Cancerresearchuk.org