Wirus Marburg, który zabija do 9 na 10 osób, które zaraża w wyniku strasznego krwawienia z otworów, może wkrótce przedostać się do Wielkiej Brytanii – ostrzegają eksperci ds. chorób zakaźnych.
Ryzyko wiąże się z „cichym” okresem inkubacji, który może trwać nawet miesiąc, co oznacza, że pacjenci mogą zostać zarażeni, ale nie wiedzą o tym i nieświadomie przekazują chorobę innym.
Eksperci twierdzą, że osoby na tym etapie infekcji mogą łatwo wsiąść na pokład samolotu lecącego do Wielkiej Brytanii i zachorować po przylocie.
Profesor Paul Hunter, znany ekspert ds. chorób zakaźnych z Uniwersytetu Anglii Wschodniej, powiedział, że międzynarodowe połączenia podróżne oznaczają, że wirus Marburg może być łatwo importowany do krajów takich jak Wielka Brytania z Rwandy, która jest sercem obecnej epidemii.
Eksperci od chorób zakaźnych twierdzą, że przypadki wirusa Marburg, który zabija do 9 na 10 osób, których zaraża w wyniku strasznego krwawienia z otworów, mogą z łatwością przedostać się do Wielkiej Brytanii
Wirus Marburg, spokrewniony z wirusem Ebola, powoduje krwawienia z otworów u ludzi i zabija do 9 na 10 zakażonych osób.
„Okres inkubacji trwa od pięciu do 15 dni, czyli wystarczająco długo, aby ktoś mógł wsiąść do samolotu i polecieć w dowolne miejsce na świecie” – powiedział. Słońce.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) określiła sytuację w Rwandzie jako „bardzo niepokojącą”, dodając, że istnieje wysokie ryzyko rozprzestrzenienia się epidemii na inne kraje.
Jednak profesor Hunter powiedział, że nawet jeśli wirus dotrze do Wielkiej Brytanii, jest mało prawdopodobne, aby rozprzestrzenił się w sposób niekontrolowany ze względu na dostęp do lepszych procedur kontroli infekcji oraz wysoko wyszkolony brytyjski personel i dobrze wyposażone placówki zajmujące się takimi chorobami.
Objawy grypopodobne u pacjentów zwykle występują w ciągu trzech do dziesięciu dni po ekspozycji na wirusa, chociaż zgłaszano przypadki utrzymujące się do czterech tygodni.
Pięć do siedmiu dni po tym u pacjentów zwykle rozwija się gorączka krwotoczna, która powoduje krwawienie z otworów i nadała wirusowi Marburg nazwę „krwawiącą do oczu”.
To właśnie krwawienie wywołane przez wirusa uszkadzającego narządy sprawia, że patogen jest jednym z najbardziej śmiercionośnych znanych człowiekowi, a w niektórych wybuchach choroby umiera 88 procent pacjentów.
Policja odgrodziła na kilka godzin tory nr 7 i 8 na stacji w Hamburgu, a podróżnych usunięto z peronów po tym, jak służby ratunkowe w pełnych kombinezonach ochronnych weszły na pokład ICE z Frankfurtu w obawie, że dwóch pasażerów może zarazić się wirusem Marburg
Eksperci podkreślali już wcześniej, że jest mało prawdopodobne, aby wskaźniki śmiertelności spowodowane afrykańskimi epidemiami wirusa były tak wysokie w Europie ze względu na lepszy dostęp do opieki zdrowotnej.
Jednak nawet przy dolnej granicy śmiertelności wirus nadal zabija około połowy zarażonych osób.
Dla porównania, gdy Covid po raz pierwszy pojawił się na miejscu zdarzenia, zabił tylko około trzech procent zakażonych osób.
W Rwandzie, gdzie zaledwie w zeszłym tygodniu ogłoszono ognisko, wirus zainfekował już co najmniej 36 osób, zabijając 11 osób, a ponad 400 kolejnych uważa się za zagrożonych.
Urzędnicy rwandyjscy podali, że większość ofiar śmiertelnych dotyczy pracowników służby zdrowia narażonych na kontakt z chorymi w początkowej fazie epidemii.
Obawy, że wirus dotarł już do Europy, pojawiły się wczoraj po tym, jak dwóch pasażerów pociągu na stacji w Hamburgu w Niemczech zachorowało na podejrzenie wirusa Marburg.
Jedna z par, o której mowa, była lekarzem student medycyny, który niedawno wrócił z Rwandy.
Jednak lokalne media donoszą, że testy na obecność wirusa u pary dały wynik negatywny, chociaż w ramach środków ostrożności nadal będą monitorowani przez następne 21 dni.
Pojawiły się także doniesienia, że w Belgii wykryto kolejny przypadek Marburga.
MVD ma śmiertelność do 88 procent. Obecnie nie ma zatwierdzonych szczepionek ani metod leczenia wirusa
Władze wyjaśniły, że osoba uznana za zagrożoną została poproszona o poddanie się kwarantannie, ale od tego czasu przeszła okres inkubacji bez zachorowania.
Wirus Marburg początkowo przenosi się na ludzi z nietoperzy, które są jego naturalnymi żywicielami.
Do narażenia zwykle dochodzi w kopalniach lub jaskiniach, w których pracują ludzie, chociaż źródło wybuchu rwandyjskiej epidemii nie zostało jeszcze ustalone.
Od tego momentu początkowe przypadki mogą zakażać inne osoby, a wirus rozprzestrzenia się poprzez skażone płyny ustrojowe, w tym te pozostawione na ubraniach i pościeli.
Może również dojść do przeniesienia wirusa drogą płciową, a badania sugerują, że może on przetrwać w nasieniu nawet przez 7 tygodni po wyzdrowieniu pacjenta.
Nawet ciała zmarłych mogą nadal przenosić infekcję.
Obecnie od brytyjskich szefów służby zdrowia żąda się, aby firmy zapewniały dodatkowy monitoring pracowników, którzy przebywają w Rwandzie lub odwiedzają ją.
Wydali także ostrzeżenie dla Brytyjczyków podróżujących do Rwandy, która ma bezpośrednie loty między stolicą Kiglai, gdzie odnotowano większość przypadków, a brytyjskimi lotniskami.
Obecnie nie są dostępne szczepionki ani metody leczenia wirusa Marburg, co oznacza, że lekarze skupiają się na pomaganiu pacjentom w przetrwaniu infekcji.
Jednakże obecnie testuje się szereg potencjalnych szczepionek, w tym w Wielkiej Brytanii.
Rwanda jest gotowa rozpocząć stosowanie niektórych z tych eksperymentalnych szczepionek i leków w ramach badań klinicznych podczas trwającej epidemii.
Podobną politykę wykorzystywania przy opracowywaniu szczepionek i leków stosowano podczas poprzednich epidemii wirusa Ebola, próbując pomóc w ratowaniu życia osób bezpośrednio narażonych na znane przypadki.
Zastępca ministra zdrowia Rwandy, Yvan Butera, powiedział, że jego kraj przygotowuje się do rozdawania społeczeństwu takich produktów, ale nie podał szczegółów, co dokładnie będzie testowane.
Wirus Marburg (MVD) jest początkowo przenoszony na ludzi przez nietoperze owocożerne i rozprzestrzenia się wśród ludzi poprzez bezpośredni kontakt z płynami ustrojowymi zakażonych osób, powierzchniami i materiałami.
„Zaraz rozpoczną się badania kliniczne szczepionek i terapii, aby chronić grupy wysokiego ryzyka” – napisał w mediach społecznościowych.
Pod względem przypadków epidemia w Rwandzie zbliża się do skali tej z 2023 r., która miała miejsce w Gwinei Równikowej i Tanzanii, podczas której zakażonych zostało 49 osób, z czego 41 zmarło, i była to największa liczba w ciągu dekady.
Jednak blednie w porównaniu z epidemią wirusa Marburg w Angoli w latach 2004–2005, największą w historii, z 374 zarejestrowanymi przypadkami, z czego 329 zakończyło się śmiercią.
Uznano, że wybuch epidemii w Angoli zaostrzył się wówczas w wyniku niepokojów społecznych w kraju.
Urzędnicy WHO oświadczyli, że obecnie odradzają jakiekolwiek ograniczenia w podróżowaniu i handlu nakładane na Rwandę podczas trwającej epidemii wirusa.
W poprzednich epidemiach przypadki wirusa Marburg pojawiały się w takich miejscach jak Holandia i USA wśród podróżnych z krajów dotkniętych chorobą.
Jednak w Wielkiej Brytanii nigdy nie miały miejsca takie przypadki, choć eksperci twierdzą, że jest to możliwe.
Większość ognisk wirusa Marburg wygasa po zakażeniu kilku osób. Z tego powodu eksperci twierdzą, że ryzyko wywołania pandemii nie jest wysokie.
Wirus Marburg został po raz pierwszy rozpoznany w 1967 r., kiedy w laboratoriach w Marburgu i Frankfurcie w Niemczech oraz w Belgradzie w Jugosławii (obecnie Serbia) wystąpiły jednocześnie epidemie gorączki krwotocznej.
Ostatecznie zidentyfikowano przypadki infekcji w trzech laboratoriach, które otrzymały wspólną dostawę zakażonych afrykańskich małp zielonych do badań.
Poprzednie ogniska choroby zaobserwowano w Gwinei Równikowej, Tanzanii, Kamerunie, Angoli, Demokratycznej Republice Konga, Kenii, Republice Południowej Afryki i Ugandzie.