G7 pod przewodnictwem Niemiec może przyspieszyć dekarbonizację wraz ze sprawiedliwością klimatyczną, piszą Andreas Goldthau i Simone Tagliapietra.
Andreas Goldthau jest profesorem polityki publicznej im. Franza Haniela w Szkole Polityki Publicznej im. Willy’ego Brandta na Uniwersytecie w Erfurcie. Jest także liderem grupy badawczej w Instytucie Zaawansowanych Studiów nad Zrównoważonym Rozwoju.
Simone Tagliapietra jest starszym pracownikiem w Bruegel i adiunktem ds. energii, zasobów i środowiska na Università Cattolica i Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa – SAIS Europe.
Nauka wykazała aż nadto wyraźnie, że aby uniknąć najbardziej dramatycznych konsekwencji zmian klimatycznych, ludzkość musi utrzymać wzrost temperatury na świecie w granicach 1,5°C. Jednak chociaż COP26 podniosła ambicje klimatyczne, świat pozostaje na dobrej drodze do wzrostu temperatury o 2,4°C.
Aby przyspieszyć globalne działania klimatyczne, niemiecka prezydencja G7 zamierza rozwijać „współpracujący i otwarty klub klimatyczny”. Stanowi to ważną i obiecującą inicjatywę, której potencjalne korzyści można znacznie zwiększyć poprzez skierowanie międzynarodowych dywidend węglowych z powrotem do biedniejszych krajów w celu wsparcia ich czystej transformacji.
Długo dyskutowana w kręgach gospodarczych idea klubu klimatycznego nabrała ostatnio rozpędu. Jego kontury są jasne: członkowie klubu zobowiązują się do ambitnych krajowych redukcji emisji, a jednocześnie wspólnie wprowadzają środki dostosowawcze na granicach pod względem emisji dwutlenku węgla, aby zabezpieczyć się przed przenoszeniem się przemysłu do regionów o niższych ambicjach klimatycznych. Ponadto współpracują przy transformacji swoich sektorów przemysłowych, aby ustanowić międzynarodowy wiodący rynek materiałów i produktów przyjaznych dla klimatu. W ten sposób pionierzy polityki klimatycznej unikną niekorzystnej sytuacji konkurencyjnej na rynku międzynarodowym ze względu na swoje wysiłki klimatyczne, zwłaszcza jeśli chodzi o gałęzie przemysłu energochłonne.
Wszystko to jest rozsądne, ale aby zachować zgodność z Porozumieniem paryskim, klub klimatyczny musi przestrzegać zasady wspólnej, choć zróżnicowanej odpowiedzialności, która postuluje, że chociaż wszystkie kraje muszą wziąć odpowiedzialność za walkę z globalnym kryzysem klimatycznym, konieczne jest uznanie znaczące różnice pod względem rozwoju gospodarczego i historycznych emisji dwutlenku węgla.
Aby klub klimatyczny szanował tę zasadę i sprostał imperatywowi sprawiedliwości klimatycznej, kluczowe znaczenie ma wspieranie gospodarek wschodzących i krajów rozwijających się w ich przejściu na przyszłość niskoemisyjną. Niemiecka propozycja sugeruje pomoc gospodarkom wschodzącym i krajom rozwijającym się w potencjalnym zostaniu członkami klubu klimatycznego, ale pozostaje niejasna w tej kwestii.
Podobnie jak krajowe podatki od emisji dwutlenku węgla, środki dostosowawcze na granicach pod względem emisji dwutlenku węgla mogą również mocniej uderzyć w biednych niż w bogatych – obecnie w skali globalnej, czyli na Globalnym Południu. A ponieważ dywidendy węglowe można postrzegać jako elementy składowe przyszłej sieci bezpieczeństwa klimatycznego dla obywateli, przychody ze środków dostosowania granic pod względem emisji dwutlenku węgla mogą być takie same na poziomie globalnym.
Inaczej bogaci będą płacić podatki biednym. Jest to nie tylko niedopuszczalne z etycznego punktu widzenia. Grozi to również zniechęceniem do bardzo potrzebnego wsparcia krajów Globalnego Południa na rzecz międzynarodowych działań klimatycznych. I właśnie z tego powodu przychody uzyskane z mechanizmu muszą zostać wykorzystane jako międzynarodowe dywidendy węglowe.
Krytycy twierdzą, że handel nie powinien być wykorzystywany jako instrument polityki klimatycznej. Naszym zdaniem jest to po prostu nieuniknione. Aby działać zgodnie ze swoimi krajowymi celami klimatycznymi, kraje muszą działać poza swoimi granicami. Niedawna propozycja ograniczenia wylesiania spowodowanego przez UE zyskuje na popularności poprzez wprowadzenie zakazu importu takich produktów, jak wołowina, olej palmowy i kakao, powiązanych z wylesianiem na całym świecie. Bez lewiatana klimatycznego – czyli przy braku środków przymusu w ramach porozumienia paryskiego – niskie ambicje w działaniach klimatycznych można zwiększyć jedynie poprzez podniesienie kosztów, czyli poprzez handel.
Świat jest na rozdrożu. Musimy znaleźć nowe sposoby stymulowania globalnych działań klimatycznych i rozwiązania problemu gapowiczów wynikającego z tego, że koszty polityki klimatycznej mają głównie charakter krajowy, a korzyści mają charakter globalny. Jest oczywiste, że Porozumienie paryskie musi pozostać głównym filarem światowych działań klimatycznych. Jednak świat potrzebuje środków uzupełniających, aby przyspieszyć wysiłki klimatyczne. Niemcy powinny zatem w czasie swojej prezydencji w G7 zdecydowanie wspierać utworzenie klubu klimatycznego.
To powiedziawszy, taki klub rzeczywiście powinien być otwarty i współpracujący. Oznacza to zasadniczo, że członkostwo można traktować jak wet za wet: potencjalni członkowie klubu angażują się w działania na rzecz klimatu, w zamian za co korzystają z międzynarodowych dywidend węglowych oraz wyraźnego zobowiązania członków klubu do połączenia sił na rzecz wspierania transferu technologii i klimatu finanse.
Jedno jest jednak pewne: w kontekście światowego kryzysu klimatycznego kluczowym pytaniem nie jest to, czy handel powinien być wykorzystywany do zachęcania do działań klimatycznych. Pytanie brzmi, jak go w tym celu wykorzystać. Naszym zdaniem klub klimatyczny zbudowany wokół koncepcji międzynarodowych dywidend węglowych stanowi ważny krok we właściwym kierunku, a rok 2022 może być rokiem, w którym go uda się osiągnąć.