Piractwo cyfrowe często cieszy się złą sławą. Może to wspomnienia tych starych Reklamy przed filmem „Nie ukradłbyś samochodu”. które były stałym elementem kin. Może to słowo „piractwo”. Jednak ostatnie badania sugerują, że nielegalne przesyłanie, pobieranie i zamiana filmów niekoniecznie musi stanowić przeszkodę w osiągnięciu zysków danego tytułu. Jedno z badań wykazało, że poczta pantoflowa jest generowana w wyniku nielegalnego udostępniania filmów może faktycznie zwiększyć przychody ze sprzedaży biletów. A dla kinomanów, którzy mogą zostać odcięci (finansowo lub geograficznie) od kin niezależnych lub studyjnych, piractwo może okazać się niezbędne – lub przynajmniej złem koniecznym. Jak Andy Chatterley, dyrektor generalny firmy badawczej Muso, powiedział WIRED na początku tego roku: „Piractwo polega na tym, że tak naprawdę ludzie chcą konsumować treści. Nie robią tego w ramach aktu piractwa; kierują się marketingiem innych rzeczy, które napędzają legalną konsumpcję”.
Mniejsze filmy, np Czerwone Pokoje często znajdują odbiorców w takich mniej niż prawniczych kręgach. Lucas Tavares (23 lata) mieszka w małym miasteczku w Brazylii. Obsesyjnie śledzi relacje filmowe na platformach mediów społecznościowych, takich jak X i Letterboxd. Czerwone Pokoje po raz pierwszy zwrócił na niego uwagę ponad rok temu, kiedy miał premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach w Czechach. Kilka tygodni później udało mu się wyłudzić kopię w Internecie. „Tam, gdzie mieszkam” – mówi – „bardzo trudno jest zobaczyć mniejsze filmy i filmy niezależne, zwłaszcza jeśli nie są to amerykańskie hity kinowe. Dlatego bardzo polegam na torrentach.”
Dla Henry’ego Meeksa, 29-letniego nauczyciela w Filadelfii, torrenty i internetowe kanały pirackie stały się niezbędne podczas blokad związanych z Covid-19. Po zamknięciu kin i niemal wstrzymaniu produkcji filmowej wielu kinomanów skorzystało z okazji, aby głębiej sięgnąć do starszych, trudniej dostępnych filmów. „To, co najbardziej podoba mi się w piractwie” – mówi Meeks – „to to, że mnóstwo filmów wycofano z dystrybucji. Nie ma Blu-ray’a. Jest to więc naprawdę dobra praktyka archiwizacyjna. Rzeczy, których tak naprawdę nie mogę nigdzie znaleźć, nawet gdybym chciał to kupić, są przechowywane na tych stronach internetowych”.
Kiedy Meeks usłyszał jakieś zamieszanie Czerwone Pokojepobrał go i natychmiast udostępnił znajomym w serwisie Plex: darmowej usłudze przesyłania strumieniowego multimediów, która umożliwia użytkownikom gromadzenie i udostępnianie kolekcji prywatnych multimediów. Ta selekcja odróżnia prywatne serwery, takie jak Plex, od większych, naziemnych usług przesyłania strumieniowego dzięki ich algorytmicznym systemom rekomendacji. „Netflix i Amazon Prime oferują więcej filmów, niż kiedykolwiek mógłbyś obejrzeć” – mówi Meeks. „Ale tak naprawdę nie jest to dzieło człowieka”.
Plante ma nieco ambiwalentne podejście do sukcesu swojego filmu w Internecie. Ciesząc się z wycieku swojego filmu, zauważa, że budowanie tego rodzaju przekazu ustnego w dużym stopniu „nie było strategią”. Mówi, że francusko-kanadyjski dystrybutor filmu nalegał na rezygnację Czerwone Pokoje w kanadyjskich usługach wideo na żądanie wkrótce po premierze kinowej. „Powiedziałem mu, że następnego dnia po premierze w iTunes w Kanadzie będzie można go zobaczyć na cholernej platformie PirateBay” – mówi, odnosząc się do popularnego klienta BitTorrent.
Oczywiście nie każdy ma możliwość lub ochotę pobierać pliki MP4 lub AVI ze stosunkowo mało znanymi francusko-kanadyjskimi cyberthrillerami. Plante jest przekonany, że nadchodząca szeroka premiera filmu w kinach w USA, która odbędzie się 6 września, pomoże poszerzyć niszowy, kultowy urok jego filmu. Mniejsze filmy tego typu mają zwykle długą żywotność, przenosząc się przez krąg międzynarodowych festiwali filmowych do większych widzów w kinach i do domowych nagrań wideo. Witryny typu peer-to-peer w szarej sieci to tylko jedno z miejsc, w których można znaleźć film.
Mimo to Plante uważa za całkowicie stosowne, że jego film o podbrzuszu Internetu znalazł publiczność wśród ludzi, którzy brodzą w tych samych wodach. „To film bardzo internetowy i bardzo naukowy” – mówi. „Oczywiście, że ludzie będą to torrentować”.