Nakaz sądu UE nakazujący Apple zapłatę Irlandii 13 miliardów euro zaległych podatków wywołał we wtorek (10 września) mieszane uczucia w Dublinie, ponieważ rząd ocenił możliwe szkody dla reputacji firmy i odrzucił wezwania opozycji do szybkiego wydania tych pieniędzy.
Irlandia wraz z Apple walczyła z unijną ustawą o zaległych podatkach od 2016 r., starając się bronić swojej pozycji jako ulubionej lokalizacji w Europie dla amerykańskich międzynarodowych korporacji oraz miliardów euro z podatków bezpośrednich i pośrednich, które wnoszą każdego roku.
Rząd zlekceważył stwierdzenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, że przyznał producentowi iPhone’a niezgodną z prawem pomoc poprzez traktowanie go pod względem podatkowym jako kwestii „wyłącznie o znaczeniu historycznym” ze względu na wprowadzone od tego czasu zmiany w przepisach podatkowych.
Niechętnie jednak zgodziła się, że musi teraz odzyskać zaległe podatki zgromadzone w funduszu powierniczym, szacowanym na 13,8 miliarda euro.
Minister finansów Jack Chambers powiedział, że w nadchodzących tygodniach ministrowie „dokładnie rozważą”, jak najlepiej wykorzystać te pieniądze, ale nie zostaną one dodane do przyszłomiesięcznej puli budżetowej.
Partie opozycji, które skrytykowały decyzję rządu z 2016 r. o przyłączeniu się do Apple w apelacji od wyroku, wielokrotnie wzywały do szybkiego wykorzystania nieoczekiwanych zysków na zaradzenie kryzysowi mieszkaniowemu i pomoc w finansowaniu przeciągniętych usług, takich jak opieka zdrowotna.
„Gdyby oni (rząd) postawili na swoim, podatnicy straciliby ponad 13 miliardów euro… To niesamowite” – powiedziała reporterom Mary Lou McDonald, przywódczyni głównej partii opozycyjnej Sinn Fein.
Rząd przedstawił już plany obniżek podatków i podwyższenia wydatków w przedwyborczym budżecie na 1 października wynoszącym 8,3 miliarda euro w zakresie, w jakim złamie własną regułę fiskalną, która ma ograniczyć wzrost wydatków do 5%.
Irlandia już teraz przyjmuje więcej podatków, niż może wydać – głównie ze względu na rosnące wpływy z podatku dochodowego od osób prawnych płacone przez zagraniczne firmy, takie jak Apple – i utworzyła nowy państwowy fundusz majątkowy, którego wartość ma wzrosnąć do 100 miliardów euro do 2035 roku.
Oczekuje, że w tym roku pobierze 24,5 miliarda euro z podatku dochodowego od osób prawnych, głównie od dużych zagranicznych korporacji międzynarodowych, a do końca sierpnia zebrała znacznie więcej niż oczekiwano.
Minister ds. wydatków Paschal Donohoe powiedział, że dalsze zwiększanie wydatków grozi ponownym podsyceniem inflacji, która ustabilizowała się na poziomie około 1%.
Inne kraje UE również mogą ubiegać się o część funduszy po wtorkowym ostatecznym orzeczeniu w sprawie antymonopolowej, choć Chambers stwierdziła, że nie można jeszcze komentować, czy to zrobią.
Uszkodzenie reputacji
Zagraniczne korporacje międzynarodowe, przyciągane głównie niskimi stawkami podatkowymi, stanowią około 11% całego irlandzkiego rynku pracy – czyli dwukrotnie więcej niż w momencie wybuchu kontrowersji wokół Apple w 2013 roku.
Peter Vale, partner podatkowy w Grant Thornton, powiedział, że wtorkowa decyzja może tymczasowo zaszkodzić reputacji Irlandii, ale jest mało prawdopodobne, aby miała wpływ na bezpośrednie inwestycje zagraniczne.
„Chociaż odnosi się to do minionej epoki, nawet w zeszłym tygodniu (były prezydent USA Donald) Trump oskarżył Irlandię o bycie rajem podatkowym” – powiedział Vale. „Będziemy tego stanowczo bronić, ale to tylko doleje oliwy do ognia tego rodzaju twierdzeniom”.
Od czasu zarządzenia UE z 2016 r. Irlandia dokonała szeregu zmian w swoim kodeksie podatku od osób prawnych i zrobiła to, co niegdyś było nie do pomyślenia, rezygnując ze sprzeciwu wobec rezygnacji z cenionej stawki podatku od osób prawnych wynoszącej 12,5% w ramach zmiany globalnych przepisów podatkowych.