Sobotni mecz jest pełen intryg i wątków pobocznych, począwszy od pierwszego konkurencyjnego spotkania obu drużyn od 1990 roku w Dublinie po powrót Declana Rice’a i Jacka Grealisha, którzy obaj zdecydowali się reprezentować Anglię po przejściu przez system nieletnich w Republice Irlandii.
Jest też zainteresowanie mężczyznami, którzy zajmą stanowiska techniczne. Były pomocnik Irlandii Lee Carsley, który był łączony z irlandzką posadą, po raz pierwszy prowadzi Anglię w swojej tymczasowej roli po odejściu Garetha Southgate’a.
Jeśli chodzi o Hallgrimssona, istnieje nadzieja, że 57-latek może odmienić losy irlandzkiej drużyny, która pod wodzą Kenny’ego odniosła zaledwie 11 zwycięstw w 40 meczach.
Jednak były menadżer Jamajki niewiele zdradzał w przededniu swojego pierwszego meczu u siebie.
Zapytany, kiedy poinformuje zawodników o swoim składzie, uśmiechnięty Hallgrimsson odpowiedział: „W zasadzie to nie twoja sprawa, kiedy rozmawiam z zawodnikami o składzie.
„Zwykle robię to w dniu pierwszej kolejki po południu, więc gracze mogą spać w wyjściowym składzie. To normalny sposób. Jeśli zrobię to teraz, nie jestem pewien”.
A zapytany, czy kibice Irlandii mogą spodziewać się pod jego okiem innej formy lub stylu, odpowiedział: „Zobaczycie, kiedy zaczniemy. Nie będziemy rozmawiać o tym, jak gramy ani o naszej taktyce.
– Będziesz o tym wiedział, ale to uczciwe pytanie.
Zapytany, w jaki sposób jego zespół może zapewnić sobie pierwsze zwycięstwo Irlandii nad Anglią od Euro 1988, Hallgrimsson powiedział, że jego zawodnicy muszą działać wspólnie.
„Jestem bardzo podekscytowany widokiem atmosfery w tym ważnym meczu z Anglią i możliwością sprawdzenia, czy uda nam się przenieść na boisko to, co zrobiliśmy na treningach.
„Człowiek za mężczyzną, szalejąc, prawdopodobnie przegralibyśmy dziewięć razy na dziesięć. Lepiej być kolektywem”.