Kolejną dziwną cechą cen energii elektrycznej są opłaty za zapotrzebowanie. Są to opłaty pobierane przez gospodarzy stacji ładowania pojazdów elektrycznych i opierają się na ich najwyższym wykorzystaniu w odstępach od 15 minut do jednej godziny w okresie rozliczeniowym. Opłaty te pomagają przedsiębiorstwom użyteczności publicznej radzić sobie z różnymi kosztami budowy i utrzymania sieci elektrycznej. Są jednak frustrujące w kontekście ładowania pojazdów elektrycznych, ponieważ niektóre ładowarki są używane bardzo rzadko, ale gdy są używane, wymagają dużej ilości energii elektrycznej w krótkim czasie. Prowadzi to do opłat żądaniowych.
Opłaty za popyt mogą sięgać „setek tysięcy rocznie dla konkretnej lokalizacji” – mówi Rachel Moses, która kieruje sprzedażą, marketingiem i rozwojem biznesu w Electrify America.
Tymczasem niektóre przedsiębiorstwa użyteczności publicznej pobierają ceny „szczytowe” – to znaczy więcej pieniędzy, gdy wiele innych osób korzysta z energii elektrycznej. Oznacza to, że stacje ładowania dostarczające energię elektryczną w godzinach od 16:00 do 21:00 zwykle kosztują więcej, kiedy wszyscy wracają do domu, włączają telewizory, klimatyzatory lub urządzenia grzewcze i być może podłączają samochody do prądu. Wszystko to składa się na nieco nieprzewidywalne ceny ładowania.
Electrify America twierdzi, że jej ceny są „zależne od stacji”, co oznacza, że będzie pobierać od klientów większe opłaty za ładowanie na stacjach, których eksploatacja jest droższa. Jednak inne firmy zajmujące się ładowaniem pojazdów elektrycznych przyjmują szersze podejście i uśredniają koszty obsługi całej sieci, aby ustalić ceny na większym obszarze.
Co więcej, firmy mogą pobierać opłaty dynamiczny ceny ładowania pojazdów elektrycznych, co oznacza, że mogą ulec zmianie. Na szczęście strategia ta ma swoje granice. Przepisy dotyczące finansowania krajowej infrastruktury ładowania publicznego oznaczają, że ładowarki zbudowane ze środków publicznych nie mogą zmieniać cen, gdy jesteś w trakcie ładowania samochodu, nawet jeśli zmieni się cena, jaką firma płaci za energię elektryczną.
To wszystko oznacza, że trudno w tej chwili przewidzieć, ile zapłacisz za doładowanie w publicznej szybkiej ładowarce. Nic dziwnego, że kierowcy są sfrustrowani.
Stacja benzynowa Nu?
Ale powinien kierowcy będą sfrustrowani? Nie do końca wiedząc, ile zapłacisz za naładowanie samochodu w publicznym szybkim ładowaniu, może być denerwująca. Nie odzwierciedla to jednak w pełni doświadczeń większości ludzi związanych z pojazdami elektrycznymi.
Prawdziwą zaletą posiadania pojazdu elektrycznego jest to, że choć benzynę można znaleźć tylko na stacji benzynowej, samochody można ładować w wielu różnych lokalizacjach. W domu, w sklepie spożywczym, w pracy: być może nie we wszystkich tych miejscach znajdują się szybkie ładowarki, ale w wielu z nich znajdują się gniazdka i wolniejsze ładowarki „poziomu 2”, w których kierowcy mogą napić się trochę energii.
Nagłówki gazet – i niektórzy kierowcy – naprawdę skupiają się na publicznych stacjach ładowania. Jednak około 90 procent współczesnych kierowców pojazdów elektrycznych ma garaże, podjazdy lub inne miejsca, w których mogą ładować swoje samochody przez noc. Któregoś dnia tak nie będzie i publiczne ładowarki będą musiały wypełnić lukę wśród osób mieszkających w mieszkaniach lub parkujących na ulicy.
Ale na razie: może nie daj się za bardzo wciągnąć publiczny ładowarki, które dziś w większości wypełniają luki, gdy kierowcy pojazdów elektrycznych wybierają się na długie podróże samochodem.
„Mamy w głowie model stacji benzynowej” – mówi Kellen Schefter, starszy dyrektor ds. transportu elektrycznego w Edison Electric Institute, stowarzyszeniu reprezentującym amerykańskie spółki elektryczne będące własnością inwestorów. „Jeśli naszym celem jest jedynie odtworzenie modelu stacji benzynowej dla pojazdów elektrycznych, przegapiliśmy jedną z prawdziwych zalet pojazdów elektrycznych”.