Moje pierwsze spotkanie z Elehear, marką aparatów słuchowych dostępnych bez recepty, na początku tego roku wypadła pozytywnie. Aparaty słuchowe Alpha Pro firmy to tradycyjne aparaty zauszne przeznaczone dla użytkowników z lekkim ubytkiem słuchu. Zawierają sesję audiologa online, która pomaga nowym użytkownikom nabrać tempa, oraz funkcję „zdalnego dźwięku”, która pozwala upuścić telefon przed źródłem dźwięku i przesłać go bezpośrednio do aparatów słuchowych. Ich cena wynosi 459 dolarów, a ich cena jest na tyle dobra, że zajęły drugie miejsce w moim przewodniku po najlepszych aparatach słuchowych.
Teraz firma powraca z kontynuacją: Elehear Poza. Wyposażone w większy zakres częstotliwości roboczej, lepszą redukcję szumów i tryb szumu w uszach, na papierze pomoce Beyond wyglądają jak wszystko, co otrzymujesz z Alpha Pro i nie tylko. Niestety, jak odkryłem po kilku tygodniach testów, więcej nie zawsze znaczy lepiej.
Zacznijmy od sprzętu, bo to duża zmiana i mówię to dosłownie. Aparaty słuchowe Elehear Alpha Pro, ważące około 4 gramy, nie są wcale małe, ale aparaty Beyond są jeszcze większe. Każdy z nich waży 4,75 grama, co stanowi prawie dwukrotnie większą wagę niż 2,56-gramowe pomoce Jabra Enhance Select 500, choć oba mają tradycyjną konstrukcję zauszną (BTE). Rozmiar zaskoczył mnie od chwili rozpakowania, a jeszcze bardziej, gdy spojrzałem w lustro. Nie da się ukryć tych gigantycznych łez – sprawiły, że moje uszy wyraźnie odstają od boku głowy.
Ale powiedzmy, że nie jesteś tak próżny jak ja. A co z jakością dźwięku? Tutaj pomoce Beyond również nie zrobiły na mnie większego wrażenia. Od chwili ich założenia te aparaty słuchowe wykazywały zauważalny poziom hałasu w tle, słyszalny nawet przy dość niskim poziomie wzmocnienia. Lepiej opisać go jako bliższy grzechoczeniu niż sykowi, trochę jak stojący w pobliżu stary wentylator biurkowy, który obraca się o goły metal.