Dzieje się coś dziwnego. Autyzm, poważna choroba neurorozwojowa, przestała być stosunkowo rzadką chorobą i obecnie występuje powszechnie. Włącz telewizor, otwórz gazetę lub przeglądaj media społecznościowe, a będziesz spotykać coraz więcej osób mówiących o zdiagnozowaniu.
Co kryje się za tą pozorną epidemią? To zaskakujące, bo jeszcze kilka lat temu na palcach jednej ręki mogłem policzyć pacjentów z autyzmem, których odwiedziłem w poradniach zdrowia psychicznego. Teraz widuję się przynajmniej raz w tygodniu.
Wielu z tych nowych pacjentów zgłasza się, skarżąc się na niezręczność społeczną, perfekcjonizm, cechy obsesyjne i tak dalej. Jednakże, ponieważ pracowała w placówkach edukacyjnych dla osób z niepełnosprawnością z osobami z głębokim autyzmem, ich skargi w niczym nie przypominają prawdziwego autyzmu, przynajmniej jak go kiedyś nazywano.
Częściową przyczyną tej epidemii jest fakt, że w ostatnich latach autyzm został przeklasyfikowany na „zaburzenie ze spektrum autyzmu” (ASD). Autyzm jest chorobą złożoną i uważano, że koncepcja „widma” lepiej oddaje różnorodność sposobów jego manifestowania.
Autyzm jest chorobą złożoną i uważano, że koncepcja „widma” lepiej oddaje różnice w sposobie jego manifestowania się.
Problem polega jednak na tym, że w medycynie, gdy wszystko jest na marginesie, nieuchronnie następuje „przesunięcie diagnozy” – kryteria są tak poszerzone, że ostatecznie diagnoza może stać się niemal bezsensowna.
W rzeczywistości badanie opublikowane w 2018 r. przez uniwersytety w Montrealu i Kopenhadze wykazało, co zaskakujące, że jeśli tendencja się utrzyma, w ciągu dziesięciu lat nie będzie podziału na osobę chorą na tę chorobę od przeciętnego człowieka – co oznacza, że wszyscy będziemy zaliczani do grupy osób chorych. jako autystyczny.
Inne badanie wykazało, że między 1998 a 2018 rokiem liczba diagnoz autyzmu wzrosła „wykładniczo” o 787 procent.
W odpowiedzi profesor Uta Frith, ekspertka ds. rozwoju poznawczego na University College London, ostrzegła, że „to zdecydowanie sugeruje, że diagnoza autyzmu została naciągnięta do granic wytrzymałości i przekroczyła swój cel”.
Doktor Mike Shooter, psychiatra dziecięcy i były prezes Royal College of Psychiatrists, stwierdził, że autyzm jest „znacznie i niebezpiecznie zbyt często diagnozowany”.
Nie ma też wątpliwości, że media społecznościowe zapełnione quizami, w których można sprawdzić siebie, podsycają tę niepokojącą tendencję. Dzięki działaniu algorytmów po wykonaniu kilku testów lub wyszukaniu objawów autyzmu zostanie wyświetlony kanał o podobnej treści, co jeszcze bardziej utwierdzi Cię w przekonaniu, że Ty lub Twoja bliska osoba musi cierpieć na tę chorobę.
Widzę coraz większą liczbę dorosłych, u których zdiagnozowano chorobę – wiele z nich po wydaniu dużej ilości gotówki na prywatną ocenę.
Modną etykietą stało się medykalizacja po prostu tego, że nie pasujesz lub jesteś trochę nieśmiały i inny.
Chociaż autyzm zawsze był uważany za chorobę męską (nazywano go „skrajnie męskim mózgiem”), sugestia, że kobiety mogą nauczyć się „maskować” objawy i dlatego w przeszłości była niedodiagnozowana, obecnie otworzyła wrota.
Jeśli kobiety potrafią nauczyć się maskować objawy, może niektórzy mężczyźni też to potrafią? Zatem fala nadmiernej diagnozy trwa nadal. W prawdziwie amerykańskim stylu bycie autystą stało się teraz „tożsamością”.
Wielu z nas, którzy pracowali z osobami autystycznymi lub mają krewnych z tą chorobą, nie zgadza się z tym.
To niezwykle obraźliwe, że ta przypadłość, która nakłada poważne ograniczenia i trudności na codzienne życie osób cierpiących, może zostać przejęta przez osoby, które lubią kodować lub czują się nieswojo na przykład na imprezie. To umniejsza i bagatelizuje walkę osób z prawdziwym autyzmem.
Oczywiście osoby z autyzmem mogą prowadzić szczęśliwe, spełnione życie, ale one – wraz ze swoją rodziną i opiekunami – potrzebują wsparcia i zasobów. Legiony zalewające obecnie kliniki psychiatryczne żądające poddania się testom po prostu zabierają czas i zasoby tym, którzy desperacko potrzebują.
Nie ma wątpliwości, że wiele z tych osób twierdzących, że mają autyzm, ma problemy. Jednak cechy autyzmu, takie jak upośledzenie społeczne i zachowania obsesyjne, nie są charakterystyczne dla tej choroby. Występują w wielu stanach psychicznych.
Co więcej, otrzymanie etykiety zdejmuje z danej osoby odpowiedzialność i sprawczość. Niepotrzebnie patologizuje różnicę, etykietując ją jako stan psychiatryczny, podczas gdy jest to po prostu normalna część ludzkiej zmienności – część bogactwa życia.
Niektórzy mogą lubić, gdy zdiagnozowano u nich autyzm, ponieważ sprawia to, że czują się inni i mogą powoływać się na szczególne okoliczności.
Ludzie uwielbiają etykietę, zwłaszcza jeśli uważają, że oznacza ona, że nie muszą się zmieniać i że można ją wykorzystać jako folię przeciwko krytyce ich zachowania lub niedociągnięć.
Konsekwencją nadmiernej medykalizacji naszych różnic jest to, że termin „autystyczny” traci znaczenie.
Jeśli nie będziemy z tym walczyć, ostatecznie ucierpią ci, którzy potrzebują najwięcej pomocy i zasobów.
Serce mi zamarło, gdy usłyszałam, że NHS ma rozdawać miliony inteligentnych zegarków monitorujących stan zdrowia. Bóg jeden wie, ile ten chwyt będzie kosztować. Ludzie nie chcą inteligentnych zegarków – chcą po prostu odwiedzić lekarza rodzinnego.
Tylko odpoczynek w łóżku dla Amy!
Tancerka Amy Dowden opuściła występy w ten weekend po tym, jak zachorowała podczas kręcenia zdjęć w poprzednią sobotę
Tancerka Amy Dowden opuściła występy w ten weekend po tym, jak zachorowała podczas kręcenia zdjęć w poprzednią sobotę. Na kilka godzin przed upadkiem za kulisami przyznała, że powrót do pracy był „bardzo, bardzo trudny”.
W maju 2023 r. u 34-latki, która odeszła, zdiagnozowano raka piersi w trzecim stadium, a pod koniec tego samego roku zdiagnozowano „inny rodzaj raka”, co zmusiło ją do opuszczenia zeszłorocznego serialu. Mam nadzieję, że Amy, która również choruje na chorobę Leśniowskiego-Crohna, da sobie wystarczająco dużo czasu na rekonwalescencję.
Tak bardzo wierzymy we współczesną medycynę, że zapominamy, że nasz organizm potrzebuje czasu na regenerację. Pominięcie tej części nie przynosi nam żadnej korzyści, a często oznacza, że często dłużej czujemy się źle i zwiększamy ryzyko powikłań.
Ilu z nas poszło do pracy z przeziębieniem lub po operacji, choć powinniśmy leżeć w łóżku? Mam nadzieję, że Amy nie poczuje, że musi wrócić, dopóki nie będzie gotowa.
Przyznaję, że jestem bardzo cyniczny w stosunku do nowych konsultacji rządowych z NHS. Nie jestem pewien, dlaczego tego potrzebują, biorąc pod uwagę oczywiste problemy, przed którymi stoi służba zdrowia.
Podejrzewam również, że te konsultacje społeczne zostaną wykorzystane do usprawiedliwienia niepopularnych zmian – próby złagodzenia nas w kwestii prywatyzacji tylnymi drzwiami, ograniczenia oferty NHS i wprowadzenia ukrytych kosztów niektórych aspektów opieki zdrowotnej.
Jeśli jednak nie powiemy rządowi, co myślimy o NHS – dobrze i źle – wysyłamy sygnał, że nie jesteśmy zainteresowani i nie obchodzi nas to. Zachęcam zatem wszystkich, aby ich głos został usłyszany głośno i wyraźnie, przesyłając odpowiedź na adres: zmienić.nhs.uk.