Kiedy w 2023 roku u Ashley Levinson zdiagnozowano raka piersi w drugim stadium, myślała, że będzie mogła liczyć na miłość i wsparcie u bliskich.
Jednak niedługo po tym, jak przekazała im druzgocącą wiadomość, jej krewni zamilkli. Telefony przestały przychodzić, a także zachęcające SMS-y. To było tak, jakby zniknęły.
Pani Levinson, emerytowana pielęgniarka z New Jersey, padła ofiarą widma raka – gdy przyjaciele i bliscy zrywają wszelki kontakt po tym, jak ktoś otrzyma diagnozę raka.
Utrata przyjaciół i niektórych krewnych była przygnębiająca i całkowicie niewyjaśniona.
To rozdzierające serce zjawisko jest niezwykle bolesne dla pacjenta walczącego z nowotworem, który nagle zostaje sam.
Aby pokonać raka, potrzebna jest pomoc wioski złożonej z bliskich przyjaciół i rodziny, a także wszechstronnego zespołu medycznego składającego się z onkologów i doradców, którzy pomagają uporać się z niezliczonymi psychologicznymi skutkami zdiagnozowania choroby.
Doświadczenie pani Levinson związane z utratą bliskich w najtrudniejszym okresie jej życia nie jest niczym niezwykłym.
Jedno z badań przeprowadzonych wśród pacjentów chorych na raka wykazało, że 65 procent z nich zerwało kontakt z przyjaciółmi i rodziną po ujawnieniu diagnozy.
Karen Selby, dyplomowana pielęgniarka w Mesothelioma Center w Orlando na Florydzie, opowiedziała DailyMail.com o pacjencie chorym na raka, którym się opiekuje, który powiedział, że od czasu diagnozy osiem miesięcy temu „wszyscy oprócz jednego jego przyjaciele w ogóle przestali się z nim komunikować”.
Ashley Levinson została porzucona przez przyjaciół i rodzinę, gdy w zeszłym roku zdiagnozowano u niej raka piersi
– powiedziała pani Levinson ABC brak kontaktu z członkami rodziny „był naprawdę ciosem w brzuch, gdy nie było przy mnie ludzi, których uważałem za najważniejszych ludzi”.
Na szczęście nadal miała miłość i wsparcie ze strony dwójki swoich dzieci, Hannah (21 l.) i Jake’a (23 l.), którzy byli z matką przez całą drogę.
Często, gdy krewni lub przyjaciele zrywają kontakt z chorą osobą, nie ma to z nią nic wspólnego.
Zamiast tego „duchy” wynikają ze strachu lub traumy spowodowanej podobnymi wcześniejszymi doświadczeniami i mogą być sposobem na zabezpieczenie się.
Pani Levinson uważa, że jej krewni przestali się z nią kontaktować z powodu traumy związanej z utratą kolejnego członka rodziny z powodu raka piersi wiele lat wcześniej.
Powiedziała: „Być może chcieli, aby ignorowanie problemu spowodowało, że problem zniknął. Ale jak wszyscy wiemy, rak nie znika sam.
Pacjenci, którzy szczegółowo opisali swoje doświadczenia z duchami nowotworu, twierdzili, że przypominali swoim bliskim o śmierci za każdym razem, gdy się spotykali, a krewni ci nie wiedzieli, jak sobie z tym poradzić.
Natasha Carlson została porzucona przez dwie bliskie przyjaciółki od 22 lat po tym, jak w 2018 roku zdiagnozowano u niej raka piersi – napisała dla curotoday.com.
Napisała, że nie rozmawiała z tymi przyjaciółmi przez ponad rok od zdiagnozowania.
Powiedziała: „Brak odpowiedzi na e-maile, SMS-y i rozmowy telefoniczne. Nawet gdy wyciągałem rękę, ponieważ byłem zdezorientowany i zraniony, nie wywołało to żadnej wzajemnej reakcji.
„Szczerze mówiąc, była to dla mnie jedna z najbardziej bolesnych części mojego doświadczenia z rakiem. Utrata piersi była trudna. Utrata mojego bliskiego przyjaciela, z którym spędziłem 22 lata… nie była czymś, o czym nawet w najmniejszym stopniu myślałem, że może się wydarzyć.
„To była gorzka i bolesna lekcja, której musiałem się nauczyć w szczególnie bezbronnym okresie mojego życia”.
Na zdjęciu pani Levinson jest po mastektomii w tym roku. Pacjenci doświadczający duchów raka mówią, że ich krewni ich unikali, ponieważ wzajemne widywanie się przypominało im o śmierci, przez co krewni nie byli pewni, jak sobie z tym poradzić
Na zdjęciu pani Levinson z dwójką dzieci, które towarzyszyły jej przez cały ten okres, uczestniczyły z nią w chemioterapii i wspierały jej powrót do zdrowia
Twoja przeglądarka nie obsługuje ramek iframe.
Zastanawiała się, czy jej przyjaciele nie mogli tam być z powodu osobistych zmagań, ale zastanawiała się, dlaczego nie odnowili kontaktu, gdy minęły trudne chwile.
Wierzyła, że wstyd związany z porzuceniem przyjaciela, poczucie winy, zawstydzenie lub zły stan zdrowia psychicznego mogą mieć na to wpływ. I choć być może nigdy nie pozna powodów, pani Carlson pogodziła się z bólem wynikającym z braku zamknięcia sprawy i nadal czuje się sfrustrowana i zraniona tą sytuacją.
Tymczasem u Maggie Hundshamer-Moshier zdiagnozowano raka piersi i „okropnie się przestraszyłam” – stwierdziła. napisał.
Wielu przyjaciół, z którymi regularnie kontaktowała się przed diagnozą, powoli znikało z jej życia. Początkowo nie było to zbyt zauważalne, ale z biegiem czasu zdała sobie sprawę, jak wiele z nich zniknęło.
Powiedziała: „Moim pierwszym odruchem był smutek, który następnie przerodził się w złość i urazę. Łatwo było się zastanawiać, dlaczego życie innych toczy się dalej, podczas gdy moje zdawało się stanąć w miejscu. Nigdy nie przestałem poświęcać czasu na zrozumienie, dlaczego mogą być nieobecni.
„Trudno mi było wtedy poza własnym bólem zrozumieć, że ludzie, których kochałam, również próbowali się chronić”.
Bali się, że ją stracą, jeśli nie wyzdrowieje.
Było zbyt wiele pytań, które nie czuli się komfortowo zadawać w obawie, że mogą zostać uznane za niewrażliwe.
I bolesne było dla nich patrzenie, jak ktoś, kogo kochali, tak bardzo cierpi. Sytuacja przypomniała im o przeszłej stracie i nie byli gotowi ponownie doświadczyć tego samego złamanego serca.
Inny pacjent, który pozostaje anonimowy, opisał na Reddicie uczucie bycia duchem po diagnozie raka jako „szokujące i zagmatwane” oraz „po prostu nie coś, co mogłem sobie nawet wyobrazić”.
Powiedzieli:[My close friend group] także zbiorowo zignorowałam moje 30. urodziny, które przypadały zaledwie kilka miesięcy po mojej diagnozie… To dla mnie unieważnia wymówkę „nie wiedzieli, co powiedzieć”. Nie trzeba wiele elokwencji, aby napisać do przyjaciela SMS-a „wszystkiego najlepszego”.
Powiedzieli, że teraz, około trzech lat od rozpoczęcia leczenia, porzucenie nadal ich boli, a nawet złości.
Dodali: „Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy jeśli powiem im teraz, że naśladowanie mnie jest wyjątkowo bolesne, przyniesie to jakiekolwiek produktywne rezultaty”. Ale jednocześnie niewłaściwe jest to, że ponoszą absolutnie zerową odpowiedzialność”.
Pani Selby była zaskoczona, gdy po raz pierwszy usłyszała o tym od swojego obecnego pacjenta, jak powszechny jest ten problem. Powiedziała, że ponieważ pracuje w branży medycznej, pacjenci chętniej rozmawiają z nią o swoich problemach fizycznych niż emocjonalnych.
Powiedziała: „To nie jest tylko czyjeś wyobrażenie o poczuciu zaniedbania. Dzieje się tak z pacjentami w całym kraju w czasie, gdy naprawdę potrzebują wsparcia fizycznego i emocjonalnego ze strony przyjaciół i rodziny”.