W miarę reformowania unijnych reguł fiskalnych inwestycje w zielone, cyfrowe i społeczne dobra publiczne powinny być wyłączone z kalkulacji długu – przekonuje André Sobczak.
André Sobczak jest sekretarzem generalnym Eurocities.
W Europie panuje podwójny kryzys w czasie, gdy nie możemy sobie pozwolić na związane ręce. Istnieje pilny apel, abyśmy zajęli się kwestią odporności klimatycznej, społecznej i cyfrowej oraz inwestowali w naszą przyszłość, abyśmy za 10 lub 50 lat nie byli zmuszeni patrzeć wstecz z wyrzutami sumienia z powodu braku działań.
Ambicje są, a jednak jedno spojrzenie na faktyczne wydatki w Europie pokazuje, że pieniędzy nie ma. Jedno spojrzenie na regulacje fiskalne pokazuje, że nie tylko nie wspierają one tych ambicji, ale aktywnie je powstrzymują.
Ponieważ znaczenie inwestowania w naszą przyszłość staje się z dnia na dzień coraz pilniejsze, poziom faktycznych inwestycji długoterminowych dostępnych dla naszych miast w dalszym ciągu popada w spiralę spadkową, w którą popada od ponad 10 lat. To nie są tylko liczby. Prawdziwe konsekwencje tej tendencji są takie, że zielonej, cyfrowej i społecznej infrastruktury, którą musimy zbudować lokalnie, aby osiągnąć wyznaczone przez Europę cele, nie ma i nie będzie, jeśli nie dokonamy szybkiego dostosowania.
Europejski Pakt Stabilności i Wzrostu, będący obecnie przedmiotem przeglądu, może ograniczyć inwestycje na dużą skalę w dobra publiczne, zwłaszcza na szczeblu lokalnym, gdzie są one najbardziej potrzebne. Pakt ten kontroluje zadłużenie i deficyty, co jest w porządku, jeśli chodzi o wydatki ogólne, należy jednak zastosować inne podejście do inwestycji długoterminowych, które pozwolą Europie zachować zrównoważony rozwój oraz odporność społeczną i cyfrową.
Wiele miast ma obecnie duże długi w związku z niezbędnymi wydatkami w czasie pandemii Covid. Czy będziemy prosić zmiany klimatyczne o przerwę na czas reorganizacji naszych finansów?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami UE wydatki na artykuły biurowe są traktowane w taki sam sposób, jak wydatki na panele fotowoltaiczne. W imieniu miast europejskich oświadczam, że nie są one równoważne i że każdy system, który traktuje je w ten sposób, wymaga ponownego uruchomienia – i to szybko. Nowe, zreformowane reguły fiskalne mogłyby być wspierane przez budżet europejski finansujący kluczowe europejskie dobra publiczne.
Kolejnym zagrożeniem związanym z obecnym systemem jest to, że rządy mogą swobodnie spłacać zadłużenie w okresach dobrej koniunktury, kiedy nie powinno być takiej potrzeby, podczas gdy są zmuszone do rygorystycznego stosowania środków w czasach kryzysu gospodarczego, właśnie wtedy, gdy konieczne jest zwiększenie wydatków rządowych.
Europejski Bank Inwestycyjny stwierdził, że 70% miast nie posiada środków na niezbędne inwestycje w infrastrukturę społeczną, cyfrową i klimatyczną. Jeśli chcemy wypełnić tę ogromną lukę inwestycyjną i zadbać o to, aby w czasach kryzysu nie pozostawić ludzi w niewiedzy, to prawdą jest, że wydatki publiczne nie wystarczą.
Jednak w przypadku miast inwestujących w innowacyjne i wydajne rozwiązania w całej Europie zaobserwowaliśmy, że gdy samorządy lokalne wydają środki, ich śladem podążają prywatni fundatorzy. Kiedy wspieramy inteligentne pomysły, prywatni aktorzy włączają się w modę i razem naprawdę mamy moc, aby coś zmienić. Nasze działania skupiają również wydatki na ludziach, aby planować społecznie zrównoważoną przyszłość. Najpierw jednak należy włączyć wydatki miejskie, w przeciwnym razie pierwsza kostka domina nie zostanie przewrócona.
Niezbędne zmiany na poziomie UE mogą zająć trochę czasu, ale potrzebujemy natychmiastowej reakcji. W ramach rozwiązania tymczasowego niedobory środków UE należy skierować na lokalne inwestycje społeczne, ekologiczne i cyfrowe. UE musi stworzyć nowy program, który będzie wspierał miasta w maksymalnym wykorzystaniu tego, czym dysponują, poprzez łączenie źródeł finansowania i wykorzystanie finansowania prywatnego z inwestycjami publicznymi.
Niemniej jednak powtarzam, że takie środki będą jedynie rozwiązaniem tymczasowym. Długoterminowy sukces wymaga długoterminowego planowania i inwestycji. Potrzebujemy całkowitego ponownego przemyślenia reguł fiskalnych UE.
Pakt stabilności i wzrostu musi promować stabilność: inwestycje w zielone, cyfrowe i społeczne dobra publiczne, dokładnie ocenione zgodnie z odpowiednią taksonomią, muszą zostać wyłączone z obliczeń długu. Pakt stabilności i wzrostu musi wspierać wzrost gospodarczy: inwestycje długoterminowe należy traktować inaczej niż zwykłe wydatki, dając miastom większe możliwości finansowania niezbędnej infrastruktury i przyszłościowych usług publicznych.
Dopiero gdy pakt zostanie przekształcony w antycykliczny mechanizm wsparcia gospodarczego, a nie mechanizm mający na celu wzmacnianie wzrostów i spadków koniunktury gospodarczej, dopiero gdy będzie wystarczająco elastyczny, aby umożliwić prawdziwie długoterminowe myślenie, będzie w stanie chronić i wzmacniać długoterminowe terminowe interesy Europy.