Gwałtowny spadek ceny CO2 w UE, spowodowany wysokimi cenami energii i niepewnością polityczną, zagraża wiarygodności rynku emisji dwutlenku węgla – i może stać się przeszkodą w dekarbonizacji przemysłu bloku.
Cena uprawnień do emisji CO2 w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS) spadła w ciągu jednego roku prawie o połowę. Cena za tonę CO2 spadła z 95 euro w lutym 2023 r. do 52 euro w lutym tego roku.
Są to niepokojące sygnały, biorąc pod uwagę, że cenę emisji dwutlenku węgla wprowadzono, aby zachęcać do strukturalnej dekarbonizacji, dając przedsiębiorstwom długoterminową perspektywę – a efekt, który gwałtowny spadek może wywrócić do góry nogami.
Producenci energii niskoemisyjnej biją na alarm: ceny muszą wzrosnąć, aby zdekarbonizować gospodarkę poprzez zmniejszenie konkurencyjności wykorzystania energii opartej na węglu.
„Niskie ceny CO2 spowalniają dekarbonizację sektora elektroenergetycznego: elektrownie węglowe produkują przed elektrowniami gazowymi, które emitują mniej” – powiedziała Euractiv Marion Labatut, dyrektor ds. europejskich we francuskim przedsiębiorstwie państwowym EDF.
I jeśli [carbon] ceny pozostają niskie, a dochody niższe niż prognozowano, Komisja mogłaby zwiększyć wolumeny [of CO2 allowances] do sprzedaży w latach 2025-2026, co przełoży się na dalszy spadek cen CO2 – dodaje.
Komisja powinna przynajmniej ocenić wpływ tego środka na rynek CO2 „i unikać wprowadzania na rynek jeszcze większej liczby uprawnień”, ponieważ oprócz dekarbonizacji może to mieć poważny wpływ na finanse publiczne – podsumowuje.
Kraje UE są zobowiązane przeznaczyć część swoich dochodów ze sprzedaży uprawnień do emisji dwutlenku węgla na pobudzenie zielonej transformacji – są to pieniądze, o których już się mówi, często z wieloletnim wyprzedzeniem. Jeżeli ceny emisji dwutlenku węgla będą stale utrzymywać się poniżej przewidywań, luki w finansowaniu będą musiały zostać uzupełnione środkami publicznymi.
Dla niektórych dobrodziejstwo
Jednak nie wszystkie zainteresowane strony z branży są tak zaniepokojone.
„Wyższe ceny emisji dwutlenku węgla w UE […] może również zwiększyć ryzyko ucieczki emisji i inwestycji, co oznacza utratę udziału w rynku w UE i przeniesienie produkcji poza Europę bez konieczności ochrony klimatu” – stwierdziło Cefic, unijne stowarzyszenie przemysłu chemicznego.
Z kolei niskie ceny emisji zmniejszyłyby ryzyko ucieczki emisji – firm opuszczających Europę, aby produkować taniej gdzie indziej, emitując przy tym tę samą ilość CO2.
Jednak zarówno Cefic, jak i europejski przemysł stalowy w dalszym ciągu stawiają na publiczne pieniądze, wypłacane w ramach kontraktów znanych jako „Kontrakty węglowe na różnice kursowe”. Umowy te powodują wyższą, fikcyjną cenę CO2, aby uczynić inwestycje w czyste metody produkcji bardziej atrakcyjnymi.
Cefic podkreślił potrzebę „połączenia długoterminowego sygnału cenowego, korzystnych warunków dla wdrażania rozwiązań niskoemisyjnych i rynku produktów niskoemisyjnych”.
Dlaczego kryzys?
Zdaniem Matthiasa Bucka, dyrektora europejskiego think tanku Agora Energiewende, „cena uprawnień do emisji jest wynikiem podaży i popytu”.
„Po stronie podaży w obiegu jest dużo uprawnień” – dodał. W 2022 roku UE zgodziła się na wprowadzenie do obrotu dodatkowych 20 mln certyfikatów na 1 mln ton CO2, aby sfinansować odejście bloku od rosyjskich paliw kopalnych.
„Po stronie popytu niewielki wzrost w Europie i wzrost cen energii spowodowały zmniejszenie zużycia paliw kopalnych, a co za tym idzie konieczność korzystania z uprawnień” – dodaje Buck.
Prawie połowa emisji w ramach EU ETS jest tradycyjnie kupowana przez sektor przemysłowy, któremu utrudniają wysokie ceny energii i niepewność polityczna.
„Powodem, dla którego obecnie nie obserwujemy zbyt wielu zakupów, które spowodowałyby wzrost cen, jest to, że wieloletnie inwestycje i spekulacje są obecnie ograniczone z finansowego i strategicznego punktu widzenia” – mówi Michael Pahle, ekspert w sprawie ETS który prowadzi badania w Poczdamskim Instytucie ds. Wpływu Klimatu (PIK).
Zdaniem Pahle wahanie inwestorów w energię dekarbonizowaną można również wytłumaczyć rosnącą presją polityczną przeciwko ambicjom klimatycznym UE.
„Zachowanie rynku jest zgodne z koncentracją na krótkoterminowych fundamentach, potencjalnie wzmocnionym przez spekulantów, którzy w dalszym ciągu obstawiają spadające ceny” – zauważa.
„Problem polega przede wszystkim na tym, że dla wielu projektów, także tych ubiegających się o wsparcie publiczne, cena za tonę CO2 ma być parametrem określającym stopę zwrotu z inwestycji dekarbonizacyjnych” – kontynuował przedstawiciel przemysłu stalowego.
W dłuższej perspektywie, pomiędzy ożywieniem gospodarki europejskiej a zmniejszeniem liczby uprawnień w obiegu, modelowanie wskazuje że cena za tonę węgla w 2030 r. powinna mieścić się w przedziale od 90 do 190 euro.
Według prognoz ilość wyemitowanego CO2 w latach 2026-27 powinna być mniej więcej taka sama jak obecnie. W obliczu obowiązkowego spadku dostępności pozwoleń rynek może ponownie się zacieśnić, do ilości kilkuset milionów ton pozwoleń na emisję CO2.
UE dąży do zakończenia przydziałów w 2039 r., kiedy ETS osiągnie zero.
[Edited by Nikolaus Kurmayer/Nathalie Weatherald]