Prawdą jest również, że gdy jedna z tych przełomowych firm dojrzewa i staje przed wyzwaniami, jej założyciel ma wyjątkową zdolność do podejmowania odważnych posunięć i trzymania się pierwotnej wizji, gdy inni namawiają do mniej ryzykownego kursu. Z pewnością zdarzają się przypadki, w których firmy borykały się z trudnościami, gdy założycieli zastąpili menedżerowie. Pamiętacie Yahoo? Jest też oczywiście Apple, do którego założyciel powrócił i przywrócił firmie dawną świetność i nie tylko.
Ale jest też mnóstwo kontrprzykładów. Apple pod rządami Tima Cooka nie radzi sobie najlepiej. I weź pod uwagę Microsoft. Jej dyrektor generalny od 2014 r., Satya Nadella, był dożywotnim pracownikiem firmy, od 1992 r. pracując w różnych działach. Nie, nie jest założycielem. Ale wyniósł firmę na nowy poziom. Chociaż Bill Gates nadal cieszy się szacunkiem w Microsoft, nikt w firmie nie chce, aby wrócił na szczyt.
I Bóg jeden wie, jest wiele przypadków, w których to nie oszukańcy zarządzania, ale uparci założyciele wpędzili firmę w ruinę. Domyślam się, że Travis Kalanick mógł odnieść korzyść, słuchając tandetnych menedżerów. Jego zastąpienie, koleś z typem menedżera, sprawiło, że Uber stał się rentowny.
Faktem jest, że nie każdy jest Brianem Cheskym i nikt nie jest taki jak Steve Jobs. Zdecydowana większość firm nigdy nie odniosła sukcesu i zamiast tego popadła w hańbę. Bardzo niewielu założycieli dochodzi do punktu, w którym inwestorzy żądają, aby w celu zarządzania rozwojem zachowali nadzór osoby dorosłej, ponieważ tylko najrzadsze firmy dochodzą do tego punktu.
Fajnie jest rozmawiać o trybie założycielskim, może z tego samego powodu, dla którego niektórzy z nas czytają pornograficzne teksty Bena Horowitza z nosem przy oknie. Tryb założyciela, który według Grahama pewnego dnia pojawi się w tekstach dotyczących zarządzania, tak naprawdę dotyczy tylko najbardziej wyjątkowych założycieli, których Steve Jobs określił kiedyś mianem „szalonych”. Ich firmy nie bez powodu nazywane są jednorożcami.
Podróż w czasie
W 2007 roku umieściłem w Y Combinatorze partię 12 firm. (Od przyszłego roku będą cztery partie rocznie obejmujące setki start-upów). Już wtedy było jasne, że Graham, który był niezwykle praktyczny, rozwinął swoje poglądy na temat prymatu założycieli. Mój artykuł ukazał się w Newsweeku pod tytułem „Obóz rekrutacyjny dla miliarderów”.
W każdy wtorek podczas programu Y Combinator organizuje dla start-upów kolację składającą się z chili lub gulaszu. Na tym pierwszym Graham i [cofounder Jessica] Livingston rozprowadza szare T-shirty z jednym z najostrzejszych napomnień Grahama: ZRÓB COŚ, CZEGO LUDZIE CHCĄ. Drugą, czarną koszulę otrzymują tylko start-upy, które osiągnęły „zdarzenie płynnościowe” – zakup przez większą firmę lub IPO. Brzmi: STWORZYŁEM COŚ, CZEGO LUDZIE CHCĄ.